Hard Reset - recenzja

Witam Was staropolskim, słowiańskim okrzykiem: Chrum, chrum! Z medialnego niebytu kilka miesięcy temu wyskoczyła zupełnie nowa gra nieznanego wcześniej szerszym masom, polskiego studia Flying Wild Hog, zatytułowana Hard Reset. Zapowiedziana została, jako staromodna, prosta strzelanka w lekko cyberpunkowym sosie, korzystająca wszakże z nowoczesnych technologii. No i powiem na samym początku, że efekt końcowy zaskoczył mnie wyjątkowo pozytywnie.

Witam Was staropolskim, słowiańskim okrzykiem: Chrum, chrum! Z medialnego niebytu kilka miesięcy temu wyskoczyła zupełnie nowa gra nieznanego wcześniej szerszym masom, polskiego studia Flying Wild Hog, zatytułowana Hard Reset. Zapowiedziana została, jako staromodna, prosta strzelanka w lekko cyberpunkowym sosie, korzystająca wszakże z nowoczesnych technologii. No i powiem na samym początku, że efekt końcowy zaskoczył mnie wyjątkowo pozytywnie.Hard Reset - recenzja

Historia w Hard Reset, to jedynie pretekstowe tło, sklejające za pomocą scenek stylizowanych na lekko animowany komiks (kłania się Max Payne) poszczególne mapy. Mamy tam niby jakąś fabułę i intrygę, jednak całość nie jest ani zbyt oryginalna, ani zbyt porywająca. Ot, klasyczna opowiastka o zbuntowanej SI i wielkiej korporacji, która na dodatek zdaje się urywać w pierwszym, naprawdę interesującym momencie. Chyba najciekawszym elementem konstrukcji świata jest fakt, że większość mieszkańców Ziemi przyszłości, to... wirtualne byty przechowywane w ogromnej bazie danych, Sanktuarium. My zaś wcielamy się w rolę majora Fletchera, jednego z korporacyjnych agentów. Oczywiście strzegącego bezpieczeństwa wirtualnych bytów i – co równie oczywiste - uzależnionego od alkoholu.

No dobrze, fabułę i bohatera mamy za sobą, czas przejść do najważniejszego, czyli strzelania. Hard Reset jest bowiem grą, w której strzelamy. Głównie strzelamy. W zasadzie tylko strzelamy. I co najważniejsze, owo strzelanie zamiast monotonii i znudzenia, przynosi nam masę radochy. Oczywiście nie ma co rozwodzić się tutaj na temat zaawansowanej balistyki, czy innych podobnych, mało ważnych elementów. To ten typ gry, gdzie pociski prawie zawsze lecą tam, gdzie nakierujemy celownik. I wcale to nie przeszkadza, podobnie jak brak odrzutu broni, czy fakt, że jednorazowo możemy wypluć z niej ponad 200 pestek.

Po prostu biegniemy przed siebie, od czasu do czasu zatrzymujemy się, by podziwiać jakieś widoczki, czy smaczki (kilka z nich znajdziecie na screenach), przez większość czasu nie zdejmujemy jednak palca ze spustu, atakowani przez mniejsze, większe i olbrzymie roboty. Wyskakują zewsząd, otaczają nas, szarżują na nas, zasypują nas gradem pocisków i rakiet, próbują przeciąć, wysadzić i zmiażdżyć. Wybijamy jedną falę, po chwili pojawia się następna, jeszcze większa, potem chwila biegu i kolejna horda wrażych robotów. I tak niemalże bez oddechu.

Najważniejsze jest jednak to, że nawet na normalnym poziomie trudności, Hard Reset jest grą wymagającą. Wybierając ten poziom trudności, wielu graczy musi się liczyć z faktem, że w niektórych miejscach mogą podchodzić do zabawy kilkukrotnie. Przeciwników jest zazwyczaj wielu, często jest to kilka fal i dopiero po dwóch, trzech próbach wypracowujemy sobie taktykę, pozwalającą na przeżycie. I choć niektórych zapewne to sfrustruje (zacznijcie więc od najłatwiejszego poziomu!), mnie piekielnie ucieszyło. Oto kolejna polska produkcja, w której poziom trudności normalny w pełni zasługuje na to miano. Stajemy się w tej dziedzinie powoli ostoją uczciwości na rynku gier...

