Chris Metzen sam przyznaje, że jest człowiekiem Blizzarda do szpiku kości. Mimo to musiał odejść, a zmusiły go do tego nieprzyjemne okoliczności.
Chris Metzen sam przyznaje, że jest człowiekiem Blizzarda do szpiku kości. Mimo to musiał odejść, a zmusiły go do tego nieprzyjemne okoliczności.
- W ciągu tych wszystkich lat naprawdę mocno się wypaliłem. Głęboko w sercu czułem, że potrzebuję w swoim życiu zmiany, zwolnienia tempa. Nie chciałem już dźwigać na barkach takiego ciężaru. Kiedy jednak jesteś w takiej firmie jak Blizzard przez tak długi okres, utożsamiasz się z nią. Czułem się człowiekiem Blizzarda do szpiku kości. Uwielbiam to miejsce. Uwielbiam tych ludzi - utrzymuje Metzen.
- Czułem się jak schizofrenik - tak opisuje swój stan przed odejściem. Ostatecznie jednak musiał podjąć taką a nie inną decyzję. - Zacząłem miewać ataki paniki tu i ówdzie, nieustannie czułem napięcie. Zanim odszedłem, miewałem ataki paniki praktycznie cały czas, ale wtedy nie wiedziałem jeszcze co to jest. Chodziliśmy na randki i do kina prawie cały czas, a ja w połowie seansu zaczynałem panikować. Nie miałem pojęcia co się dzieje - wyznaje były już pracownik Blizzarda.
Ostatecznie ataki paniki zostały zdiagnozowane, a Metzen podjął decyzję o odejściu z firmy w obliczu narodzin córki. W końcu rodzina i zdrowie są najważniejsze.