Mastermind zdołał już ocenić tryb singleplayer najnowszej odsłony serii Medal of Honor. Werdykt brzmiał "przeciętniak" i gra dorobiła się oceny zaledwie 6,8/10. Ałć. Ale nie należy zapominać, że najnowsze FPS-owe dziecko Electronic Arts ma również tryb multiplayer, w którym to wielu graczy dopatruje się głównego źródła zabawy płynącej z tego tytułu. Zobaczmy zatem, czy grzechy singla nowego MoH-a zostały odkupione w trybie wieloosobowym.
Podrasowany Frostbite
Jak wiadomo, każdy z trybów Medal of Honor jest robiony przez osobne studio. Multiplayerem zajęło się DICE, które wykorzystało to tego celu swój silnik graficzny z Battlefield: Bad Company 2, Frostbite. I to widać. W BC2 mapy są wręcz ogromne w porównaniu z tym, co znajdziemy w Medal of Honor. Na szczęście w zamian za klaustrofobiczne warunki gracze otrzymali o wiele bardziej "żywe" otoczenie. Niezgorszy interes. Na miejskich mapach poruszamy się pomiędzy mnóstwem dokładnie wymodelowanych obiektów, które dość wiernie oddają "zaśmiecenie" pola walki. Lotnisko zawalone jest wrakami czołgów oraz pozostałościami umocnień. Czuć klimat tych miejsc.Oprócz tego podrasowany Frostbite serwuje naszym oczom naprawdę ładną symulację destrukcji otoczenia oraz filtry, które są nakładane na ekran przy każdym większym wybuchu. Końcowy efekt naprawdę robi wrażenie. Jeżeli chodzi o grafikę, multiplayerowi Medal of Honor trudno coś zarzucić.
Dźwięki pieszczące ucho
Udźwiękowienie również imponuje. Na zestawie 5.1 głośników lub porządnych słuchawkach aż miło słucha się tych wszystkich wybuchów. Bas eksplozji świetnie podkreśla to, co się dzieje wokół, ale nie ogłusza nas przy tym. Ciężko też przyczepić się do odgłosów poszczególnych broni - każda wydaje charakterystyczne dla siebie odgłosy strzału czy przeładowania.
Przełom? Nie.
Jak na razie, multiplayer Medal of Honor wydaje się być co najmniej dobrą grą, czyż nie? Szkoda tylko, że taką nie jest. Narzekanie zaczniemy od interfejsu. Jest ogromny. Nie wiem, co designerzy DICE sobie myśleli, gdy go projektowali. Jest olbrzymi i rozciągnięty na cały ekran, mimo ustawienia niemałej rozdzielczości 1680x1050. Wszelkie przyciski na 22" monitorze mają rozmiar ludzkiego kciuka niezależnie od funkcji, a do tego zostały tak ciasno upakowane, że sprawia to wrażenie, jakby stał za tym ktoś, kto na co dzień zajmuje się szmuglowaniem przez granicę USA Meksykańczyków ściśniętych po 60 w jednym kontenerze. Mało tego, wszelkie napisy i linie są błękitne i zostały umieszczone na czarno-niebieskawym tle. Dobrze, że można wybrać automatyczne wyszukiwanie serwerów aby uciec od tego makabrycznego widoku.
Ale co ma zrobić ktoś, kto lubi jednak sam znajdować sobie gry, do których chce dołączyć? Musi cierpieć. Ale wygląd to nie jedyny mankament przeglądarki serwerów w Medal of Honor. Czasami zdarza się jej oszukiwać gracza podając błędny ping. Niby na liście opóźnienie wynosi 31 ms, a gdy dołączamy do zabawy nasza postać porusza się jakby brnęła przez morze kisielu, a pozostali gracze radośnie teleportują się o metr naprzód lub biegają w miejscu.
A w składzie broni pustki...
