SpellForce 2: Złota Edycja
Jeśli ktoś się zastanawiał kiedyś, czy RTS to gatunek lepszy od cRPG, to dzięki serii Spellforce może już dać sobie z tym spokój. Mamy tu bowiem płynne połączenie strategii czasu rzeczywistego z komputerową grą fabularną. To, co jeszcze nie do końca zaskoczyło w pierwszej części, doszlifowano w Spellforce 2. Dodatek Władca Smoków rozszerzył i tak już obszerną grę. Na chętnych czekają dziesiątki godzin podróżowania po fantastycznym świecie, odwiedzania nowych miejsc i poznawania mnóstwa ciekawych istot, po czym ewentualnie zabijania ich. Samodzielnie, wraz z towarzyszami podróży, albo i całą armią. To ostatnie rozwiązanie może się wydawać niehonorowe, ale trzeba pamiętać, że przecież ratujemy świat przed zagładą. Cel zaś uświęca środki... Więcej informacji znajdziecie w naszym Tygodniu z grą SpellForce 2 i dodatkiem Władca Smoków, zaś recenzję samego rozszerzenia możecie przeczytać tutaj.Stranglehold
John Woo ostatnio powrócił do rodzimych Chin, z którymi pożegnał się w niezgodzie dawno temu. Nim do tego jednak doszło, dla Amerykanów nakręcił kilka filmów i zrobił jedną grę. No, w zasadzie scenariusz do niej. Odcisnął swój ślad i podpisał to własnym nazwiskiem. Woo robił różne scenariusze, ale ogólnie kino akcji w stylu hongkongijskim to jego ulubiona działka. Wiecie... skośnoocy zabójcy, kopniaki z półobrotu z uzi w każdej ręce, zemsta po latach, paskudni mafiozi – te klimaty. W Stranglehold nie spodziewajcie się więc elementów z kina moralnego niepokoju, a samej, krwistej, skondensowanej akcji. Polska wersja językowa potęguje efekt kinowy poprzez wykorzystanie lektora. Cóż, rodzina może być zdziwiona, że od tylu godzin oglądacie ten sam film akcji.... Ciekawostka: tę grę najpierw zrecenzowaliśmy w wersji oryginalnej, a dopiero później, osobno, zabraliśmy się za ocenianie wersji polskiej. Czemu? Przeczytajcie obydwa teksty...Supreme Commander: W obliczu wroga
Wiele osób narzeka, że w grach RTS skala działań jest śmiesznie mała, do walki idą pojedyncze żołnierzyki zamiast armii i ogólnie co to ma wspólnego ze strategią. W zasadzie mają rację, pod jednym warunkiem: nie grali w Total Annihilation ani jej następczynię, czyli Supreme Commander. Te gry wiele namieszały i zmieniły w gatunku RTS. Skala działań, współdziałanie jednostek, połączenie taktycznej rozgrywki z kontrolą aspektu strategicznego – potężna mieszanka wybuchowa, która (przyznajmy to) niedzielnych graczy może z początku rzucić na kolana. W obliczu wroga zaś to samodzielny dodatek do Supreme Commander, który zapędza do kąta nawet graczy, którzy zjedli żeby na „podstawce”. Mocna pozycja. Więcej informacji znajdziecie w naszej recenzji, polecamy też zapoznanie się z Tygodniem z grą Supreme Commander .Juiced 2: Hot Import Nights
Nie, to nie strategia ekonomiczna dotycząca importowania gorących towarów nocą. Juiced 2: Hot Import Nights jest kontynuacją debiutu studia Juice Games, dodajmy że znacznie bardziej udaną od poprzedniczki. Podtytuł nawiązuje do cyklu imprez tunerskich Hot Import Nights, czyli od razu wiemy, że wyścigi są legalne, licencjonowane. Co nie oznacza, ze grzeczne... Na wirtualnych kierowców czeka sporo trybów zabawy, liczne opcje przeróbek samochodów no i – oczywiście – sława i chwała, szacunek ludzi ulicy oraz piękne kobiety. Dobra, trochę się zagalopowaliśmy. Tak czy inaczej Juiced 2: Hot Import Nights to dynamiczna i dalej nieźle wyglądająca graficznie gra wyścigowa, z rozbudowanymi opcjami tuningu, którą warto mieć w swojej kolekcji. Więcej informacji znajdziecie w naszej recenzji.Kompania Braci: Na Linii frontu
