Insane 2 - recenzja

Patryk Purczyński
2012/02/15 13:00
4
0

Drugiej części Insane może brakuje trochę tytułowego szaleństwa, ale nie jest to jeszcze powód, dla którego należy tę grę skazywać na niebyt. Ba, takie postępowanie byłoby w tym przypadku zwyczajnie niesprawiedliwe.

Drugiej części Insane może brakuje trochę tytułowego szaleństwa, ale nie jest to jeszcze powód, dla którego należy tę grę skazywać na niebyt. Ba, takie postępowanie byłoby w tym przypadku zwyczajnie niesprawiedliwe. Insane 2 - recenzja

W ubiegłym miesiącu na Steamie zadebiutowała wyścigowa gra rosyjskiego studia Targem Games, Insane 2. Słowem wstępu należy wyjaśnić, że jest to typowy arcade, z wszystkimi tego konsekwencjami. Model jazdy jest uproszczony, rozgrywka niezbyt realistyczna i nie zawsze chodzi tu o to, by zameldować się jako pierwszy za linią mety. Po doświadczeniach z kwiatkiem zwanym FlatOut 3: Chaos & Destruction pochodziłem do tego tytułu ze sporą rezerwą. Szybko się jednak okazało, że obie produkcje stoją na zupełnie innych, niekoniecznie sąsiadujących ze sobą, półkach. To porównanie ma rzecz jasna schlebiać Insane 2 - aby bowiem upaść niżej niż wspomniana trzecia odsłona świetnej niegdyś serii, trzeba się naprawdę nieźle natrudzić.

Przygoda z Insane 2 również zaczyna się niemrawo - jeździe brakuje uczucia prędkości, a trasy są tak zaprojektowane, że konieczność zdjęcia nogi z gazu nie występuje, przez co początkowo z ekranu wieje nudą. Po niezbyt miłym przetarciu przychodzi jednak lepszy okres - nie jest to zatem miłość od pierwszego wejrzenia. Nie jest to także miłość od drugiego, trzeciego czy któregokolwiek wejrzenia, ale z czasem, gdy przyzwyczaimy się już do nieco zbyt mocno uproszczonego modelu jazdy i poznamy mocne strony gry, będziemy w stanie czerpać z rozgrywki niemało przyjemności. Fizyka poruszania się po płaszczyznach i wzniesieniach początkowo denerwuje, ale z czasem okazuje się, że całkiem nieźle współgra ona ze stylem i celami, jakie stawiają przed graczem twórcy w poszczególnych modułach zabawy.

Tych jest w Insane 2 całkiem sporo, a co jeszcze ważniejsze, oferują one pewną różnorodność. Zdecydowanie najgorzej wypadają zwykłe wyścigi i pozostaje jedynie żałować, że tryb ten jest dość mocno zaakcentowany. Nie brakuje na szczęście również innych wyzwań, w których szybkie poruszanie się po planszy również jest co prawda niezbędne, ale ewentualne braki w tym zakresie można nadrobić sprytem, pomysłem, planowaniem i obserwacją tego, co dzieje się na minimapie. Tę ostatnią warto szczególnie uważnie podglądać w module nazwanym Greed (Chciwość), w którym z nieba spadają złote, srebrne i brązowe pakunki o wartości (odpowiednio) 15, 10 i 5 punktów. Jednocześnie na mapie zawsze jest co najmniej kilka takich pudeł, a kolejne spadają majestatycznym lotem podpięte do spadochronów. Kto pierwszy uzbiera odpowiednią liczbę punktów (np. 70), wygrywa.

Podobnie jest z bramkami checkpointowymi, które trzeba przejechać - różnica polega na tym, że za każdą taką bramkę otrzymujemy po punkcie i wszystkie są aktywowane od razu. Wygrywa oczywiście ten, kto zgromadzi najwięcej oczek. W innym wariancie tej konkurencji zawsze czynna jest tylko jedna bramka - tu obowiązuje zasada "kto pierwszy, ten lepszy". Widowiskowym, a zarazem najtrudniejszym trybem zabawy w Insane 2 jest Pursuit (Pościg) - zadaniem graczy jest przebywanie w nieustannie przesuwającej się strefie, wyznaczonej przez reflektor podwieszony pod krążący nad planszą helikopter. Trzeba uważać na niespodziewane zmiany kierunku lotu naszego podniebnego towarzysza, ale też na przeszkody, jakie serwuje nam usłany wzniesieniami i skałami teren. Są wreszcie zabawy z flagą: przechwyć i utrzymaj oraz przechwyć i dostarcz we wskazane miejsce. Wszystkie te moduły zapewniają świetną zabawę - trzymają w napięciu do samego końca, liderowi ani na chwilę nie pozwalają rozkoszować się swoją pozycją, a do tego o powodzeniu często decyduje przypadek.

