Lost Planet 2 - pierwsze wrażenia

Sebastian Kejres
2010/03/30 18:00

Lost Planet 2 to dynamiczna gra akcji, w której dzięki niesamowitym maszynom czekają nas niezapomniane i ekscytujące chwile. Mieliśmy już możliwość pograć w nowa produkcję Capcomu, w wersji na Xboksa 360. "Zapomniana Planeta" stała się naprawdę gorącym miejscem, nie tylko z uwagi na zmianę klimatu.

Lost Planet 2 to dynamiczna gra akcji, w której dzięki niesamowitym maszynom czekają nas niezapomniane i ekscytujące chwile. Mieliśmy już możliwość pograć w nowa produkcję Capcomu, w wersji na Xboksa 360. "Zapomniana Planeta" stała się naprawdę gorącym miejscem, nie tylko z uwagi na zmianę klimatu.

Lost Planet 2 - pierwsze wrażenia

Mówi się, że naśladownictwo jest najwyższą formą pochlebstwa. Szczególnie prawdziwe jest to stwierdzenie w świecie gier komputerowych. Trochę ponad trzy lata temu na rynek wszedł Gears of War. I już w kilka miesięcy później wszyscy próbowali naśladować jego styl.

Pierwszą "Zagubioną planetę" od GoW-a dzieliło raptem kilka miesięcy i nawet jeżeli występowały jakieś podobieństwa, to ciężko było jej twórcom zarzucać naśladownictwo. Jednak w przypadku Lost Planet2 mocno daje się odczuć piętno, jakie na gatunku odcisnęła gra od Epic Games .

Oczywiście Capcom przy ich dorobku , jak choćby Dead Rising, czy Resident Evil śmiesznym byłoby oskarżać o plagiat. Ewolucja gier wskazuje najefektywniejsze kierunki rozwoju poszczególnych gatunków. W efekcie podobieństwa są nieuniknione. To odczucie jest wynikiem bardzo powierzchownych, ale widocznych podobieństw obu tytułów. Gramy w trybie TPP, w futurystycznym uniwersum, gdzieś na odległej planecie, gdzie przyjdzie ścierać się nam z obcymi formami życia. Tyle podobieństw.

Co odróżniało i nadal odróżnia Lost Planet od GoW-a? Oczywiście pancerze bojowe i mechy. To zadziwiające, ile frajdy może dać prowadzenie walki za pomocą takiego metalowego potwora. Mechy to przed wszystkim miażdżąca siła ognia.

Co nowego w Lost Planet

Co nowego w Lost Planet, Lost Planet 2 - pierwsze wrażenia

Śnieżne równiny, które były swoistym znakiem rozpoznawczym jedynki, w LP2 pojawiają się tylko epizodycznie. Jest to najoczywistsza, ale nie jedyna zmiana. Śnieżni Piraci zostają ewakuowani z terenów wiecznej zmarzliny. Trafiają w zupełnie odmienne rejony planety – do tropikalnej dżungli.

Teren, który byłby koszmarem dla każdego żołnierza, jest niezwykle atrakcyjny dla wytrawnych graczy. Plansze są niewielkie, pokonanie pojedynczego etapu to kilka, najwyżej kilkanaście minut. Dzięki temu gra jest szybka, niezwykle dynamiczna. Tropikalny las oraz industrialne konstrukcje niewiadomego przeznaczenia potwornie ograniczają widoczność, chociaż oferują również wiele kryjówek dla nas samych.

Każdy etap rozgrywki składa się z kilku takich plansz. Po zakończeniu etapu zdobyte w jego trakcie punkty "przekuwane" są na ocenę według amerykańskiego systemu szkolnego. Jakość naszej gry wymiernie przełoży się na możliwość personalizacji naszego modelu (uzbrojenia, umundurowania, oporządzenia, zmian w budowie ciała itp.). Ilość dostępnych opcji powinna minimalizować szansę na pojawienie się dwóch identycznych postaci w trakcie gry wieloosobowej.

Oczywiście ubocznym skutkiem zmiany scenografii jest odejście od kwestii pilnowania ciepłoty "własnego" ciała. Elementu, który w jedynce budował klimat, ale jednocześnie był mocno irytujący i nieraz budził frustrację. W efekcie zmienia się przeznaczenie "energii cieplnej" pozyskiwanej z Arkidów. Teraz, zamiast przedłużać naszą egzystencję w ekstremalnych warunkach, przywraca nam niewielkie ilości punktów życia.

Podczas walki w dżungli cały czas towarzyszą nam cztery boty (które w trybie kooperacji zastępowane będą przez innych graczy). Trzeba przyznać, że ich skrypty napisane są bardzo sprawnie.

