Pamiętacie jeszcze tę małą, opartą na Androidzie kostkę, która pomimo porwania Kickstartera i inwestorów okazała się wielkim niewypałem? Według źródeł Wall Street Journala, nie zapomniał o niej chiński potentat Alibaba.
Pamiętacie jeszcze tę małą, opartą na Androidzie kostkę, która pomimo porwania Kickstartera i inwestorów okazała się wielkim niewypałem? Według źródeł Wall Street Journala, nie zapomniał o niej chiński potentat Alibaba.
Jak donosi prestiżowy dziennik, produkująca konsolkę o tej samej nazwie firma Ouya ustaliła z Alibabą szczegóły opiewającej na 10 milionów dolarów inwestycji. Zastrzyk funduszy daje podobno początek strategicznemu partnerstwu, którego owocem ma być integracja oprogramowania i całej pokaźnej biblioteki Ouyi w tworzony z myślą o chińskim rynku set top box Alibaby.
Chiny to obecnie najgorętszy rynek dla gier wideo za sprawą zniesionego niedawno zakazu handlu nimi. Pazurki ostrzą sobie na Państwo Środka wszystkie grube ryby przemysłu, ale Chińczyków trudno będzie przekonać do zakupu drogiej konsoli zagranicznego producenta. Niewykluczone, że dzięki przystępności i spółce z partnerem doskonale w chińskich realiach obeznanym (mimo znikomej obecności poza Chinami, Alibaba przewyższa obrotami połączone siły Amazona i Ebaya) Ouya przegoni wszystkich w wyścigu po wywrotki yuanów. To zresztą nie pierwsze zakusy firmy na chiński rynek. W zeszłym roku podpisana została umowa, na mocy której gry z Ouyi trafią do abonentów tamtejszej usługi do streamowania telewizji Xiaomi.
Czyżby Ouya zamierzała udowodnić, że ten się śmieje, kto się śmieje ostatni?