Dyrektor Saber Interactive wypowiedział się o wysokobudżetowych grach.
Z powodu nieoczekiwanych wyników sprzedażowych niektórych produkcji wiele osób z branży zastanawia się nad zmianami, jakie zaszły na rynku gier wideo w 2024 roku. Niedawno na ten temat wypowiedział się szef Epic Games, a następnie dyrektor kreatywny studia odpowiedzialnego za Warhammer 40,000: Space Marine 2.
Warhammer 40,000: Space Marine 2 - Tim Willits wypowiada się o sukcesie gry
W ostatnim czasie sporo wysokobudżetowych produkcji nie spełniło pokładanych w nich oczekiwań, mowa tu o takich tytułach jak Concord, Skull and Bones, czy też Star Wars Outlaws. Z drugiej strony mamy m.in. Black Myth: Wukong oraz Warhammer 40,000: Space Marine 2, które znacznie przebiły oczekiwania wszystkich. Dyrektor studia Saber Interactive odpowiedzialnego za drugą grę z uniwersum Warhammer 40,000 wypowiedział się w tej kwestii:
GramTV przedstawia:
“Rynek gier niekoniecznie poszedł do przodu, ponieważ gry zawsze będą popularną rozrywką. Jako studio skupiamy się na podstawowych funkcjach przy tworzeniu gier. Wierzymy, że najważniejsze jest doświadczenie podczas korzystania z elementów, na których bazowany jest tytuł. Następnie dodajemy podstawową zawartość, w przypadku Space Marine są to postacie, walka wręcz oraz dystansowa i przeciwnicy. I to jest wszystko. Niektóre marki starają się dodać zbyt wiele elementów podczas rozwoju gry. Patrzą oni na najlepsze funkcje w innych produkcjach i starają się wszystkie dodać do jednego tytułu.”
Według wielu Tim Willits ma racje, co pokazują same liczby. Wspomniane wcześniej Black Myth: Wukong oraz Warhammer 40,000: Space Marine 2 sprzedały się w łącznej liczbie ponad 20 milionów kopii. Oceny obu gier również stoją na bardzo wysokim poziomie.
W gram.pl od 2008 roku, w giereczkowie od 2002. Redaktor, recenzent. Podobno dużo gra w Soulsy, choć sam twierdzi, że to nieprawda. To znaczy gra, ale nie aż tak dużo.
Odpowiadając na pytanie z tytułu: Bo są dobre i pozbawione tego całego woke pier... Dziękuję za uwagę.
turmalin
Gramowicz
06/10/2024 23:57
dariuszp napisał:
Może prawda jest dużo prostsza. Ubisoft jest zwyczajnie niekompetentny. Tak samo jak to studio co robiło Concord i nie widziało tego co widzieli wszyscy jak tylko zobaczyli tę gierkę.
Też się skłaniam ku tej tezie. Gdzieś był niedawno artykuł przywołujący anonimowe wypowiedzi członków zespołu w Ubi, który robił Outlaws i opisywali oni fatalną atmosferę pracy w Ubisofcie. To, co w większości korpo - odklejeni od rzeczywistości managerowie wysokiego szczebla, brak możliwości podzielenia się szczerą opinią (tematy tabu), odpływ talentu (odchodzą / zwalniani są senior deweloperzy, a zatrudniani są dużo tańsi ale bez doświadczenia juniorzy). Czyli to, co wszędzie prawie. Do tego coś, co nazwali "toksyczną pozytywnością" - wszystko jest super i nie można krytykować produktu ani procesu, bo grozi to problemami w pracy, albo przełożeni po prostu ignorują feedback.
Także celny wydaje mi się argument o niekompetencji technicznej deweloperów (brak doświadczenia, brak możliwości swobodnej pracy) oraz złym zarządzaniu. Że można zrobić doskonałą techniczne grę, bez loading screenów i spadków FPS pokazuje np. Throne and Liberty. A Bethesda już np. w Starfield nie potrafiła.
Mówię o produkcie który był robiony rok do roku od wielu lat. Podobnie jak jest z grami Ubisoftu. Assassin Creed i Far Cry różnią się tym że jedna gra jest z trzeciej osoby z mieczem z druga z pierwszej z karabinem ale cała reszta jest bardzo podobna. Otwarta mapa. Dużo nudnych aktywności, obozy przeciwnika do zdobycia. Wdrapywanie się na wieżę żeby odblokować mapę. Skradanie się. Spodziewał byś się że te wspólne mechaniki będą już dopracowane do najmniejszego detalu w ich wszystkich grach.
Ale to nie są gry robione rok po roku, w których poziom jest zwykle utrzymywany i aktualizowane są o nowe elementy. W przypadku gier Ubisoftu przychodzi pan z Exceclem, mówi co jest dobre teraz w tym momencie... to powstaje za trzy lata plus dostaje elementy charakterystyczne w grach producenta. I właśnie ta schematyczność to najgorsze, co powstało.
