W FIFA 11 pierwszy raz w historii dane nam będzie zagrać bramkarzem. Po krótkiej, podkreślmy, sesji z padem w ręku między słupkami mamy gotowe pierwsze przemyślenia na ten temat.
Wybiegamy na murawę i... jest tak jak w trakcie prawdziwego meczu. Dzieje się niewiele, akcja toczy się gdzieś z dala od naszej bramki, także nie widzimy nawet, jak przebiega spotkanie (choć można przełączyć kamerę tak, by skupiała się na piłce - wtedy mamy pełny obraz tego, co wyprawiają koledzy z pola). Pierwsza połowa dobiega końca, a my nawet nie posmakowaliśmy piłki. Tak to jest, gdy gra się ze słabszym rywalem, który nie potrafi skonstruować akcji ofensywnej. Zresztą, nawet w spotkaniu dwóch drużyn wysokiego szczebla głównie trwa kopanina w środku boiska. Trzeba jednak zachować czujność, bowiem przeciwnikowi nie zajmuje wcale wiele czasu przemieszczenie się z piłką pod nasze pole karne. A wtedy to już nie przelewki.
W prawidłowym ustawieniu pomaga mam żółte kółko pojawiające się na murawie - identyczne jak wtedy, gdy po boisku poruszamy się jednym zawodnikiem z pola. Samo obserwowanie go na niewiele się jednak zda. Trzeba jednocześnie dbać o prawidłowe ustawienie i monitorować poczynania przeciwnika pod bramką. A nuż ofensywny pomocnik zaskoczy nas strzałem z dystansu? Wtedy musimy szybko reagować, wybierając odpowiedni kierunek i przycisk interwencji. Jeśli choć trochę zaśpimy, po chwili jesteśmy zmuszeni wyjąć futbolówkę z siatki... o ile ta do niej trafiła. Nie jest przecież powiedziane, że strzał był celny. Nasze poczynania są na bieżąco oceniane przez system gry. W prawym dolnym rogu ekranu widnieje kwadracik z notą, na jaką aktualnie zasługujemy. Po skutecznych interwencjach czy celnych podaniach wędruje ona rzecz jasna w górę, po stracie bramki - spada. Szkoda, że ocena leci w dół również wtedy, gdy przez dłuższy czas jesteśmy po prostu bezrobotni.
W prawidłowej ocenie sytuacji nie pomaga dość spore oddalenie kamery. Na telewizorze bez jakości HD obraz jest nieco niewyraźny, dlatego ciężko nadążyć za drobnym punktem, jakim z naszej perspektywy wydaje się odgrywana od nogi do nogi piłka. Zwłaszcza, gdy przeciwnik nie dotarł jeszcze z naporem pod nasze pole karne. Oj tak, bycie bramkarzem w FIFA 11 to ciężki kawałek chleba. Ustawienie kamery, rozmyty obraz, konieczność dzielenia uwagi między ustawieniem i przebiegiem akcji... By dobrze strzec bramki, potrzeba kilku godzin praktyki. Tej nie zdobędziemy jednak podczas meczu, gdzie umiejętnościami musimy wykazywać się z rzadka. Na szczęście twórcy dali możliwość treningu. Staramy się wybronić piłkę w sytuacjach sam na sam, po strzałach z rzutów wolnych czy karnych. Wszystkim domorosłym golkiperom polecamy praktyki na bocznym boisku przed wejściem na główną murawę.
Zastrzeżenia można mieć do sztucznej inteligencji przeciwnika. Nie próbuje on strzałów z okolic połowy boiska, choć ma doskonałą okazję do zdobycia stamtąd gola, ponieważ akurat opuściliśmy posterunek. Bramkarz tak jakby włącza się dopiero wtedy, gdy piłka jest odpowiednio blisko niego. Nie oznacza to, że gdy akcja przebiega na drugim krańcu boiska, zastyga w bezruchu. Nie reaguje on jednak na polecenie wykonania interwencji, a wspominane już żółte kółko nie pokazuje nam, gdzie powinniśmy być ustawieni. Możemy się za to rzucać w sytuacji, gdy akcja toczy się w okolicach naszego pola karnego, ale nie pada strzał. Wygląda to dość komicznie na powtórkach, a przeciwnikowi ułatwia zdobycie gola. Ekscentryczność niemile widziana. Jak w życiu.
Ekipie EA Sports trzeba oddać, że stanęła na wysokości zadania w kwestii intuicyjności. Dla osób zaznajomionych z padem sterowanie nie powinno stanowić większego problemu. Wszystko rozbija się zatem o szybkość reakcji i prawidłowe ustawienie. Ruchy bramkarza wyglądają realistycznie. Inaczej wygląda szybki rzut w bok, a inaczej parada, w której golkiper wyciąga się jak struna (najczęściej kończy się to efektownym przeturlaniem). Realizmu dodaje możliwość wycieczki w pole karne przeciwnika w momencie wykonywania przez naszą ekipę rzutu rożnego. Tak zrobił chociażby Peter Schmeichel przy stanie 0:1 w pamiętnym finale Ligi Mistrzów sezonu 98/99, w którym mierzyły się Manchester United i Bayern Monachium (po dwóch golach w doliczonym czasie gry wygrała ekipa z Old Trafford).
Bramkarzem w FIFA 11 można grać zarówno w pojedynczym meczu, jak i w trybie kariery, w którym rozgrywa się cały sezon. Ponieważ podczas meczu najczęściej niewiele się dzieje, nie wróżymy temu modułowi jakichś wielkich sukcesów (czyt. milionów godzin, spędzonych właśnie na grze bramkarzem). Oczywiście gdy akcja toczy się w naszej linii defensywnej, możemy poprosić partnera o podanie, by następnie wyekspediować piłkę w dowolnie wybranym kierunku. Kwintesencją strzeżenia własnej bramki są jednak interwencje, a te w trakcie jednego meczu można najczęściej policzyć na palcach jednej ręki. Dlatego też możliwość gry bramkarzem należy bardziej traktować jako interesujące urozmaicenie, a nie jeden z głównych modułów rozgrywki. Czasu trochę ukradnie, ale nie ma szans z innymi trybami. Tym niemniej duży plus dla EA Sports - za kolejną innowację i należytą realizację.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!