Fred Lawrence - wspomniany na wstępie starszy człowiek - tłumaczy, że filmy ściągnął za pośrednictwem programu iMesh jego 12-letni wnuk - z czystej ciekawości i nawet niespecjalnie zdając sobie sprawę z niegodziwości swego postępowania. Pliki zostały szybko skasowane, a trzy z czterech pobranych filmów rodzina dziecka i tak miała na DVD. Dziadek wyjaśnia też, że nie mógł się zgodzić na zaproponowaną mu początkowo listownie ugodę pod warunkiem zapłacenia 4 tysięcy dolarów - nie jest bogatym człowiekiem i nie dysponuje takimi pieniędzmi. Obrazu dopełnia jego deklaracja, że niespecjalnie zna się na tych technologicznych nowinkach i nie do końca rozumie na czym polega problem...
Ale MPAA patrzy na sprawę nieco inaczej, Fred musi się więc teraz liczyć z ewentualnością nałożenia na niego kary 150 razy wyższej. Przedstawiciele filmowców rozumieją, że akcje prawne przeciwko 67-latkowi nie przysporzą im sympatii ze strony opinii publicznej, ale - jak tłumaczą - nie o uczucia tutaj chodzi. "Nie prosimy nikogo o zrozumienie. Chcemy, żeby ludzie pojęli w końcu jakie są konsekwencje internetowego piractwa" - powiedział pracownik MPAA.A jakie są te konsekwencje - poza darmowym zdobyciem filmów? Otóż głównym problemem jest to co dzieje się z nimi później. Te cztery pozycje, które pobrał wnuk Lawrenca´a, były później dostępne innym użytkownikom sieci iMesh. Nielegalnie oferowane w ten sposób kopie kosztują przemysł filmowy ok. 5,4 miliarda dolarów rocznie. No dobrze, ale... cztery pliki? I tylko przez jakiś krótki czas (jak utrzymuje Lawrence)?
Pod tym względem MPAA postępuje - trudno się nie zgodzić - dość dziwnie... Fred von Lohmann z organizacji zajmującej się ochroną wolności w Internecie tłumaczy, że dla przedstawicieli filmowców takie działania są jednak typowe. "O ile przemysł muzyczny walczy z piratami pobierającymi z sieci tysiące utworów, o tyle "filmowcy" często procesują się z ludźmi, którzy ściągnęli zaledwie kilka plików wideo. Na ogół wychodzą za założenia, że nie były to pierwsze zdobyte w ten sposób materiały, czasami jednak trafiają na kogoś, kto naprawdę pobrał ich bardzo niewiele" - mówi. Oczywiście prawdopodobieństwo tego, by 67-latek naprawdę musiał zapłacić te 600 tysięcy, jest raczej niewielkie. Takie sprawy ciągną się bardzo długo, a prawnicy niespecjalnie za nimi przepadają. " nie są przyzwyczajone do użerania się z setkami ludzi, których nie stać na adwokata i którzy tak naprawdę nie do końca wiedzą co złego zrobili" - wyjaśnia wspomniany już von Lohmann. No i w ostateczności Lawrence będzie mógł postąpić tak, jak inni dorośli w podobnych sytuacjach - stwierdzić, że on przecież tak naprawdę nie popełnił żadnego przestępstwa. W takim wypadku MPAA zapewne zdecyduje się na pozwanie jego wnuka, który z łatwością uzyska status niewypłacalnego...
"To niezbyt przyjemne rozwiązanie, ale jeżeli naprawdę cię nie stać , to chyba łatwiej żeby twoje dziecko ogłosiło bankructwo niż ty" - dodaje von Lohmann.