Przy omawianiu strategii i kooperacji poszczególnych klas należy koniecznie wspomnieć o jeszcze jednym aspekcie. Otóż TF 2 to gra, w której w ciągu jednej rozgrywki, na jednej mapie sytuacja może zmieniać się diametralnie również ze względu na zmianę klas postaci przez zawodników. Gracze uzupełniają się umiejętnościami między sobą, co oczywiste, ale mogą również przechylać szalę zwycięstwa przeskakując z klasy do klasy. Gdy nagle na mapie zaroi się od snajperów, którym uda się zająć kilka kluczowych stanowisk mogą wystrzelać zespół przeciwnika, a potem zmiana snajperów w scoutów szybko rozwiąże sprawę zajęcia punktów kontroli. Ten aspekt to niejako druga strona medalu z napisem „dynamika”.
Warto jeszcze poświęcić słów kilka mapom. W podstawowej wersji dostajemy ich zaledwie sześć (Gravel Pit, Dustbowl, Granary, Well, 2Fort oraz Hydro), ale wszystkie są rozbudowane i składają się z mniejszych fragmentów. Co ważne, dzięki ukrytym przejściom można je penetrować na wiele sposobów, a dróg do celu wiedzie zazwyczaj kilka. Do tego w poszczególnych etapach starć otwierają się lub zamykają kolejne obszary, więc w zasadzie można zaryzykować stwierdzenie, że w grając na jednej mapie, tak na prawdę walczymy na wielu. Mała ilość dostępnych map nie jest jednak żadnym problemem. Jak to bywa w przypadku gier kultowych (a TF 2 już taką się staje – wystarczy rzut oka na dłuuugą listę serwerów), społeczność graczy robi co może, żeby o siebie zadbać. Już dziś możemy bawić się na licznych nowych lokacjach, również tych odwołujących się do tradycji shooterów (np. przeróbki 2Fort, czy słynne Duel1 i Duel2) Generalnie problem z mapami jest inny i związany poniekąd z małą (wręcz żadną) interakcją ze światem gry. Otóż na mapach nic nie da się zniszczyć, nic przesunąć, nic nie jest ruchome ani interaktywne właśnie. Trochę szkoda, zważywszy na to, jak wiele w tym zakresie oferuje silniczek Source, na którym gra śmiga. Dobry jest natomiast ragdoll, który w HL 2 też był niczego sobie. Wrogowie giną na różne, efektowne sposoby i rozpadają się przy tym na gustowne kawałeczki, więc widok ręki czy nogi walającej się po posadzce nie jest czymś niezwykłym.Skoro już niejako płynnie weszliśmy w zagadnienia graficzne, warto zauważyć, że – niezależnie od upodobań lub ich braku do komiksowej konwencji – nie jest ona – grafika, jakoś specjalnie oszałamiająca... Owszem postacie są nawet zabawne, efekty użycia broni też nie są złe, ale lokacje prezentują się tak jakoś sterylnie i cukierkowo... Pozbawione są jakiś większych detali, nawet różnorodnych sprzętów i „przeszkadzajek” jest w nich jak na lekarstwo. Nie chodzi oczywiście o to, że grafika jest do bani, ale suma sumarum nie jest to nic specjalnego. O komiksowej konwencji nie ma natomiast co się rozwodzić, ponieważ albo ktoś ją „łyknie” albo nie. I tyle.
