FIFA kontratakuje Nie ma się co oszukiwać. Już od kilku lat gry od EA Sports gonią w piętkę. Są niczym brazylijskie seriale – nieważne, w co gramy, i tak przypominają siebie wzajemnie. Niby są jakieś różnice pomiędzy FIFĄ 05 a 06, ale ciężko je zauważyć gołym okiem. Mimo tego, że co roku dostają nawet niezłe oceny, seria ta już od dawna nie jest przez graczy darzona zbyt dużą estymą, zwłaszcza wśród tych, którzy lubią pograć w piłkę, a nie łamać palce, wykonując kolejne kombosy i triki. Być może EA coś zauważyło – może nastroje graczy, a może mniejsze dochody ze sprzedaży ostatnich gier. Tak czy inaczej, w FIFIE 09 postanowiono wprowadzić kilka dość istotnych zmian.
Pierwsza dotyczy oczywiście grafiki. Do najnowszej odsłony serii zaimplementowano zupełnie nowy silnik graficzny, dzięki któremu zobaczymy trójwymiarową trawę, pot na twarzach zawodników i jeszcze kilka innych graficznych wodotrysków. Faktycznie wygląda to naprawdę dobrze; może nie rzuca na kolana, jednakże stanowczo jest się czym chwalić. Co jednak ważniejsze, zmieniono w końcu silnik odpowiadający za fizykę i kolizje obiektów. Ma to przełożenie nie tylko na takie drobne bajery, jak to, że na zbliżeniach widać, iż korki piłkarzy zapadają się w murawę, ale przede wszystkim sprawia, że rozgrywka staje się bardzie realistyczna. W końcu zaczyna się liczyć to, że piłkarz jest większy i cięższy, oraz to, w którą część ciała i jak mocno został uderzony. Zmienia to cały charakter gry, sprawiając, że znów staje się ona bardziej symulacyjna niż zręcznościowa. Jak wiadomo, w dobie powszechnego dostępu do Internetu tryb multiplayer jest bardzo ważnym elementem każdej pozycji. To właśnie dzięki niemu wiele tytułów cieszy się ogromną żywotnością i długoletnią sprzedażą. EA jest firmą zbyt doświadczoną, by zaniedbać ten element gry. Dlatego też do i tak już rozbudowanego systemu ligowego, którym mogą się cieszyć fani, dodano zupełnie nowy design. Całość oparto na systemie tak zwanych widgetów, czyli okienek, które można dowolnie układać na ekranie. Oprócz swojego profilu, statystyk i tym podobnych danych będzie tu również można przeczytać najświeższe, aktualizowane na bieżąco newsy ze świata piłki nożnej. Jest to oczywiście tylko bajer, ale za to całkiem sympatyczny. Dość ciekawym, choć i nieco kontrowersyjnym posunięciem jest to, że tym razem FIFA będzie inną grą na każdej z platform. Co innego mają zatem dostać użytkownicy pecetów, a co innego konsolowcy. Ma to swoje dobre strony, jako że dzięki temu każda z tych wersji będzie lepiej dopasowana do specyfiki danego sprzętu, co pomoże uniknąć porażki, jaką było Euro 2008 w wersji na PC. Z drugiej jednak strony może to doprowadzić do sytuacji, w której dwie praktycznie różne gry będą miały ten sam tytuł. Wiąże się z tym chyba największa spośród innowacji, które znajdziemy w pecetowej wersji tej gry. Otóż wprowadzono w niej zupełnie nowy typ sterowania za pomocą samej myszy bądź myszy i układu klawiszy WSAD. Należy przyznać, że to bardzo oryginalny, a zarazem ryzykowny pomysł, zwłaszcza w grze sportowej. Sterowanie samą myszą przypomina trochę grę w hack’n’slash lub izometryczne RPG. Po prostu wskazuje się piłkarzowi, dokąd ma biec i kiedy ma strzelić lub podać. Nie jest to jednak najbardziej emocjonujący i wygodny sposób prowadzenia rozgrywki. Teoretycznie przeznaczony jest on dla najmniej doświadczonych graczy, w praktyce jednak okazuje się dość mało intuicyjny. Dużo ciekawiej gra się przy pomocy myszki i WSAD. Tu rozgrywka przypomina nieco granie w FPP lub TPP. WSAD służy nam do sterowania piłkarzem, a myszą wskazujemy mu, gdzie ma podać, strzelić lub w jaki sposób ma próbować odebrać piłkę. Ponadto za pomocą odpowiednich kombinacji przycisków i dzikiego wymachiwania gryzoniem możemy zmusić naszego zawodnika do zrobienia któregoś z kilkudziesięciu trików, takich jak efektowne zwody czy strzały z przewrotki. Co jednak ważne, nie są one konieczne do wygrania meczu; równie dobrze można strzelić gola, po prostu wykonując ładną akcję lub też licząc na szczęście i kopiąc piłkę spoza pola karnego.System sterowania jest pomysłem dość ciekawym, choć to, jak się sprawdzi, wyjdzie dopiero w praniu. Opinie dziennikarzy podczas pokazu były bardzo podzielone. Jednym się to podobało, innym nie. Na pewno jednak kursor myszy trochę rozprasza drugiego gracza podczas wspólnej gry na jednym komputerze. Oczywiście to wszystko to tylko kwestia przyzwyczajenia do tej nowinki; ponadto dla tych, którym nie przypadnie ona do gustu, zawsze pozostaje możliwość grania po staremu, przy pomocy pada.
Podsumowując, trzeba powiedzieć, że po raz pierwszy od paru lat nowa odsłona FIFY zapowiada się ciekawie i nowatorsko. To, co zostało pokazane dziennikarzom, wygląda naprawdę ładnie, a i rozgrywka dostarcza sporo frajdy. Wygląda na to, że seria powraca do swoich korzeni i znów będzie bardziej symulatorem niż zręcznościówką, jednakże z ostatecznym werdyktem należy się jeszcze wstrzymać. To, co zobaczyliśmy na pokazie, było jedynie specjalnie przygotowaną wersją demonstracyjną, a poza tym po zaledwie kilku meczach ciężko ocenić takie niuanse, jak na przykład sztuczna inteligencja przeciwników komputerowych. Trzymamy jednak kciuki, byśmy tym razem dostali wreszcie grę, która będzie mogła konkurować z kolejnym PES-em – wszak dla nas, graczy, im więcej dobrych tytułów, tym lepiej.