Do eliminacji przeciwników wykorzystujemy aż dziesięć rodzajów broni, z których każda posiada alternatywny tryb strzału, co w sumie daje nam 20 opcji. Co jednak ciekawe, fizycznie posiadamy tylko dwie giwery (balistyczną i energetyczną), które dzięki wykupowanych za zbieraną przez nas „gotówkę” (tzw. punkty NANO) ulepszeniom, możemy zamienić w zupełnie nowy typ. I tak prosty karabin może stać się shotgunem (z bardzo przydatnym alternatywnym ogniem), zaś broń plazmowa potężnym działkiem kinetycznym. Jest to zdecydowanie bardziej zaawansowany system, podobny do tego z bardzo moim zdaniem niedocenionego Codename: Outbreak.

Inna sprawa, że (przynajmniej na normalnym poziomie trudności) rzadko wykorzystywałem inną niż wspomniana kombinację; shotgun z opcją paraliżowania na „maluchów” i do zatrzymania większych wrogów, railgun do ich skutecznego dobicia. Nie można więc narzekać na mała liczbę broni; jest ich moim zdaniem nawet zbyt wiele, by wszystkie skutecznie wykorzystać. Choć z drugiej strony wyzwania na najwyższych poziomach wciąż przede mną.

Sam system zmiany giwery również zasługuje na wzmiankę, choćby ze względu na rzadko spotykane rozwiązania. Pod klawiszami Q i E mamy dwie giwery (balistyczną i energetyczną), zaś wszelkie wykupione ulepszenia zmieniamy kółkiem myszki lub klawiszami 1-5, z kolei alternatywny ogień mamy klasycznie pod PPM. Sprawia to, że zmiana gnata nie jest niestety zbyt wygodna i zajmuje relatywnie dużo czasu. Pomysł dobry, jednak sama zmiana trwa na tyle długo, by w ogniu walki rzadko korzystać z kilku typów broni. Zazwyczaj grałem z ustawionymi na każdej z giwer ulubionymi modami, przełączając się jedynie między Q i E.

Nasi przeciwnicy, poza olbrzymią liczbą, nie grzeszą przesadną inteligencją. Sytuacja jest tu analogiczna do gier o zombie – to w większości robociki, które walczą kontaktowo, niejednokrotnie szarżując i bardzo rzadko będąc wyposażonymi w broń strzelecką. Co jednak ciekawe, daje się zauważyć różnice w zachowaniu SI między różnymi poziomami trudności. Na wyższych wrogowie (poza „gorylami”) znacznie częściej unikają naszego ostrzału, kluczą i poruszają się w linii innej, niż prosta. Choć i tak ich głównym atutem jest wciąż przewaga liczebna.

Niezwykle ważnym elementem zabawy w Hard Reset, jest wykorzystanie środowiska gry. Mało tego, w podsumowaniu każdej misji mamy nawet w statystykach osobną pozycję, określającą, jak wielu (procentowo) wrogów pokonaliśmy wykorzystując elementy otoczenia. Niemalże wszystko poza podłogami i ścianami (choć są wyjątki) jesteśmy tu w stanie rozwalić, przy czym większość z tych przedmiotów ma tendencję do eksplodowania, bądź rażenia wszystkiego wokół prądem. Co więcej, często bez pomocy otoczenia w ogóle nie dalibyśmy rady, wręcz zaspamowani przez dziesiątki szybkich pilarek, helikopterków i bombek.

GramTV przedstawia:

Przyznam szczerze, że mimo kilku nielicznych kwiatków, fizyka w Hard Reset stoi na bardzo wysokim poziomie. Uwzględniono zarówno wagę przedmiotów i ich bezwładność, jak również kształt, czy nawet materiał, z którego zostały wykonane. I tutaj docieramy do miejsca, w którym o Hard Reset napiszę tylko same dobre rzeczy. Nie można bowiem nie walnąć kilku szybkich komplementów pod adresem twórców silnika. Kiedy po raz pierwszy odpaliłem grę, jeszcze w wersji beta, byłem w absolutnym szoku...

Jeśli tak ma wyglądać przyszłość rynku niezależnych producentów, to ja jestem za upadkiem wielkich koncernów. Z całą tą świetną fizyką, dziesiątkami modeli i wybuchów, fruwającymi wokół, rozerwanymi elementami otoczenia, doskonałymi efektami cząsteczkowymi oraz świetnymi teksturami (choć są wyjątki, są...), gra ani razu mi się nie przycięła! Mimo ustawienia wszystkiego w opcjach na ultra, mimo największej zadymy, liczba klatek spadała maksymalnie do około 40. Nie wspomnę tu o genialnie niekiedy zaaranżowanym oświetleniu (metro!). Słabo?

