Gra wkrótce po premierze znalazła się na globalnej liście bestsellerów Steam, a koszty wydawnicze zwróciły się w ciągu tygodnia.
Gra wkrótce po premierze znalazła się na globalnej liście bestsellerów Steam, a koszty wydawnicze zwróciły się w ciągu tygodnia.
We. The Revolution przenosi graczy w krwawe czasy Rewolucji Francuskiej. Gra jest dziełem polskiego studia Polyslash, debiutowała na PC 21 marca. Dzięki wysokiej jakości, intensywnym działaniom marketingowym oraz olbrzymiemu zainteresowaniu ze strony mediów i influencerów, już w pierwszym dniu sprzedaży tytuł ten uplasował się na drugim miejscu globalnej listy bestsellerów na platformie Steam (tuż za blockbusterem z wielomilionowym budżetem, Sekiro: Shadows Die Twice). Już ponad 80 tysięcy graczy dodało grę do listy życzeń na Steam i liczba ta ciągle rośnie. Koszty wydawnicze zwróciły się w ciągu tygodnia.
W tygodniu premiery We. The Revolution pojawiło się ok. 300 streamów na ok. 120 kanałach influencerów oraz 50 recenzji w kluczowych mediach growych na całym świecie. Tytuł ten znalazł się w top 5 widoczności na Twitchu w kategorii gier, łączna liczba godzin streamów to aż 70,636.
Średnia ocen We. The Revolution to 76% (na Metacritic) i 77% (Steam). Także w naszej recenzji oceniliśmy grę wysoko. Produkcja została bardzo entuzjastycznie przyjęta na rynku francuskim, kluczowym dla wydawcy, gdzie wszystkie największe media growe, w tym giganci gamingowi, telewizyjni i lifestyle'owi (jak Konbini, Telerama i Liberation) zrecenzowały grę - średnia ocen w pierwszym tygodniu po premierze to 8/10. Gamespot i JeuxVideo (nr 1 mediów growych we Francji) prezentowali ekskluzywnie trailer premierowy na dzień przed premierą.
- Fantastyczny start był zwieńczeniem wytężonej pracy zespołu deweloperskiego i naszych działań wydawniczych. Obserwowaliśmy duży wzrost zainteresowania We. The Revolution przed premierą, ale finalny odbiór gry zaskoczył nawet nas - powiedział Michał Gembicki, prezes Klabatera, globalnego wydawcy gry. - Świetna widoczność w mediach i wśród influencerów na całym świecie to nie wszystko. Mogę oficjalnie potwierdzić, że wszystkie nakłady na produkcję gry, jej marketing i lokalizację ze strony wydawcy zwróciły się w ciągu pierwszego tygodnia po premierze. A przecież przed nami jeszcze debiut wersji konsolowych, których potencjał, szczególnie na ważnych rynkach francuskojęzycznych, jest jeszcze większy niż na PC.
- Jesteśmy szczęśliwi, że gra jest sukcesem sprzedażowym, ale najbardziej cieszy nas, że gracze i media docenili ją pod względem jakości - powiedział Dawid Ciślak, szef studia Polyslash. - Wysokie oceny i entuzjastyczne recenzje z całego świata, to dla twórców zawsze najlepsza nagroda za wiele miesięcy ciężkiej pracy. Jestem dumny z ekipy Polyslash, udało się nam stworzyć grę, która poruszyła fanów, a przecież o to w tym wszystkim chodzi.
W We. The Revolution wcielamy się w sędziego Trybunału Rewolucyjnego, który wydaje wyroki w sprawie zwykłych mieszkańców miasta, rewolucjonistów i arystokracji. Jednak nie zawsze może on osądzać zgodnie ze swym sumieniem - musi zadbać o siebie i rodzinę oraz uważać, by nie zostać wrogiem rewolucji. Akcja toczy się także poza salą sądową, gdzie bohater bierze udział w skomplikowanej grze politycznej.
We. The Revolution jest dostępne na PC, Mac i Linux. Latem gra trafi na PS4, Xboksa One oraz Nintendo Switch.