Max Payne 3 - wrażenia z prezentacji

Dzieje się. Rockstar, który przejął już w pełni markę Max Payne, tym razem nie zmuszał nas do wyprawy za ocean, czy choćby morze, ale zaprezentował najnowszy build gry i kilka fragmentów rozgrywki w naszym kraju. Co prawda nie było nam jeszcze dane położyć rąk na gamepadach, czy myszkach, jednak mieliśmy niepowtarzalną okazję, by zobaczyć wyczekiwaną przez wielu fanów i budzącą od dawna spore kontrowersje grę Max Payne 3. Czas na garść wrażeń.

Dzieje się. Rockstar, który przejął już w pełni markę Max Payne, tym razem nie zmuszał nas do wyprawy za ocean, czy choćby morze, ale zaprezentował najnowszy build gry i kilka fragmentów rozgrywki w naszym kraju. Co prawda nie było nam jeszcze dane położyć rąk na gamepadach, czy myszkach, jednak mieliśmy niepowtarzalną okazję, by zobaczyć wyczekiwaną przez wielu fanów i budzącą od dawna spore kontrowersje grę Max Payne 3. Czas na garść wrażeń.Max Payne 3 - wrażenia z prezentacji

Pierwsze informacje i obrazki wywołały wśród fanów uzależnionego od środków przeciwbólowych, byłego już policjanta, spory ferment. Zamiast mrocznego, zimnego i surowego Nowego Jorku, pokazywały bowiem skąpaną w słońcu Amerykę Południową, a ubranego w długą, skórzaną kurtkę Maksa zastąpił brudny, niedogolony, gruby i łysiejący Bruce Willis w przepoconym podkoszulku. „To nie jest nasz Maks!” – grzmiało na forach. Czy słusznie?

Ludzie z Rockstar już na samym początku prezentacji bronili się, twierdząc, że słowa „noir” nie powinno się interpretować wyłącznie w kontekście wizualnym. To dla nich bardziej stan ducha, pewna specyficzna, gęsta i mroczna atmosfera, wszechobecny defetyzm i desperacja. Muszę w tym miejscu przyznać, że od początku zgadzałem się z takim poglądem. Kto nie wierzy, niech sięgnie choćby po znakomitą powieść Malcoma Lowry’ego „Pod wulkanem”.

Obiecuję, że będę tradycyjnie starał się unikać spoilerów, jednak o pewnej rzeczy wspomnieć muszę. Rockstar bowiem wprowadza swoją rewolucję stopniowo, fabularnie oswajając gracza z drastyczną przecież zmianą scenerii. Zaprezentowany nam na początku fragment rozgrywki, będący najprawdopodobniej pierwszą misją, ma bowiem miejsce... właśnie w Nowym Jorku. Jest noc, pada śnieg, Maks pociąga whiskey z gwinta w brudnym i zaniedbanym pokoju. Jest swojsko.

Umotywowana fabularnie wyprawa do Sao Paulo zmienia oczywiście scenerię, choć w zaprezentowanych fragmentach rozgrywki wciąż czuło się, że mamy do czynienia z prawdziwym Maksem P., który jest gnojony przez życie, wrogów i nałogi. Max Payne 3 z pewnością nie będzie błahą opowiastką o byłym policjancie, którego nowe studio postanowiło wysłać na wakacje do skąpanego w słońcu, największego miasta Ameryki Południowej. Po zajmującym kilka chwil oswojeniu się z nową rzeczywistością, zacząłem doceniać klimat tego miejsca. Pełnego kontrastów, jakich próżno szukać nawet w New York City.

Tym bardziej, że Rockstar pozwolił sobie na coś, co w grach wręcz kocham – setki pozornie niepotrzebnych detali. Choć nie wpływa to w żaden sposób na rozgrywkę, zadbano o to, by każde pomieszczenie, każdy kąt i przedmiot „opowiadały” jakąś historię. Uwielbiam gry, w których można tracić czas na oglądanie takich drobiazgów, budujących niekiedy klimat znacznie lepiej, niż perfekcyjnie wyreżyserowane sceny przerywnikowe. To ten poziom rozpasania, którego nie można nie doceniać.