Ekipa ze studia Relic od dłuższego czasu zajmuje się rewolucjonizowaniem gatunku RTS. Ostatnie ich pomysły wywołały spore poruszenie. Chodzi o łączenie strategii czasu rzeczywistego z elementami hack&slash... ale ten samodzielny dodatek do Kompanii Braci należy jeszcze do poprzedniej epoki. Inaczej mówiąc, mamy do czynienia z RTS najwyższej próby, pozycją piekielnie grywalną. W pakiecie znajdziemy dwie kampanie i sporo modyfikacji dla trybu multiplayer. W „podstawce” kampania koncentrowała się na jankesach, tym razem prowadzimy do walki jednostki brytyjskie i Panzer Elite. Czym jest ta ostatnia frakcja? To chyba dosyć oczywiste: jednostkami pancernymi SS w wydaniu poprawnym politycznie. Czegoż to się nie robi, by nie zadrażnić opinii publicznej... Więcej informacji znajdziecie w naszej recenzji, zainteresowane osoby mogą także zechcieć przeczytać bardzo archiwalną już recenzję „podstawki”.Heroes of Might and Magic V: Kuźnia Przeznaczenia
Krasnoludzka przyśpiewka głosi „nie ma to jak topornicy z beczką gdzieś w piwnicy”. My zaś dodamy od siebie, ze nie ma to jak strategia wydawnicza dorzucająca kolejne frakcje do gry, w której powinny być one od początku. Pół biedy, gdy twórcy postąpią tak jak w przypadku Heroes of Might and Magic V i za każdym razem, gdy postanowią poprosić nas o dopłatę za kolejną frakcję, dorzucają też bardzo porządnie przygotowaną kampanie, na której przejście trzeba poświęcić sporo czasu. W takich właśnie przypadkach gniew szybko mija, bo wsiąkamy bez reszty w zabawę. Powiedzmy to jasno: ten dodatek trzeba mieć, jeśli się posiada „podstawkę”. Kolejny zresztą również. Jeśli więc w waszej kolekcji brakuje Kuźni Przeznaczenia nie ma co kombinować, trzeba kupować. Po więcej informacji zapraszamy do naszej recenzji. O całości Heroes of Might and Magic V pisaliśmy zresztą w ramach Tygodnia z grą Heroes of Might and Magic V (i dwoma dodatkami do niej).Blacksite
Pierwotnie gra BlackSite: Area 51, pod którą podpisało się utytułowane studio Midway, ukazała się w Polsce w marcu 2008 roku. Zważywszy na to, że światowa data premiery była o blisko pół roku wcześniejsza, trzeba zauważyć, iż mamy do czynienia z produkcją, która na karku ma już dwa latka. Dobra to okazja do tego, by zobaczyć, jak bardzo zmieniła się przez ten stosunkowo krótki czas wirtualna rozrywka. Niezła okazja ku temu, by po raz kolejny utwierdzić się w przekonaniu, że czas – zwłaszcza w dziedzinie gier komputerowych – pędzi jak oszalały. BlackSite: Area 51 (na pudełku nie wiedzieć czemu widnieje tylko napis BlackSite - bez podtytułu Area 51) to dynamiczna gra akcji zrealizowana w konwencji FPS. Fragment powyżej, to początek recenzji, którą w całości znajdziecie tutaj.Penumbra: Antologia
Odwieczna prawda mówi, że lęk jest przede wszystkim w nas samych. W ciemności nie ma niczego, czego sami tam nie zaniesiemy. Jednak gdzieś na dnie mózgu kołacze się nam atawistyczny lęk przed tym, co kryje się za kręgiem światła. Penumbra: Przebudzenie jest doskonałym przykładem tego, że z FPP można zrobić grę przygodową. W dodatku nie jest to bynajmniej tytuł adresowany jedynie do wąskiego grona przygodówkożerców. Brak światła, klaustrofobiczne wnętrza zapomnianej kopalni i psychodeliczna muzyka. Ciarki przechodzą po plecach na samą myśl. Wydaje się, że jest to doskonały przepis na sukces. Czy aby na pewno?Pierwszą część cyklu zrecenzowaliśmy osobno, druga doczekała się recenzji wspólnej wraz z dodatkiem.
Agatha Christie Kolekcja Tajemnic
W 2005 roku The Adventure Company wydało serię gier przygodowych Agatha Christie, stworzoną przez AWE Productions. Ich fabuła oparta jest na popularnych powieściach słynnej pisarki. Tej autorki właściwie nie trzeba przedstawiać, choć mniej obeznanym z literaturą warto wyjaśnić, że jest ona jednym z najbardziej poczytnych twórców powieści kryminalnych. „Dziesięciu małych Murzynków” – książka, która posłużyła za kanwę pierwszej gry - to dość mroczna opowieść o 10 osobach odciętych przez sztorm w rezydencji na niewielkiej wyspie. Jedna z nich jest mordercą, który zwabiwszy tu swe przyszłe ofiary, eliminuje je, dopasowując kolejne zbrodnie do tekstu dziecięcego wierszyka o 10 małych Murzynkach. Dzieło to uważa się za największe osiągnięcie literackie pisarki. Każdej z trzech gier zawartych w tym pakiecie poświęciliśmy osobną recenzję:
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!