Amerykański autor bierze czynny udział w tworzeniu kilku serii, do których zaliczamy m.in.: Rainbow Six, Ghost Recon i Splinter Cell. Każda z nich doczekała się co najmniej kilku części, zdobywając większość popularnych platform. W naszym kraju otrzymujemy właśnie możliwość ponownego zapoznania się z jednym z rozdziałów tej ostatniej serii.
Tom Clancy's Splinter Cell: Chaos Theory, bo o nim mowa, przechodzi obecnie z serii Super$eller do (również wydawanej przez Cenegę) Kolekcji Klasyki. Gra jest trzecią częścią cyklu Splinter Cell i, podobnie jak dwie poprzednie części, pozwala nam wcielić się w postać Sama Fishera, tajnego agenta Agencji Bezpieczeństwa Narodowego, który tym razem weźmie udział w wydarzeniach w Japonii, a także Północnej i Południowej Korei.
Choć w dużym stopniu trzecia część serii stawia na tryb multiplayer i rozgrywkę sieciową, jej kampania dla pojedynczego gracza powinna zadowolić także najwybredniejszych fanów. Z pewnością każdy przyjął (lub dopiero przyjmie) z radością fakt, że mapy stały się większe i bardziej otwarte. Znane z poprzednich rozdziałów cyklu uczucie ograniczenie znika i mimo że linia fabularna jest do cna liniowa, nie wpływa to tym razem negatywnie na jej odbiór. Wręcz przeciwnie: śmiało można powiedzieć, że kampania jest najlepszą, jaka pojawiła się do czasu premiery Chaos Theory w serii.Umiejscowiona w bieżącym roku (co w momencie premiery gry było „niedaleką przyszłością”) gra stawia nas przed nowo powstałym konfliktem pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Japonią. Wywołany on jest przez szefa nowo powstałej agencji informacyjnej, jaką powołano w drugim z wymienionych krajów. Do batalii szykuje się też Korea Północna i jej południowy sąsiad. Sprawą zająć musi się nie kto inny, jak znany nam Sam Fisher, któremu po raz kolejny pomocne okażą się nie tylko mięśnie, ale i mózg.
Którego elementu ciała naszego alter ego użyjemy, będzie zależało tylko od nas. Jeżeli tylko zechcemy, z hukiem wystrzelamy naszych przeciwników. Jednak czy ciche zakradanie się i dyskretna eliminacja oponentów, a następnie zaciągnięcie ich zwłok w ciemny zaułek, nie są bardziej wymagające, a przede wszystkim bardziej satysfakcjonujące?
Kolorowo, inteligentnie i sieciowo
Co trzeba zaznaczyć, to fakt, że strona graficzna Tom Clancy's Splinter Cell: Chaos Theory potrafi po prostu urzec. Gra, mimo upływu trzech lat, ma w sobie „to coś”, co mile pieści wzrok. Twórcy stworzyli środowisko niezwykle szczegółowe, kolorowe, a przede wszystkim realistyczne. Niezależnie od tego, czy trafiamy na frachtowiec, do latarni morskiej, do fabryki czy na ulice Seulu, musimy docenić wkład pracy programistów. Także przeciwnicy, a w szczególności ich sztuczna inteligencja, zasługują na pochwałę. Stali się inteligentniejsi, sprytniejsi i gotowi do wynalezienia nowych metod na przeszkodzenie nam w naszych działaniach.Tryb kooperacji jest jednym z elementów gry, który daje graczom najwięcej radości. Współpraca z drugą osobą nie tylko odsuwa od nas uczucie osamotnienia, ale też pozwala na wykonanie akrobacji niedostępnych dla pojedynczego zawodnika. Przeskakiwanie wysokich murów, przytrzymywanie partnera czy odwracanie uwagi przeciwników – to tylko wybrane przykłady. Niestety, ten element ma też swoją wadę – większość ze wspólnych poczynań dostępna jest tylko w wybranych miejscach, z góry ustalonych przez autorów.
Do gry wraca znany ze Splinter Cell: Pandora Tomorrow tryb Spy vs. Mercenary, w którym ściera się ze sobą czterech graczy. Miłym gestem w stronę nowych graczy jest wprowadzenie specjalnego testu, jaki odbywamy na początku zabawy. Niestety, nie uczy on wszystkiego, co jest niezbędne w dalszych etapach sieciowej zabawy. Co przykre, w wielu wypadkach zamiast walczyć, gracze muszą spędzać większość czasu na poszukiwaniu oponentów. Czterech ludzi na ogromnej mapie to jednak pomyłka.
Tom Clancy's Splinter Cell: Chaos Theory nie jest z pewnością grą rewolucyjną. Ale bez wątpienia można ją określić ewolucją serii, idącą w całkiem dobrym kierunku. Kampania dla pojedynczego gracza wreszcie daje poczucie swobody, tryb kooperacji to jeszcze więcej zabawy z rodziną lub znajomymi, a rozgrywka sieciowa to nowe rozwiązania, które po przymknięciu oka na niedociągnięcia stają się naprawdę ciekawe. Gra w pewien sposób nadrabia to, czego nie zaoferowały poprzednie części. A pochlebne opinie krytyków i kilka zebranych nagród to wystarczająca rekomendacja, zwłaszcza za taką cenę.