Boss level

Każdy etap gry kończy się starciem z bossem. W trakcie swojej - niestety krótkiej - przygody z Lost Planet 2 mogłem zetrzeć się z trzema takimi przeciwnikami. Dwukrotnie były to gigantyczne, koszmarne miejscowe monstra. Za trzecim razem trafiłem na drużynę mechów. Panowie z Capkomu czerpali tu garściami z klasyki takich starć. Boss z długaśnym paskiem życia – takim na cały ekran. Dwadzieścia minut spędzonych na uciekaniu przed jego zabójczymi ciosami i na próbach trafienia go we wrażliwe miejsca.

GramTV przedstawia:

Chwali się autorom chęć zabawy konwencją, jednak takie starcia potwornie spowalniają dynamiczną i szybką w innych wypadkach grę. Kiedy kompletnie się już umordujemy, a nasz pad rozgrzeje się do czerwoności, przeciwnik w końcu pada. Tu jeszcze jedno miłe nawiązanie do klasyki. Z zabitego potwora "wysypują" się "bonusy" w postaci sześcianików. Jeśli je zbierzemy, na koniec misji zostaną one zamienione na punkty.

Scenografia

Scenografia, Lost Planet 2 - pierwsze wrażenia

Jak wspomniałem, sceneria gry uległa zmianie. Ciężko powiedzieć czy to dobrze czy źle; jest po prostu inaczej. Plansze zostały przygotowane bardzo starannie, a ich wygląd wykorzystuje do maksimum możliwości Xboksa 360.

Wszystkie modele są starannie przygotowane, wybuchy widowiskowe, a animacje Arkidów mogą zapierać dech piersiach.

Ważnym elementem scenografii, wpływającym na całokształt rozgrywki, jest typowa dla Japończyków stylistyka. Modele postaci nieodparcie kojarzą się z rycinami samurajów, a ich ruchy przywodzą na myśl mangowe kreskówki. Arkidzi zaś to zlepek macek i kolców, również dość typowych dla wschodniej stylistyki. Do takich "japonizmów" już przywykliśmy i miło zauważyć, że w tej kwestii nic się nie zmieniło.

Mechy

Mechy, Lost Planet 2 - pierwsze wrażenia

Wspomniałem już, że maszyny bojowe są swego rodzaju znakiem firmowym LP. Wypada więc poświęcić im kilka osobnych słów. W granym przeze mnie kawałku tego tytułu miałem okazję poprowadzić cztery takie zabaweczki i stoczyć walkę przynajmniej z jeszcze jednym. Najmniejszą dostępną jednostką jest pancerz wspomagany. Daje nam on sporą odporność na obrażenia (do momentu zniszczenia maszyny prowadzona przez nas postać po prostu "nie zbiera"). Jednak największą zaletą pancerza wspomaganego jest możliwość używania ciężkiej broni bez zwyczajowego w takich wypadkach efektu przeciążenia postaci. Na tle pozostałych mechów to "maleństwo" wyróżnia się mobilnością.

Większe maszyny wizualnie nie różnią się od siebie specjalnie. Ich odmienność odczuwalna jest przede wszystkim w "toporności" prowadzenia i konfiguracji uzbrojenia. To ostatnie zresztą można spokojnie zdemontować lub zamontować na mechu wedle swojej woli. Uszkodzoną maszynę możemy naprawiać. Odradzałbym wykonywanie tego pod ostrzałem. Jednak w chwili spokoju warte są każdej sekundy, jakie poświęci się na ich renowację.

Fabuła

Fabuła, Lost Planet 2 - pierwsze wrażenia

Na sam koniec słów parę o fabule. Od wydarzeń znanych w jedynce upłynęła dekada, a klimat planety uległ ociepleniu. Miejscowa fauna doskonale przystosowała się do tych zmian. Przyjdzie więc nam toczyć starcia zarówno z ludzkimi, jak i obcymi przeciwnikami. Sama historia opowiadana jest w dość specyficzny sposób. W każdym etapie gry, podzielonym na mini epizody, prowadzimy postać należącą do jednego z oddziałów Śnieżnych Piratów. W każdym rozdziale jest to inny oddział, a więc i bohater, w którego się wcielamy, nie jest ten sam. W efekcie gracz poznaje fragmenty historii, z których dopiero wyłania się szerszy obraz.

Komentarze
15
Deturis
Gramowicz
03/04/2010 22:58

Pierwsza część LP była bardzo fajna, z chęcią zagram i w drugą jak już wyjdzie :)

Deturis
Gramowicz
03/04/2010 22:58

Pierwsza część LP była bardzo fajna, z chęcią zagram i w drugą jak już wyjdzie :)

Usunięty
Usunięty
03/04/2010 17:19

"Dwukrotnie były do gigantyczne"Błędzik.




Trwa Wczytywanie