To mogła być odpowiedź na The Office osadzona w czasach panowania polskiej szlachty. Oceniamy, czy ta sztuka udała się Netflixowi.
Ja panu nie przerywałem
Od pierwszej zapowiedzi 1670 wyglądało jak coś, co może stać się nowym polskim hitem Netflixa. Skojarzenia z The Office były jak najbardziej na miejscu, a osadzenie historii w czasach historycznych wydawało się strzałem w dziesiątkę. Wystarczyło więc stworzyć charakterne postacie, odpowiednio dobrać tematykę i obejrzeć wszystkie trzy sezonu polskiego The Office, aby zobaczyć, na czym początkowo wyłożyła się konkurencja i nie powtórzyć ich błędów. Zdaje się, że twórca serialu Jakub Rużyłło zatrzymał się po spełnieniu drugiego kroku, przez co otrzymujemy trochę powtórkę z rozrywki. Od początku widać, że 1670 ma ogromny komediowy potencjał, który nie może zostać w pełni zrealizowany przez masę złych wyborów scenariuszowych, nieciekawych wątków i zbyt jednowymiarowe postacie. Ale jednak 1670 ma w sobie coś, przez co trudno zrezygnować z dalszego oglądania.
Witajcie w Adamczysze, polskiej wsi, której właścicielem (mniejszej) połowy jest Jan Paweł Adamczewski (Bartłomiej Topa). Polski szlachcic marzy, aby zostać najwybitniejszym Janem Pawłem w historii. Na drodze ku osiągnięciu sukcesu stoi podstępny sąsiad Andrzej (Andrzej Kłak), który dzięki swojemu innowacyjnemu podejściu zbiera większe plony, zarabia więcej pieniędzy i cieszy się większą estymą wśród zwykłych chłopów. Ale Jan Paweł nie zamierza tak tego zostawić. Jego celem jest wydanie jego ukochanej córki Anieli (Martyna Byczkowska) za syna bogatego magnata. Postępowa dziewczyna przeciwstawia się jednak zakusom ojca, aby jej kosztem zyskać nie tylko fortunę, ale również wpływy. Zupełnie inne podejście do ślubów ma najstarszy syn Stanisław (Michał Balicki), który od urodzenia marzy o ożenku, ale ku niezadowoleniu jego rodziców, z niewłaściwą dziewczyną. Jest jeszcze młodszy syn, Jakub (Michał Sikorski), który robi karierę w międzynarodowej korporacji z silną pozycją na rynku, zostając księdzem i okazjonalnym egzorcystą. Dzięki wielopokoleniowej szlacheckiej rodzinie żaden chłop w Adamczysze nie będzie miał powodów do nudy.
Po 1670 dużo sobie obiecywałem. Po niedawnej premierze trzeciego sezonu The Office PL wciąż czuję niedosyt komediowymi serialami z gatunku mockumentary, a najnowsza polska propozycja Netflixa zdawała się idealnie wkomponować w moje potrzeby. Już pierwszy odcinek spełnił obietnicę szalonej, przerysowanej, a przy tym absurdalnej zabawy, która będzie wyśmiewała różne kwestie społeczne, polityczne, ekonomiczne, religijne i światopoglądowe, jednocześnie bazując na archetypicznych postaciach. Już samo imię i nazwisko głównego bohatera, choć mało wyszukane, to najlepiej obrazuje humor w 1670. Nie będzie tu żadnych subtelności, ale też twórcy nie stosują przysłowiowej łopaty, a raczej cepa w łeb. Część żartów rzecz jasna nie trafia tak dobrze, jak inne, ale to już specyfika takich produkcji, więc niektóre odcinki wyraźnie odstają poziomem od reszty.
Gdy na perypetiach Jana Pawła można się świetnie bawić i samo podejście tej postaci do czasów, w których żyje, jest miejscami zaskakujące i odświeżające, tak największą solą w oku jest cała postać jego córki Anieli. Młoda, zadziorna kobieta nie tylko ucieka od zostania żoną syna magnata, ale również wprowadza postępowość do życia mieszkańców niewielkiej wsi. Marsze równości, segregacja śmieci, feminizacja, prawa pracownicze, ksenofobia, czy toksyczny patriarchalizm zostają poruszone w serialu w najprostszy, najbardziej oczywisty i najmniejszy ciekawy sposób. Gdy cała reszta 1670 utrzymana jest w lekkim, ironicznym tonie, tak w postaci Anieli i jej postulatom nie zrobiono nic, aby wpasować to do reszty koncepcji. Otrzymujemy więc zbędny, irytujący i całkowicie słaby dydaktyzm z najgorzej napisaną kobiecą postacią w historii polskich seriali. Adamczewska jest więc tą jedyną szlachetną, właściwie postępującą postacią, która wydaje się, jakby została wyjęta z zupełnie innej bajki.
Ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie
Niestety Aniela w każdym odcinku ma jakiś duży wątek, więc stanowi to największy problem do rozwiązania w drugim sezonie 1670, który mam nadzieję, że powstanie. Bo ta produkcja na to zasługuje, aby stać się jeszcze lepszą, bardziej wyrazistą i zabawniejszą. Tym bardziej że widać, iż twórcy mieli świetny pomysł, ale przez obranie nie do końca właściwych ram, nie wyszło to jeszcze tak, jak powinno. Niektórym historiom brakuje pazura, inne są zupełnie zbędne i wrzucone na siłę, aby odhaczyć jakąś reprezentację, czy kwestie światopoglądowe. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby zostało to odpowiednio ubrane w konwencję, jak robi to przywoływane już wcześniej The Office PL. Chciałbym więc zobaczyć, czy twórcy wyciągną jakąś lekcję i zobaczymy zmiany w drugim sezonie, który może być znacznie lepszy od omawianego.
GramTV przedstawia:
Żadnego krytycznego słowa nie mogę napisać o scenografii, czy kostiumach, które wyglądają rewelacyjnie. Twórcy przygotowali prawdziwe niewielkie miasteczko ulokowane w głębi lasu, które jest na tyle autentyczne, na ile tylko może być. W odróżnieniu od innych historycznych widowisk, zadbano o to, aby wszystkie elementy scenografii wyglądały na brudne i zużyte, jakby tam rzeczywiście od wielu lat toczyło się życie. To powinien być standard dla takich tytułów, ale nie we wszystkich przypadkach twórcy o to dbają, więc warto pochwalić naszych rodzimych filmowców, że w 1670 nie zapomnieli o tym istotnym elemencie budującym immersję tego świata.
Gwiazdą serialu jest Bartłomiej Topa, którego Jan Paweł Adamczewski jest świetną postacią, ze względu na jego zaściankową mentalność stereotypowego złego przedsiębiorcy. Jednocześnie jest kochającym ojcem i zawistnym, przestraszonym i zazdrosnym człowiekiem, którego małostkowość nie zmieściłaby się na żadnej wielkości portrecie. Dobrze sprawdza się również Michał Sikorski jako ksiądz Jakub, czy Dobromir Dymecki jako Bogdan. Wielkie wrażenie robi także Katarzyna Herman, która wprost z planu 1670 mogłaby pojawić się przed kamerami nowej aktorskiej wersji Rodziny Addamsów. Jedynie Martyny Byczkowskiej żal, że otrzymała tak kiepską rolę. To zdolna aktorka, której postać Anieli jest poniżej jej możliwości.
Pomimo wszystkich tych problemów 1670 warto obejrzeć, a już tym bardziej, gdy lubicie takie seriale jak The Office. Twórcom odpowiednio udało się wkomponować współczesne problemy do realiów polskiej szlachty, przedstawiając je w komediowej konwencji. Serial naprawdę potrafi rozbawić i dostarczyć mnóstwo rozrywki, choć niepotrzebnie jest to przerywane poważniejszymi, nienastawionymi na humor wątkami Anieli. Całokształt serialu pozostaje jednak na plus, choć nie jest to tak dobra produkcja, jakbym sobie tego życzył. Widać jednak, że twórcy wiedzą co robią, więc mając już pewne fundamenty, można mieć jedynie nadzieję, że w drugim sezonie pójdzie im lepiej.
6,0
1670 jeszcze nie dorasta do pięt polskiemu The Office, ale początek jest obiecujący.
Plusy
Dostarcza mnóstwo zabawy
Dokumentalna konwencja sprawdza się wyśmienicie
Odpowiednio ograne współczesne problemy w komediowej konwencji
Postać Jana Pawła i świetnie grający go Bartłomiej Topa
Scenografia, kostiumy – wszystko wygląda jak należy
Minusy
Postać Anieli
Niektóre wątki są zbędne...
...a inne przedstawione w irytujący dydaktyczny sposób
Ja jestem pod wrażeniem, że Polacy potrafią zrobić całkiem fajny serial. Nie jest już to samo, co kiedyś. Wszystko na jedno kopyto. Oczywiście pewne schematy nadal są zachowane, ale jest w tym ciekawy rys, zarówno historyczny jak i obyczajowy. Naprawdę jeśli w tym kiedunku pójdziemy, to wróże nam dobrą przyszłość. Fajnie zobaczyć, jak kiedyś wyglądało życie. Poza tym, ludzie kiedyś bardziej dbali o siebie i otoczenie, w którym żyją. Każdy powinien z nas wrócić do tego, żeby pogodzić się z naturą i naszą matką Ziemią, bo czarno to widzę w przeciwnym razie. Też fajnie wygląda ta natura w serialu
Kemyt
Gramowicz
14/12/2023 07:37
"Przysłowiowej łopaty"? A jakie jest przysłowie o "łopacie"?