Owe wyreżyserowane scenki będą nam zresztą towarzyszyć podczas rozgrywki bardzo często. Twórcy postanowili zrezygnować ze znanego z poprzednich części komiksu, przedstawiając narrację bezpośrednio na silniku gry. Zachowano jednak pewne „komiksowe” elementy, które - muszę to przyznać - doskonale budują klimat. Fabularne scenki przerywnikowe zostały zmontowane w sposób mogący kojarzyć się z najlepszymi filmami Guya Ritchie, czy właśnie komiksowymi planszami.

Obraz często podzielony jest na sekcje pokazujące tą samą scenę z różnych ujęć, czy każdą z prowadzących rozmowę osób, a najważniejsze, wypowiadane przez bohaterów kwestie podkreślane są w postaci „dymków”, czyli pojawiających się na pierwszym planie i animowanych słów, czy nawet całych zdań. Dodajmy do tego różnego rodzaju filtry, czy rozmycia i mamy jeden z najbardziej rewelacyjnych moim zdaniem – i doskonale pasujący do konwencji – sposobów na zaprezentowanie fabuły. Jest bardzo „filmowo” w pozytywnym tego słowa znaczeniu.

Oczywiście Max Payne 3 jest przede wszystkim strzelanką, więc w momentach, kiedy miała miejsce akcja, całą uwagę skupiałem na tym właśnie aspekcie rozgrywki. I już na stracie, mimo jedynie biernego obserwowania rozgrywki, musze powiedzieć, że Rockstar stworzył coś chwilami niesamowitego. Naprawdę. Po pierwsze bowiem zachowano wszystkie najbardziej ukochane przez fanów Maksa P. elementy rozgrywki. Po drugie zaś, część z nich wzniesiono na poziom, który wywołał u mnie opad szczęki.

Naprawdę rzadko się zdarza, bym obserwując jakąś grę na pokazie prasowym wpadł w niekłamany i balansujący na krawędzi dzikiego entuzjazmu zachwyt. Dlatego podkreślę kolejne zdanie, które mówi o dwóch, niezwykle ważnych rzeczach. W Max Payne 3 nie ma automatycznej regeneracji zdrowia, a animacja i fizyka postaci są chyba najlepszymi, jakie kiedykolwiek widziałem w grach TPP.

Max jest wciąż uzależniony od prochów (czytaj: środków przeciwbólowych) i tylko one są w stanie przywrócić mu zdrowie. Oldschool pełną gębą i rzecz, której tak strasznie brakuje mi w 99% nowych gier akcji. Chwała ekipie Rockstara za odwagę i szacunek dla tradycji. Pozostaje mieć nadzieję, że również inni twórcy gier „przypomną” sobie, jak niesamowicie buduje napięcie podczas rozrywki desperackie poszukiwanie apteczki, czy stimpacka.

Wspomniałem też o animacji postaci i zaimplementowanej dla modeli fizyce. Pisząc, że prawdopodobnie nie widziałem nigdy w grach niczego lepszego, naprawdę nie przesadzam. Rockstar pokazał w Max Payne 3, że wirtualne ciało potrafi mieć swoją masę, bezwładność i zgodną z podręcznikami medycznymi anatomię. Tego zresztą nie da się do końca opisać, to trzeba po prostu zobaczyć. Dodam tylko, że wcześniejsze zachwyty nad animacją ruchu postaci w Battlefield 3 odkładam niniejszym na półkę.

GramTV przedstawia:

Niemalże na samym początku prezentacji zaprezentowano nam animację ciała Maksa, który po skoku zakończonym poślizgiem (którego długość zależy zresztą od powierzchni) nie podniósł się automatycznie, pozostając na ziemi i w niesamowicie naturalny sposób przewracał się na boki, zachowując pełne pole ostrzału. Zaraz po tym zacząłem ze znacznie większą uwagą przyglądać się zachowaniu modeli wszelakich postaci. I choć wiem, ze zabrzmi to bardzo kontrowersyjnie, nie potrafię ująć tego w inny sposób – w Max Payne 3 nasi przeciwnicy pięknie umierają.