Jeżeli chodzi o dostępny arsenał rodzajów broni, to jest tu naprawdę skromnie. W porównaniu z Bad Company 2 czy Modern Warfare 2, Medal of Honor wygląda jak mięsny w czasach PRL-u, gdzie w ofercie były jedynie puste haki na ścianach. Niby dołożono upgrade'y, ale i one nie ratują sytuacji. System zdobywania kolejnych poziomów jest po prostu nijaki i wygląda, jakby był robiony naprędce. Każda z klas zdobywa osobne doświadczenie, co jest w miarę logiczne. Szkoda tylko, że trzeba być na poziomie Tier 1 Warfighter (maksymalny), aby móc nosić dodatkowy granat, a nagrodą za zdobycie 13-tego (z 15 możliwych) poziomu są naboje do pistoletu...
Puf i nie ma dymu
Wspomniałem o granacie. Naprawdę wymaga on poprawki i dziwi mnie, że nadal nie został wydłużony czas działania granatu dymnego. Jest on jedyną kontrą na naprawdę mocną snajperkę (co samo w sobie jest OK, niech będzie realizm). Niejednokrotnie zdarzyło się tak, że po rzuceniu granatu dymnego nie byłem w stanie nawet dobiec do drugiej zasłony. Już w połowie drogi cały dym rozpływał się, odsłaniając moją postać. Na dodatek do czasu osiągnięcia maksymalnego poziomu Tier 1 mamy tylko jeden granat na wyposażeniu (cięcie kosztów w armii, czy co?). Dlatego jeżeli nawet uda nam się przedostać pod kolejną osłonę, to jesteśmy pod nią unieruchomieni przez ogień przeciwnika.
Jasne, można oczywiście powiedzieć - "komunikuj się z drużyną i niech też rzucają granaty". Sęk w tym, że chociaż mamy rok 2010, to twórcy Medal of Honor zapomnieli o dodaniu jakiekolwiek VoIP-a. Inny element, jaki wyleciał za okno podczas tworzenia gry to fizyka pocisków. Jak wiadomo, Bad Company 2 może pochwalić się porządnie zrealizowanym algorytmem opadania pocisku. Tutaj już tego zabrakło. Gdzie strzelimy, tam właściwie leci pocisk. Może sytuację poratuje odrzut? Nie, bo bronie odrzutu nie mają lub jest on zaledwie kosmetyczny.
Pozostaje smutek
Dla wielu z Was podstawowym pytaniem będzie zapewne to, czy Medal of Honor może zapewnić zabawę na dłuższy czas. Jeżeli ktoś postawi sobie za cel zdobycie najwyższych rang, to odpowiedź brzmi "może". Jeżeli ktoś gra dla samej rywalizacji, to prawdopodobnie dość szybko zniechęci się bieganiem po tych samych mapach. W tym aspekcie DICE raczej się nie wysiliło - gracze otrzymali w zestawie jedynie osiem map, z czego trzy są przeznaczone tylko dla jednego trybu. Pozostajemy więc z zaledwie 5 małymi mapkami dla wszystkich pozostałych form zabawy, co najprawdopodobniej znudzi się przeciętnemu graczowi po jakimś tygodniu, góra dwóch.
Multiplayer Medal of Honor nie jest dobrą ofertą dla graczy, którzy mają już w swojej kolekcji konkurencyjne tytuły. Electronic Arts pewnie i tak będzie zadowolone z wyników sprzedaży tej pozycji, ale smutek wywołuje przeczucie, że znacznie więcej pieniędzy poszło na najęcie Linkin Park, niż na pensje dla projektantów gry. Gra ta nie wnosi praktycznie nic nowego do świata FPS-ów, ani też nie realizuje porządnie standardowych elementów gatunku. Marketingowcy specjalnie wybrali "goły" tytuł, aby uniknąć negatywnego odbioru ze strony klienta, którego zniechęcają numerki wyższe niż "4". Ja sugerowałbym mimo wszystko przynajmniej dodanie należnego tej grze podtytułu - "Medal of Honor: Disappointment".
Redakcja gram.pl do grania wykorzystuje nowe modele peryferii firmy Logitech: mysz Wireless Gaming Mouse G700, klawiaturę Gaming Keyboard G510 i słuchawki Wireless Gaming Headset G930. Więcej informacji w naszej sekcji poświęconej sprzętowi firmy Logitech.