Marzec pokazał, że na krajowym podwórku coś wreszcie zaczyna się dziać. Sukcesy może i małe, ale są. Troszkę się za nimi stęskniliśmy.
Marzec pokazał, że na krajowym podwórku coś wreszcie zaczyna się dziać. Sukcesy może i małe, ale są. Troszkę się za nimi stęskniliśmy.
W marcu pisałem o tym, że polski gamedev potrzebuje nowego, dużego sukcesu. Czegoś spektakularnego sprzedażowo i artystycznie. Najbliżej tego poziomu jest właśnie wchodzące do sprzedaży Outriders, które mimo mieszanych ocen (często wynikających z początkowych problemów z serwerami) cieszy się ogromną popularnością. Ocenę tej premiery wolałbym jednak zostawić na inną okazję. Teraz chcę się skupić na podsumowaniu marca, który przyniósł sporo od dawna wyczekiwanych sukcesów. Mniejszych i większych, ale sukcesów. Może nic nie było niesamowicie spektakularne, ale wreszcie doczekaliśmy się serii pozytywów.
Polski lider produkcji symulatorów w ostatnim czasie nie miał zbyt wielu dużych premier. Niedługo powinno to się jednak zmienić, czego najlepszą prognozą są marcowe debiuty dwóch tytułów. Zacznijmy od najważniejszego, a więc Mr. Prepper. Harpen w swojej recenzji wystawił mocne 8/10, co jak na symulator jest bardzo dobrym wynikiem. Docenił przede wszystkim ciekawą tematykę i różnorodny gameplay.
Mr. Prepper z pewnością może odstraszyć niektórych jakością grafiki czy też kiepskimi animacjami. Z daleka widać, że to budżetowa gra. Może nie jest najpiękniejsza, ale za to bardzo przemyślana i niesamowicie grywalna. Z pewnością przypadnie do gustu fanom gatunku. Wydaje się prosta do zrozumienia, ale tak naprawdę mamy tutaj do czynienia z dość skomplikowanym (choć w żadnym razie przekombinowanym) survivalem wymagającym strategicznego myślenia, zręczności i cierpliwości.
Gracze również docenili Mr. Prepper. W szczytowym momencie jednocześnie w grę ekipy Rejected Games bawiło się na Steamie prawie 7 tysięcy osób. Wyniki sprzedaży są jeszcze lepsze. W momencie premiery była to przez jakiś czas najchętniej kupowana gra na platformie Valve. W ciągu pierwszych 72 godzin sprzedaż wyniosła aż 61 tysięcy kopii. Lepszy start z symulatorów PlayWay zaliczył tylko House Flipper i Car Mechanic Simulator, a więc gry które dawno temu przekroczyły milion sprzedanych sztuk. Koszty stworzenia Mr. Prepper to jedynie 800 tysięcy złotych. Nic dziwnego, że wydatki zwróciły się po 12 godzinach od debiutu.
PlayWay miał jednak jeszcze jedną udaną premierę w marcu. Tym razem jest to tytuł wydawany przez Frozen District, które stoi za ogromnym sukcesem House Flipper. Za produkcję odpowiada dwuosobowe Ancient Forge Games. Gra to The Tenants, w którym możemy zbudować swoje nieruchomościowe imperium. Troszkę tam Simsów, troszkę zarządzania (głównie wynajmem mieszkań). Mimo, że produkcja jest dopiero na etapie wczesnego dostępu, szybko zdobyła ogromną popularność. Po czterech dniach od debiutu pojawił się raport sprzedażowy, który pokazał wynik na poziomie 50 tysięcy sztuk. Budżet gry wyniósł milion złotych. Zwrócił się w raptem 15 godzin. Pełna wersja The Tenants powinna być więc sporym przebojem.
Miałem pewne obawy o to czy Lust from Beyond spełni pokładane w grze oczekiwania, głównie przez przeciągający się proces produkcji. Początkowo premiera miała mieć miejsce jeszcze we wrześniu zeszłego roku, ale Movie Games notorycznie ją przesuwało. Finalnie jednak gra trafiła do sprzedaży i zaliczyła niezły debiut. Zebrała przyzwoite noty, na pewno znacznie lepsze niż pierwsza odsłona. Ocena 6,5/10, którą u nas wystawił Harpen, może nie jest wybitnie wysoka, ale i tak Lust from Beyond ma sporo jakości.
Podsumowując, Lust from Beyond to średniak. Gra z nie do końca wykorzystanym potencjałem. Mogła być rewelacyjna, a jest niestety tylko dobra. Owszem, wiele osób odbije się od niej natychmiast, widząc niepokojące sceny, natomiast ci, którym taka tematyka przypadnie do gustu, otrzymają całkiem nieźle zrealizowaną przygodówkę z dobrze zaprojektowaną (pod kątem gameplayu) kampanią i intrygującą, choć jak się później okazało, niezbyt dobrze poprowadzoną fabułą.
Można było spodziewać się więcej, ale mając w pamięci jak słabym horrorem była pierwsza odsłona tej serii (Lust for Darkness) widzę ogromny progres. Docenili to też gracze, którzy w 72 godziny od debiutu kupili prawie 30 tysięcy kopii. Niestety zwrot kosztów produkcji i marketingu miał miejsce aż po 13 dniach od pojawienia się gry w sprzedaży. W tych wydatkach uwzględnione są również przyszłe obciążenia wynikające z produkcji lekko ocenzurowanej wersji, która ma otrzymać niższy rating wiekowy.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!