Wakacje dobiegły końca i jeśli nadrobiliście już wszystkie growe zaległości, warto zerknąć w kierunku sieciowej usługi dla Xboxa 360. Na XBL znajdziecie kilka darmowych gierek, z których część jest dość fajna. Może nie są to hity, przez duże „H”, ale w tym przypadku atutem może być fakt, że nie wydacie na nie ani grosza.
Wakacje dobiegły końca i jeśli nadrobiliście już wszystkie growe zaległości, warto zerknąć w kierunku sieciowej usługi dla Xboxa 360. Na XBL znajdziecie kilka darmowych gierek, z których część jest dość fajna. Może nie są to hity, przez duże „H”, ale w tym przypadku atutem może być fakt, że nie wydacie na nie ani grosza.
Harms Way
Harms Way, autorstwa Bongfish GmbH, to jeden z trzech finalistów konkursu Unlock Xbox, a więc projektu, który promuje niezależnych twórców gier i pozwala im zrealizować swoje pomysły. Harms Way to szybka, pełna akcji gra, w której możemy zasiąść za kierownicą jednego z dostępnych pojazdów (pickup, buggy, truck, bus) albo... zabawić się w snajpera, który strzela do ścigających się zawodników. W roli kierowcy mamy do przejechania trzy okrążenia, a ważna jest nie tylko rywalizacja z oponentami, ale również unikanie pocisków wystrzelonych z rozstawionych przy trasie dział. Każdy samochód ma pewną wytrzymałość, która maleje na skutek celnych trafień przeciwników. Kiedy spadnie do zera, zabawa się kończy. Pewnym ułatwieniem dla kierowców okazuje się nitro, dzięki któremu przez moment można poruszać się bardzo szybko. Ładowania nitro odbywa się wtedy, kiedy driftujemy, więc opłaca się to robić często.
Poza tym można zbierać cenne butle z tym surowce. Warto również korzystać z okazji, przejeżdżać specjalnymi rurami, co ma ten atut, że nie jest się wówczas narażonym na ostrzał przeciwników. Z kolei snajper może wykorzystać przyciski pada, by przełączać się między poszczególnymi stanowiskami, aby cały czas mieć kierowców w zasięgu strzałów. Za każde celne trafienie otrzymuje punkty. Dodatkowo może też skorzystać z trzystopniowego zoomu, choć nie jest to duże ułatwienie, bo samochody poruszają się dość szybko, a to tego podskakują na licznych wertepach. Na zróżnicowanych trasach można odblokować skróty. Niekiedy burza piaskowa może strzelającym niemal całkowicie zasłonić widoczność. Pomiędzy misjami można też usprawnić samochód, wykupując mu np. specjalne, kuloodporne szyby. Harms Way pozwala bawić się 8 osobom w trybie versus po sieci, oraz 4 na podzielonym ekranie. Możliwa jest też zabawa w dwuosobowym co-opie. Gra ma przyjemną dla oka oprawę graficzną przywodzącą trochę na myśl pierwszą część Motorstorma.
Pomysł na Doritos Crash Course, który zrodził się w głowie Jill Robertson jest tyleż banalny, co genialny w swej prostocie. Chodzi o to, że iksboksowy avatar użytkownika bierze udział w wyścigu z czasem na niebezpiecznej i pełnej pułapek trasie. Gra pod pewnymi względami przypomina Total Wipeout, a w roku 2010 zwyciężyła w konkursie Unlock Xbox zgarniając przy okazji nagrodę główną w wysokości 50 tysięcy dolarów. Rywalizacja w Doritos Crash Course toczy się na specjalnie zaprojektowanych trasach w Europie, Japonii i USA. W sumie do dyspozycji graczy oddano 15 różnych leveli, po 5 na każde z miejsc.
Rzecz jasna stopień trudności zwiększa się im, dalej zajdziemy, ale ponieważ w tej grze liczy się śrubowanie wyników nawet o ułamki sekund, łatwo nie będzie już od początku. Zabawa w Doritos Crash Course odbywa się na zasadach znanych z klasycznej platformówki. Biegniemy, skaczemy i unikamy różnorodnych pułapek, a im precyzyjniej to robimy, tym końcowy efekt lepszy. Autorzy przygotowali nam różne przeszkody w postaci zapadni, pochylni, ruchomych platform, piłek tenisowych oraz różnorodnych bumperów, których zadaniem jest zrzucenie nas z toru. Można jednak umiejętnie omijać te przeszkody, robiąc wślizgi, odbijając się od trampolin, czy przeskakując po linach. Czasami trasy mają alternatywne sposoby na przejście i aby śrubować wyniki z pewnością będzie warto je poznać.
Zwycięzca konkursu Unlock Xbox z 2008 roku, autorstwa niezależnego studia NinjaBee. W tę prostą w założeniach grę zręcznościową można grać na dwa sposoby. W pierwszym stajemy się dinozaurem, którego zadaniem jest polowanie na ciężarówki z zaopatrzeniem, które śmigają po mieście. Przy okazji nasz podopieczny T-Rex dokonuje małej demolki okolicy, co wygląda nawet fajnie. W gruzy walą się budynki trącone łapą lub ogonem, zwierzak rozdeptuje drzewa i mniejsze zabudowania. Drugi tryb gry pozwala nam usiąść za kierownicą ciężarówki, a wówczas musimy z jednej strony zatroszczyć się o skuteczne dostarczenie przesyłek, a z drugiej uważać na polującego na nasze autko dinozaura.