Nie sposób nie wytknąć im jednak kilku niedociągnięć. Najbardziej boli chyba powtarzalność: helikopter porusza się ciągle tą samą trasą, a flagi pojawiają się zawsze w kilku tych samych miejscach. Sprawia to, że z czasem poszczególne konkurencje Insane 2 stają się zbyt przewidywalne, co zabija też wspomnianą nutkę przypadkowości. Pomimo różnorodności trybów brakuje mi także jakiegoś modułu, który uprawomocniłby tytuł gry - zabawa jest niezła, ale arcade zasługuje na jakiś iście szalony tryb, w którym przysłowiowy trup ściele się gęsto, a wybuchy i zniszczenie, ewentualnie do przesady efektowne triki, górują nad szybkim pokonywaniem kolejnych metrów. Żal tym większy, że ekipa Targem Games wykazała się pomysłowością w projektowaniu pozostałych trybów. Można tylko domniemywać, jakim pysznym modułem by nas uraczyli.

GramTV przedstawia:

Na uznanie zasługują także projekty lokacji w Insane 2. Z reguły są to duże, otwarte przestrzenie, które pozostawiają dużą dowolność w obraniu drogi do celu. Tereny dodatkowo zyskują na tym, że nie są płaskie. Wypiętrzenia trzeba pokonywać na około, lub liczyć się z lotem, który niekoniecznie musi zakończyć się szczęśliwym lądowaniem. Czasami sytuacja wręcz wymusza na nas podjazd pod górkę - np. w wyścigu do wyznaczonej bramki lub po zrzucony z nieba pakunek. Na niektórych trasach musimy uważać na nadjeżdżające po biegnącej przez środek pustynie szosie tiry, są lokacje z hamującym nas błotem czy rampami, dzięki którym choć na chwilę oderwiemy się od podłoża. Są też wąwozy, mosty i nagłe spady terenu, jednak mimo tych wszystkich atrakcji większość map sprawia wrażenie zbyt opustoszałych. Niektóre lokacje są zapełnione wspomnianymi elementami jedynie fragmentarycznie, spore połacie to tak naprawdę otwarte równiny z niewielkim natężeniem szczegółów. Podobnie zatem jak w przypadku trybów rozgrywki, na błyszczącym brylancie nie sposób nie dostrzec pewnej skazy.

Nieco gorzej na tle modułów zabawy i lokacji wypadają samochody. Twórcy zdecydowali się na dość niekonwencjonalne posunięcie, odblokowując tylko po kilka aut na dane zawody. Nawet, jeśli do jakichś czterokołowców mieliśmy dotychczas dostęp, nie oznacza to, że będziemy mogli skorzystać z nich w kolejnych mistrzostwach. Mimo uproszczonego modelu jazdy czuć różnice między poszczególnymi rodzajami pojazdów. Mniejsze są bardzo czułe na wszelkie nierówności i bardzo łatwo o wywrotkę. Cięższe są zdecydowanie bardziej stabilne, ale też mniej zwrotne i dysponujące słabym przyspieszeniem. To od wyboru samochodu w pewnej mierze zależy sukces w danej konkurencji. Można ponadto stosować ulepszenia, ale są to jedynie zabiegi podnoszące statystyki. Nie ma z kolei mowy o instalowaniu jakichkolwiek pocisków czy kolców wymierzonych w przeciwnika. Wielbiciele dopasowania wyglądu auta do własnych upodobań będą dodatkowo rozczarowani faktem, że nie można kupić żadnych bajeranckich części, a wybór kolorystyki w każdym przypadku ogranicza się do trzech narzuconych kompozycji.

