Twórcy Guild Wars, to ludzie znający sie na rzeczy i mistrzowie w tworzeniu klimatu. Było to widoczne jeszcze kilka dni przed startem Sneak Peek Weekendu, kiedy to w głównych miastach trzech kampanii – Lion's Arch, Kaineng Center i Kamadanie – dało się odczuć trzęsienia ziemi, a wszędzie wokół panoszyły się szczury i szlamy (widok ganiającego gluta – bezcenny). W końcu też pojawiły się pęknięcia, a żądni przygód herosi udali się do podziemi...
Nim jeszcze gracze otrzymali możliwość ujrzenia Dalekiej Północy, a więc terenów, jakie zostały udostępnione podczas weekendu, już czekały na nich niespodzianki. Oto po zlikwidowaniu kilku przeciwników, typowych dla danych lokacji i przemierzeniu pierwszych lochów, spotkaliśmy Vekka – Asurę o dość wysokim poczuciu własnej inteligencji i nieprzeciętnym poczuciu humoru – oraz Ogdena Stonehealera, krasnoludzkiego mnicha. Obaj, co nie jest tajemnicą, dołączyli wkrótce do naszych postaci jako Bohaterowie. Zanim jednak to nastąpiło, każdego gracza czekała niezwykle epicka... ucieczka. Klimat, jaki stworzyli autorzy, wart jest zapamiętania. Wróg depczący po piętach, uciekające niemiłosiernie sekundy i pełna patosu muzyka w tle. Czy można chcieć czegoś więcej? Jak się okazuje można i jest czego.Po ewentualnym przeszkoleniu obsługiwania naszego bohatera, przygotowanym specjalnie z myślą o graczach, którzy nie posiadają ostatniego rozdziału, Nightfalla, każdemu dane było dotrzeć do najważniejszego miejsca fabuły, tytułowego Oka Północy. Stanowi ono swoistą bazę wypadową dodatku i odpowiednik głównych miast trzech kampanii. Znaleźć tu można skrzynie na własne przedmioty, handlarzy i zleceniodawców zadań. Najważniejszym elementem budowli jest jednak oddzielna sala. Hall of Monuments, bo o nim mowa, już po pierwszych godzinach testów wywołał istny chaos na zagranicznych forach. Miejsce, które pozwala na zapisanie swoich osiągnięć i przeniesienie ich do Guild Wars 2, w dużym stopniu zburzyło nadzieje pokładane w nim przez graczy. Sala ta spełnia kilka istotnych funkcji. Jej centralną część stanowi sadzawka, w której nasza postać obserwuje wizje powiązane z głównym wątkiem fabularnym. Wrzawa podniosła się jednak po tym, gdy gracze zaczęli sprawdzać funkcje bocznych monumentów.