GramTV przedstawia:
Po każdym pomyślnie ukończonym levelu możemy nieco rozwinąć zdolności naszych podopiecznych dzięki stosownym usprawnieniom. Dla przykładu: dinozaur dorobi się metalowej głowy i nóg, co pozwoli mu rozwalać obiekty i poruszać się szybciej, a samochody doczekają się nowych opon i spojlerów. Doritos Dash of Destruction to typowa gra arcade. Nie jest zbyt skomplikowana, sterowanie jest banalne, sama rozgrywka nie powinna sprawiać kłopotów nawet największym początkującym graczom. A skoro dodatkowo jest za darmo, z pewnością warto ją wypróbować.
Aegis Wing to typowy przedstawiciel gatunku strzelanin arcade, który swe dni sławy przeżywał w latach 80. i 90. Zadanie gracza (a nawet czterech graczy, bo w tyle osób można grać jednocześnie na jednej konsoli) jest w założeniach banalne. Pilotuje się mały pojazd kosmiczny, który leci w prawą stronę po ekranie i trzeba eliminować kolejne hordy nadciągających wrogich statków. Rzecz jasna nie obejdzie się bez stosowania zmyślnych uników, które pozwolą nam ominąć nadlatujące pociski. Po niektórych wyeliminowanych przeciwnikach pozostają power-upy, które należy zbierać, aby wzmacniać swój statek i rozwijać go. Dzięki nim poprawimy np. wytrzymałość osłon, przyspieszymy strzelanie, załadujemy w działa nowe rodzaje pocisków itp.
Wrogowie nadlatują falami, zazwyczaj w dużej ilości, a co jakiś czas czeka nas dodatkowo pojedynek z bossem – jakimś większym statkiem kosmicznym, na którego trzeba skierować zmasowany ogień. Aegis Wing ma ładną oprawę graficzną – w tle widać zmieniającą i animowaną scenerią, a kosmiczne maszyny wybuchają w efektownych ognistych płomieniach. Dla porządku wypada jeszcze dodać, że Aegis Wing ma nawet fabułę. W roku 2105 obca rasa Araxian zaatakowała planetę Europa. Gracze wcielają się w bohaterów, przedstawicieli armii, którzy stawiają opór przeważającym siłom wroga. Jak widać historia jest dość banalna, ale za to sama rozgrywka – zwłaszcza gdy gramy z przyjaciółmi – potrafi dostarczyć sporo satysfakcji.
Jeśli ktoś jest szczęśliwym posiadaczem Kinecta, a z jakiś powodów nie miał okazji pobawić się Kinect Fun Labs, to teraz nadarza się okazja, by nadrobić zaległości. Kinect Fun Labs to darmowy zestaw minigierek i gadżetów, które są jednak bardzo oryginalne, a przy tym całkiem nieźle prezentują możliwości kontrolera Microsoftu. Dla przykładu – w Kinect Me możemy stworzyć avatara, który powstanie w oparciu o nasz własny wizerunek uchwycony przez kamerę. Wybieramy płeć, a potem robimy zdjęcie twarzy i sylwetki. Decydujemy też, czy avatar ma mieć jakieś dodatkowe akcesoria (np. okulary), a potem możemy już podziwiać wygenerowany przez konsolę wizerunek.
W Kinect Googly Eyes skanujemy dzięki Kinectowi dowolny obiekt, np. pluszaka, aby potem swobodnie animować go ruchami naszego ciała. Z kolei Kinect Bobble Head to prościutki programik, który pozwala nam zeskanować twarz i przerobić ją na samochodową, animowaną maskotkę. Kinect Sparkler to po prostu zabawa wirtualnym sztucznym ogniem, który pozostawia na ekranie wzory, jakie nakreślimy ręką. Przy okazji urządzenie najpierw robi nam kilka zdjęć, a potem odtwarza nasz wizerunek z efektem 3D. Kinect Fun Labs nie jest może grą w ścisłym tego słowa znaczeniu, ale można przez chwilę miło z nim poeksperymentować, co powinno spodobać się zwłaszcza najmłodszym graczom. Projekt jest cały czas rozwijany, więc można liczyć, że z czasem pojawi się w nim więcej gadżetów.
Właśnie co jest ściągnąłem Kinect Fun Labs i nie działa zawiesza się i koniec. Poza tym fajny artykuł i gierka nr. 2 jest spoko.
Usunięty
Usunięty
04/09/2011 19:59
Dnia 03.09.2011 o 17:17, knopfler napisał:
Heh nie wiedziałem o grach 3 i 4, trzeba będzie ściągnąć i zobaczyć. Dzięki za ten informacyjny i porzyteczny tekst.
Gdyż jednej z nich, trzeciej, nie da się na polskim Live ściągnąć, a czwartej nie ma w ogóle...Jednym słowem cały ten artykuł to marnowanie czasu, 1- znam i nie lubię, 2- znam i lubię, dwóch kolejnych nie ma, a ostatnie po pierwszym włączeniu zawiesza mi konsolę, pomijając już, że nie każdy ma kinacta :)
Usunięty
Usunięty
03/09/2011 19:24
Niestety ale gry Doritos Dash of Destruction nie da sie pobrac ;/