Od jutra The Batman będziemy mogli oglądać na dużym ekranie. Kilka dni temu w sieci pojawiły się pierwsze recenzje, które zdradziły, że mamy do czynienia z jedną z najlepszych filmowych ekranizacji przygód Mrocznego Rycerza. Kino superbohaterskie przyzwyczaiło nas, że na końcu filmu najbardziej wytrwali widzowie zostają nagrodzeni dodatkową sceną. Zazwyczaj jest to zapowiedź przyszłych wydarzeń, wprowadzenie dla nowej postaci lub zwykła komediowa scenka. Jak ujawnili widzowie z krajów, w których The Batman zadebiutował już w ubiegłym tygodniu, najnowsza produkcja DC Comics i Warner Bros. nie posiada żadnej sceny po napisach, choć na końcu znajduje się pewna niespodzianka dla widzów.Matt Reeves całą historię, którą chciał opowiedzieć, zmieścił w niecałych trzech godzinach metrażu swojego filmu. DC Comics również nie naciskało reżysera, aby umieścił dodatkową scenę, będącą zapowiedzią przyszłych projektów z serii. Dlatego też widzowie nie muszą czekać do samego końca i mogą zaoszczędzić kilkanaście minut, które dodatkowo spędziliby na oglądaniu napisów końcowych.
Czy na nowym filmie o Batmanie warto zostać do końca napisów końcowych?
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!