Na zakończenie tej części zostawiliśmy sobie opis broni i dostępnych trybów zabawy. Te pierwsze... nie zachwycają. Każda postać dysponuje w zasadzie trzema narzędziami zagłady: jednym dalekiego zasięgu, jednym do walki w zwarciu oraz lżejszą wersją broni dystansowej. Dla przykładu Pyro zazwyczaj korzysta z miotacza, ale może również użyć strzelby, a w sytuacji podbramkowej strażackiej siekiery. Podstawowy arsenał Żołnierza stanowi bazooka, ale radzi też sobie ze strzelbą i saperką. Wyjątek stanowią Inżynier i Szpieg, którzy mają nieco więcej żelastwa. Taki inżynier dla przykładu ma strzelbę, pistolet, a przyłożyć potrafi też z klucza francuskiego, który głównie służy jednak do rozbudowy struktur. Do tego wyposażony został w detonator (może efektownie posłać do piachu przeciwników, którzy zgromadzą się przy jakiejś strukturze) oraz zestaw do budowania (takie menu, z którego wybieramy, co chcemy zbudować). Niby bronie są fajne, dobrze zbalansowane oraz mają swoje ukryte bonusy (np. im dłużej snajper obserwuje cel przez lunetę, tym więcej szkód wyrządza), ale mają jedną podstawową wadę. Żadnych trybów alternatywnych... W sumie więc za wyposażenie TF 2 zdobywa zaledwie noty średnie, bo bronie ani nie są nagannie wykonane, ani nie wnoszą nic nowatorskiego. A w jakich działaniach będzie można ich używać? Tryby zabawy są cztery: dominacja, walka o terytoria, atak-obrona oraz CTF, w którym musimy zdobyć teczkę z bazy przeciwnika. Jak widać... również nie wykraczają poza standard, dlatego szerszy opis sobie darujemy. Można za to dorzucić jeszcze słów kilka o achievementsach, choć te też są w sumie dość standardowe i jest ich 17 (mało jakoś...). Choć z pewnością zgromadzenie większości będzie przyczyną sporej satysfakcji. A niektóre są piekielne trudne do osiągnięcia. Spróbujcie np. zrobić Flamethrower (podpalić pięciu gostków w 30 sekund), Hardcore (tysiąc zabitych przeciwników), czy Nemesis (pięć kolejnych killi w rewanżu). Zadania dla wytrwałych. A teraz słówko dla weteranów i wielbicieli klasycznego TF. Nie wiadomo, czy „dwójka” przypadnie wszystkim do gustu, ale wydaje się nam, że sporej części pro-graczy powinna. Nadal jest niesamowicie miodna, ale rozgrywka jest w stosunku do pierwowzoru nieco wolniejsza. Niech nie zwiedzie was fakt, że klasy są takie same jak w jedynce. Wbrew pozorom poszczególnymi postaciami gra się zupełnie inaczej i trzeba będzie wypracować sobie nowe taktyki. Widać to na przykładzie choćby Inżyniera i Medyka. Temu pierwszemu zabrano EMP-y, a gra nim stała się trudniejsza, bo konstrukcje wznosi teraz sekwencyjnie. Również działka wydają się siać większe spustoszenie niż w TF. Medyk natomiast nadal jest postacią kluczową, ale jego umiejętności zostały jednak mocno ograniczone. Nie jest już klasą, która fruwa i wycina wszystko wkoło, zarażając przy tym przeciwników. Teraz skupia się zdecydowanie na leczeniu i wydłużaniu paska życia kompanom. Owszem ma wyrzutnie strzykawek, ale jej moc jest raczej słabiutka... Koniecznie trzeba zauważyć, że wszystkim (oprócz Demomana) zabrano też granaty. To zdecydowanie zmienia przebieg rozgrywki i nawet nie trzeba wyjaśniać dlaczego.Pora na ostateczną ocenę TF 2, która bynajmniej nie jest łatwa. Wszystko bowiem zależy od preferencji grających oraz ich przyzwyczajeń. Jeśli lubicie samotne pojedynki, a przy tym na myśl o oprawie rodem z kreskówek przechodzą was ciarki, to raczej nie macie tu czego szukać. TF 2 kuleje również na tle innych shooterów pod względem zróżnicowania zabawy. Nie ma dostępnych pojazdów, a bronie nie mają alternatywnego strzału. Z drugiej strony, jeśli interesuje was dynamiczny shooter, w którym najbardziej liczy się różnorodność klas i zgranie zespołu, to TF 2 stanowi smakowity kąsek. Zapewnia nieskończone pokłady grywalności, bogate statsy oraz ciekawe wyzwania. No i już stał się grą na tyle popularną, że na wysyp dodatków możemy spokojnie liczyć. W sumie więc gorąco polecamy, tym bardziej, że jak ktoś już ma HL 2 to przecież ma i TF 2 ...