Główny z nich, odpowiedzialny za zapisywanie tytułów graczy, zawiódł chyba najmocniej. Guild Wars: Eye of the North chcąc czy nie, jest dodatkiem skupiającym się na warstwie fabularnej, a więc trybie PvE. Tymczasem Monument Honoru, poza uwiecznieniem ukończenia poprzednich kampanii i zapisaniem tytułu Kind Of A Big Deal (dostawanego za wymaksowanie innych), zapisuje tylko tytuły z trybu Player vs Player (PvP). Mało tego, muszą one mieć co najmniej dziewiąty poziom, co dla większości graczy jest celem na dłuższą metę nieosiągalnym. Inne, równie niemiłe wady Hall of Monuments, to chociażby konieczność przypisania miniatur do postaci czy fakt, że Bohaterowie nam towarzyszący wyświetlani są w normalnych zbrojach, mimo tego że, aby aktywować ich posągi, trzeba przekuć ich odzienia. Nadzieją dla każdego, kto doznał szoku odwiedzając owe pomieszczenie, jest fakt, iż z większości serwisów fanowskich płyną petycje o wprowadzenie zmian. Petycje, choć mniej lub bardziej oficjalne, proszące o to samo.Więcej lubianego, więcej nowego
Całe szczęście zawód, jaki wywołuje HoM jest szybko zacierany przez resztę elementów dodatku. Te, choć są ponoć małym urywkiem tego, co dostaniemy po premierze, zaskakują pozytywnie. Eye of the North skupiać się będzie wokół czterech frakcji: Nornów, Asura, Krasnoludów (Deldrimor) oraz Ebon Vanguardów. Z każdą z nich łączą się podobne elementy. Pierwszy z nich – tytuły, rozwinięte na potrzeby Guild Wars: Nightfall – staną się jeszcze ważniejsze, a ich zdobywanie przyjemniejsze (punkty zdobywane są za każdego zabitego przeciwnika, a nie tylko tych określonej rasy). Postęp w ich rozwijaniu pozwoli, m.in. na uzyskanie zaufania u postaci niezależnych, które wykują dla nas nową broń, zbroje czy inne użyteczne przedmioty. Z tytułami powiązane są też umiejętności, jakich nie będzie można użyć w trybie PvP. Znane są one dobrze z ostatniej kampanii, ale też aktualizacji Guild Wars (nowinki dla Kurzicków i Luxonów). W sumie zespół ArenaNet przygotował 50 umiejętności, w tym po 12 dla trzech frakcji i 14 dla ostatniej. Ich odpowiednie użycie z pewnością nie tylko przyda się w pokonywaniu przeszkód jakie oferuje Oko Północy, ale też znajdzie zastosowanie w poprzednich rozdziałach, ułatwiając pokonywanie co trudniejszych misji. Jedną z najsympatyczniejszych nowości dodatku są minigry. Choć ta wywołująca największe zainteresowanie, Polymock stworzony przez Asury, nie została udostępniona do testów, gracze spróbowali dwóch innych „zabaw” - krasnoludzkiego boksu, nauczanego przez Kilroy'a Stonekina oraz walk na arenie Nornów. Obie zapewniają dużą dawkę emocji, oferując pojedynki ze znanymi przeciwnikami i... sojusznikami. Do spróbowania swych sił motywują też nagrody – za niektóre zadania dostaniemy nowe kastety, złote przedmioty czy tokeny, które wymienić można na koronę.Jeszcze większą dawkę emocji zapewniają lochy. Choć przez weekend dane nam było zobaczyć tylko (aż?) cztery z nich, to w pełnej wersji rozszerzenia zobaczymy aż osiemnaście wielopoziomowych podziemi. Każdy z graczy z pewnością znajdzie pośród nich coś dla siebie, ponieważ część jest całkiem prosta i krótka (jak chociażby Sepulchre of Dragrimmar), podczas gdy inne potrafią dać popalić nawet najbardziej doświadczonym graczom. Ich przebycie gwarantuje nie tylko wartościowe nagrody (no chyba, że ma sie pecha), ale też punkty zwiększające tytuł Mistrza Północy.
Guild Wars: Eye of the North zadebiutuje już za kilka dni. 72 godziny, przez jakie można było zapoznać się z nowościami oferowanymi przez rozszerzenie, wystarczyły akurat na tyle, by wykonać wszystkie główne misje oraz zadania poboczne oferowane przez Sneak Peek Weekend. O większości rzeczy można, a wręcz trzeba będzie napisać szerzej, co też wkrótce uczynimy w naszym „rzucie okiem”. Póki co należy mieć nadzieję, że reszta dodatku zaskoczy równie mile, co biały królik, rosnący już do miana legendy pośród graczy. Trzymać też trzeba kciuki za petycje do ArenaNet. Twórcy Guild Wars nie raz udowadniali, że wiedzą co robią. Może i tym razem jest podobnie, a odczucia graczy co do Hall of Monuments, to wynik złych wyobrażeń? Przekonamy się po pierwszych tygodniach gry.