Zachwyciła mnie również dbałość o szczegóły; animacja ruchu uzależniona jest także od broni, jaką trzyma aktualnie w dłoniach nasz bohater. Max inaczej biega i chodzi dzierżąc dwa pistolety, inaczej trzymając solidnego i ciężkiego shotguna. Wręcz czuje się zupełnie inną pracę mięśni. Klasa sama w sobie.

Poruszając temat walki w Max Payne 3, nie mogę nie wspomnieć o jednym z najważniejszych i najbardziej charakterystycznych jej elementów, który dziesięć lat temu był rewolucją. W grze będziemy mieli oczywiście możliwość włączenia trybu bullet-time, który podobnie, jak większość aspektów rozgrywki, pozostawiony został w niezmienionej formie. W połączeniu ze wspomnianą fizyką i animacją daje to niesamowity efekt.

Nowością, która zapewne wzbudzi sporo kontrowersji w środowisku „maksowego betonu”, jest natomiast zaimplementowanie systemu chowania się za osłonami. Jak jednak podkreślali (i starali się to udowodnić na ekranie) twórcy, element ten sprawdzi się wyłącznie w przypadku walki z pojedynczymi przeciwnikami. Jeżeli liczba wrogów będzie wyższa, niż jeden, zawsze będą starali się nas oflankować, zaszarżować, czy też w inny sposób zmusić do maksowego stylu walki. Tym bardziej, że kucanie za skrzynkami zdrówka nam nie przywróci...

Sporo napisałem o rewelacyjnej moim zdaniem animacji postaci, mnóstwie detali, czy scenkach przerywnikowych, warto więc wspomnieć o pozostałych aspektach oprawy audiowizualnej. Choć grafice wciąż daleko do hiperrealizmu, to mamy do czynienia z tą samą wysoką klasą, którą mogliśmy widzieć choćby w Batmanach od Rocksteady. Oczywiście trudno jest to ostatecznie ocenić z pozycji biernego widza, jednak miałem dokładnie to samo wrażenie, które towarzyszyło mi przy przygodzie z człowiekiem-nietoperzem. Wszystko było na swoim miejscu i wyglądało tak, jak powinno. Perfekcja w każdym detalu.

Podoba mi się też bardzo zachowanie minimalistycznego interfejsu - ot, mamy w rogu charakterystyczną malutką sylwetkę informującą nas o stanie postaci oraz liczbę pestek. Poza tym żadnych znaczników, strzałek, czy podświetlanych elementów. Czysto, schludnie i przejrzyście. Lubię to.

Równie dobrze oceniam udźwiękowienie. Zarówno odgłosy środowiskowe, czy broń, jak i dubbing stały na bardzo wysokim poziomie, postaci pochodzące z Ameryki Południowej mówiły z wyraźnym, charakterystycznym akcentem i – choć nie jestem ekspertem od „brazylijskiego portugalskiego” – miałem wrażenie, że kwestie wypowiadane w tym języku były nagrywane z udziałem native speakerów. Oczywiście nie zabrakło jednego z najbardziej kultowych elementów – zwerbalizowanych i wypowiadanych charakterystycznym głosem „myśli” Maksa, czyli kolejnego, niezwykle ważnego elementu budującego fabułę.

Nie ukrywam, po prezentacji Max Payne 3 jestem niemalże zachwycony ta grą. Nie byłbym jednak Myszastym, gdybym nie miał jakiegoś „ale”. Tym bardziej, że targające mną wątpliwości nie dotyczą tym razem jakiegoś pojedynczego elementu gry, ale całości. Otóż podczas kilkudziesięciu minut zaprezentowanej nam rozgrywki, zaledwie jakieś 30% stanowiła „właściwa gra”. Pozostały czas wypełniły wszelakie filmiki, czy nieinteraktywne sceny.