Oprawa audiowizualna do zalet Insane 2 z pewnością nie należy. Gra, ogólnie rzecz ujmując, wygląda przestarzale. Nie tylko planszom brakuje szczegółów - wspomniane już tiry wyglądają jak jadące pudełka, słabo prezentuje się też tło. Najlepiej z całego towarzystwa wypadają samochody, które zdecydowanie wyróżniają się z bladego tłumu. I im brakuje jednak tego ostatniego szlifu. Twórcy w ogóle nie zaimplementowali modelu zniszczeń - karoseria brudzi się pod wpływem unoszącego się kurzu czy chlapnięć błota, ale nie zgina się w żaden sposób pod wpływem uderzeń. Jeśli zderzenie z przeciwnikiem lub elementem krajobrazu jest zbyt silne, auto po prostu wybucha. Świetnie wypadają natomiast etapy z opadami deszczu. Nie dość, że prezentuje się to efektownie, to jeszcze dodatkowo ogranicza widoczność, utrudniając skuteczną walkę o jak najlepsze miejsce czy kolejne punkty. Niewiele dobrego można także powiedzieć o udźwiękowieniu i muzyce. Ścieżka jest głównie mdła i nijaka; tylko niektóre kawałki charakteryzują się odpowiednią dla tego typu rozgrywki ostrością. Odgłosy, jakie wydobywają z siebie pojazdy, również pozostawiają wiele do życzenia.

Pomimo swoich niedociągnięć, Insane 2 w ostatecznym rozrachunku wypada całkiem nieźle, głównie z uwagi na pomysłowe tryby i świetnie zaprojektowane, choć miejscami gołe trasy. W niemal każdym aspekcie produkcja Targem Games wypada zresztą nierówno - weźmy choćby taką fizykę. Z jednej strony zderzenia prezentują się bardzo słabo, ale z drugiej zadbano o to, by flaga przypięta do jednego z boków auta przeważała zwłaszcza te lżejsze pojazdy, utrudniając tym samym poruszanie się. Na uwagę zasługuje ponadto mnogość zawodów - tylko w trybie dla pojedynczego gracza spokojnie wystarczy ich na 14 godzin zabawy. Rozgrywka byłaby jeszcze dłuższa, gdyby nie fakt, że większość konkurencji bez trudu kończymy na najwyższej lokacie już za pierwszym podejściem. Poszczególne tryby są wręcz stworzone do multiplayera, dlatego wspólna gra ze znajomymi nie dość, że wypada lepiej niż singiel, to jeszcze przedłuża zabawę z Insane 2 do znudzenia. Przez cały czas towarzyszyło mi jednak poczucie, że produkcji tej trochę brakuje zęba. Mimo to wszystkim osobom cierpiącym na niedobór arcade'owych gier samochodowych polecam ten tytuł z czystym sumieniem. Trudno go co prawda nazwać arcydziełem, ale pewien przyzwoity poziom trzyma.

6,5
Całkiem niezły, choć bardzo nierówny arcade
Plusy
  • projekty lokacji
  • różnorodne i pomysłowe tryby rozgrywki
  • mnóstwo zawodów
  • efekty pogodowe
  • fizyka jazdy pasująca do stylu gry
Minusy
  • oprawa wizualna
  • skromne możliwości podrasowania pojazdów
  • nijaki soundtrack
  • brak choćby jednego, soczystego trybu bazującego na zniszczeniu
  • brak szczegółowości w większości map
  • za prosta
  • brak modelu zniszczeń
Komentarze
4
Usunięty
Usunięty
25/12/2013 15:05

Jak dla mnie, gra jest świetna - dynamiczna, pozytywna (punk!), przyjemna, a momentami wymagająca. Oczywiście, to nie to samo co "jedynka", ale mimo tego przynosi ogrom zabawy.PS: Nie wiem, co uważacie za model zniszczeń, ale... http://imageshack.us/a/img208/3092/2qvr.png

Usunięty
Usunięty
16/02/2012 03:41

Jedynka była zajebista!

Usunięty
Usunięty
15/02/2012 14:50

Jeżeli jedynka to była gra o której myślę, no to nie zaszaleli, bo pamiętam, że w jedynce można było się nawet dwupłatowcem "ścigać" czy bizona przejechać. A grafika na screenach wygląda ładnie, nie wiem skąd narzekania.




Trwa Wczytywanie