Seria GTA. Spec Ops, Overlord, Manhunt, Hitman, Fallout (masz wybór by być złym), RDR 2, Prototype, Bioshock Fable. Fable jest dobrym przykładem gdzie możesz poświęcić ludzi by osiągnąć cel na końcu Fable 3. Ułatwiasz sobie grę robiąc moralnie złe wybory. [ciach]
Ale koniec końców w takim Fable można było grać złym, a mieć dobre traity i na odwrót. Nie chodzi mi o gry, w których grasz niejako złymi, ale gry, w których masz kompas moralny, który rzeczywiście wpływa na odczucia z rozgrywki (powiedzmy, że chodzi mi o dwie różne linie fabularne). Takich gier, które robią to dobrze jest niewiele i chyba jedynym przykładem, który to pokazuje są gry od Sucker Punch, bo i Infamous, i Ghost of Tsushima za czyny moralnie wątpliwe jakoś tam zmieniał co nieco.
Helldivers 2 to shooter PVE z trzeciej osoby oparty o misje który kosztował 40 dolarów. I miał konkurencję w postaci Warframe czy Destiny 2. które są darmowe A jednak sprzedawał się jak świeże bułeczki.
No ale teraz porównujesz do siebie zupełnie dwa różne odłamy gry live service - z jednej strony masz właśnie shootera PvE w systemie "hop in, hop out", gdzie twórcy jakoś tworzą narrację przy okazji poczynań graczy. Warframe i Destiny można wrzucić do jednego worka, w którym chodzi o pewne fabularne konotacje, budowanie społeczności, farming przedmiotów itp.
To nie są dwie te same gry plus Warframe o ile jest darmowy, to Destiny jednak opiera się na zakupie dodatków.
Jeżeli gra jest dobra to cena ma drugorzędne znaczenie.
Aż mi się przypomina dyskusja o tym czy Astrobot może być GOTY, bo jest minigierką za wysoką cenę... co z tego że niezwykle dobrą ;]
Mi się wydaje że to się stało jeszcze za czasów origin gdzie unikanie przeciwników przestało być priorytetem. Teraz możesz po prostu normalnie wysiekać wszystkich w normalnej walce. Często spamując atakami. Valhalla się świetnie sprzedała a tam dosłownie szturmujesz lokacje z małą armią. Więc akurat to że Yasuke nie był typowym zabójcą to wg mnie najmniejszy problem.
Nie zmienia to faktu że odeszli od formuły.
No właśnie dlatego uważam, że AC jako seria już dawno odeszła od formuły. Tak samo jak ostatnio jak rozmawialiśmy i będę powtarzał to cały czas - to, że AC opiera się na pewnych historycznych podaniach nie oznacza, że jest grą typowo historyczną.
Wg mnie to się dzieje kiedy gra nie robi nic na tyle dobrze by ludzie przymykali oczy na resztę. Tzn jak nie ma nic naprawdę dobrego co odciąga ich uwagę to skupią się na tym co złe.
Dobry przykład wybaczania to Wiedźmin 3. Wiesiek ma kompletnie skopany poziom trudności. Bardzo szybko jesteś OP i gra staje się trywialna. CDPR robiąc grę open world użył wnioski innych - tzn że ludzie np. nie robią pobocznej zawartości zbytnio. Więc pomimo progresji - zakładali że główna zawartość i minimalne wykonanie pobocznych aktywności wystarczy by Cię dopasować do wymagań następnej misji w historii.
Tak naprawdę to temat Wiedźmina jest o tyle zabawny, że z mojej perspektywy wybaczyliśmy Wiedźminowi dużo, bo to nasze dobro narodowe prawem chronione, a nie dlatego, że były bugi itp. Ludzie szybko zapomnieli jak szkaradnie długie były loadingi na konsolach. Do tego stopnia, że napisałem licencjat w trakcie, gdy czekałem na kolejne etapy.
Żeby nie było - trochę ich rozumiem. Ładują setki milionów w tworzenie tych gier i po prostu wolą nie ryzykować. Dlatego nie próbują nic nowego. Dlatego unikają wszelkich kontrowersji.
Co mnie bardzo śmieszy bo Ubisoft próbując unikać kontrowersji z AC Shadows wpakował się w kilka.
A to akurat nie jest nic... zaskakującego? W sensie prawda ludowa mówi, że zasadniczo jeśli unikasz problemów to one i tak Ciebie znajdą ze zdwojoną siłą. Dlatego tym bardziej szanuję Sucker Punch za to, że przy GoT rzeczywiście pojechali poznać Tsushimę jako miejsce docelowe tej gry.
Natomiast Ubi to Ubi. Zawsze mam wrażenie, że oni i tak wiedzą lepiej i jak widać w ostatnich latach nie przekłada się to się na dobre decyzje. I nawet nie chodzi mi o Yasuke, bo dla mnie to nie jest problem. Większym problemem jest to, że tak jak wiele lat temu myśląc o AC w Japonii mieliśmy przed oczami serię Tenchu, tak teraz dostaniemy mocno... nie chcę mówić z amerykanizowanego, ale zfrancuzowanego "Ostatniego Samuraja".