Jeszcze w czasach bety sprawdziłem, co robię dość często, jak Hard Reset wykorzystuje mojego starego już, ale jednak czterordzeniowego Q8400. I kolejny szok. Wszystkie cztery rdzenie obciążone równomiernie i w zależności od akcji, wykorzystane od 60% do 95%. Chłopaki z Flying Wild Hog zrobili coś, z czym mają do dziś problemy najwięksi tej branży. O tym, że silnik wykorzystuje w pełni moc kompa, przekonałem się również próbując nagrać gameplay. Niestety, dla biednego Frapsa nie zostało już zbyt wiele zasobów, przez co na nagranym materiale zdarzały się przeskoki, których nie doświadczyłem podczas gry. W zamian, po potraktowaniu gry magiczną kombinacją Alt+Tab, przestaje ona renderować cokolwiek, skutecznie uwalniając moc obliczeniową kompa. O jakichkolwiek zawiechach, wysypywaniu się do pulpitu i podobnych atrakcjach nie było również mowy.

Największa wadą Hard Reset jest natomiast brak trybu dla wielu graczy. Jakiegokolwiek. Choćby zwykłego deathmatchu. Domyślam się, że wymagałoby to znacznie więcej pracy, możliwe też, że ekipa nie posiadała po prostu specjalistów od protokołów i kodu sieciowego. Zapewne wymagałoby to również przeprojektowania systemu walki (zmiana broni zbyt wolna na multi) i kilku innych tego typu poprawek. Ale jak, ach, jak bardzo chciałbym sobie postrzelać w Hard Reset do innych! Z tą całą efektowną rozwałką i wykorzystaniem w walce otoczenia. Jakiś patch, Panowie? A może, jak w przypadku pierwszego F.E.A.R., jakiś Combat... Tfu, a może raczej Ctrl+Alt+Delete?

Hard Reset nie jest spełnieniem wszystkich marzeń hardkorowca, któremu przyszło żyć w XXI wieku. Poza rewelacyjną otoczką wizualną z dobrą fizyką, satysfakcjonującą walką i całkiem ciekawym systemem ulepszeń, nie ma tu w zasadzie niczego więcej. Szczególnie brakuje właśnie możliwości zmierzenia się z innymi graczami. Całość wystarcza na poziomie normalnym na około 5 i pół godziny, Hard Reset nie jest więc również grą przesadnie długą. Mimo zaawansowanego i robiącego olbrzymie wrażenie silnika, wciąż widać, że to produkcja mocno budżetowa.

Jednak, w kategorii gier niezależnych, jest to moim zdaniem perełka niemalże na miarę Machinarium, czy innych hitów indie. Choćby dlatego, że w udany sposób wskrzesza dawno zapomniane idee prostego strzelania do wszystkiego, co się rusza (bo wrogiem być musi), bez silenia się na wymyślne i subtelne mechanizmy rozgrywki, ale za to z rewelacyjną stroną techniczną, której Hard Reset może pozazdrościć wiele tytułów pretendujących do klasy AAA. Pozostaje tylko życzyć ekipie, by dalej dostarczała nam tak dobrze wykonane produkcje. Leć więc wysoko Dziki Wieprzu! Tylko nie spadnij zbyt szybko w odmęty komerchy. Chrum, chrum!

7,5
Cyberpunkowy dziki wieprz wzleciał wysoko na rewelacyjnym silniku
Plusy
  • Mistrzowska optymalizacja silnika
  • satysfakcjonujące, arcadowe strzelanie
  • uczciwy poziom trudności
  • fizyka i wykorzystanie otoczenia w walce
  • świetna grafika i oświetlenie
Minusy
  • Brak trybu dla wielu graczy
  • pretekstowa i urwana fabuła
  • relatywnie krótka
Komentarze
27
Usunięty
Usunięty
15/09/2011 12:58

Na razie podziękuję, ale jak będzie okazja to z przyjemnością pogram :)

Usunięty
Usunięty
14/09/2011 23:21
Dnia 14.09.2011 o 17:17, khorinis38 napisał:

ta gra ma polskie napisy?

Tak

Usunięty
Usunięty
14/09/2011 17:17

ta gra ma polskie napisy?




Trwa Wczytywanie