Boję się po prostu, że Rockstar mógł zbyt daleko zapędzić się w ślepą uliczkę ze znakiem „opowiemy Wam fajną historię”. Spoiler niewielki, ale przedstawię to na konkretnym przykładzie. W pewnym momencie musimy dotrzeć do stanowiska, gdzie znajduje się snajper (kolejny zresztą na tym poziomie). Cała droga z miejsca, w którym obecnie znajduje się Max do pozycji wroga jest dość długą, predefiniowaną sekwencją filmową. Dopiero w chwili, gdy znajdziemy się w pobliżu przeciwnika odzyskujemy kontrolę nad postacią i ciągu kilku minut rozprawiamy się z kilkoma wrogami. Chwilę później znów biernie oglądamy kolejną fabularną wstawkę.

Podczas późniejszych rozmów w kuluarach przedstawiciel Rockstara uspokajał mnie jednak, twierdząc, że na brak akcji narzekać nie będziemy. Opowieść została po prostu przeniesiona ze stron komiksu na silnik gry i dużo mocniej niż poprzednio wpleciona w samą rozgrywkę, a dodatkowo zaprezentowane nam fragmenty kodu zostały dobrane właśnie pod kątem pokazania nam nowej formuły prezentacji fabuły.

Oby miał rację, bo w większości aspektów wczorajsza prezentacja rozwiała sporo moich wątpliwości. Max Payne 3 ma wszelakie predyspozycje, by stać się jedną z najlepszych gier tego roku i jednocześnie godnym następcą kultowych już dla wielu graczy protoplastów serii. Czekam z niecierpliwością.

Komentarze
34
Gregario
Gramowicz
02/05/2012 00:24
Dnia 01.05.2012 o 22:21, kerkas napisał:

http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=75889&u=26 Bardzo są pewni swego oraz tego że gracze to kretyni i można ich traktować jako dojną krowę.

hehe mnie to z jednej strony nawet śmieszy bo gry jeszcze nie ma a oni już gadają ile będzie dodatków i kiedy wyjdą :D pewnie też wiedzą jak się będą sprzedawać :D z drugiej strony, wkurza mnie taka postawa coraz większej liczby firm. kiedyś to przed pojawieniem się gry nie mówiło się wcale o dodatkach (a jak już to bardzo rzadko) bo byłoby to w trochę złym guście. teraz jeszcze gry nie ma a oni już ogłaszają jak dużo dodatków będzie, kiedy będą się pojawiać i ile będą kosztować. gry robią się coraz krótsze, coraz uboższe a ich ceny utrzymują się na takim samym poziomie i to wyciąganie kasy na "dodatkach" które jeszcze parę lat temu byłby normalną częścią gry albo wychodziły by jako darmowe. dobrze że przynajmniej mogę sobie wspominać lepsze czasy jeśli chodzi o branże gier komputerowych bo młodsi (wychowani na crysisach) już tego zrobić nie mogą :Dpozostaje tylko czekać na wysyp recenzji i filmików z MP3 po premierze gry. może po nich zmienię swoje negatywne zdanie o 3 części przygód Maxa.

Gregario
Gramowicz
02/05/2012 00:24
Dnia 01.05.2012 o 22:21, kerkas napisał:

http://forum.gram.pl/forum_post.asp?tid=75889&u=26 Bardzo są pewni swego oraz tego że gracze to kretyni i można ich traktować jako dojną krowę.

hehe mnie to z jednej strony nawet śmieszy bo gry jeszcze nie ma a oni już gadają ile będzie dodatków i kiedy wyjdą :D pewnie też wiedzą jak się będą sprzedawać :D z drugiej strony, wkurza mnie taka postawa coraz większej liczby firm. kiedyś to przed pojawieniem się gry nie mówiło się wcale o dodatkach (a jak już to bardzo rzadko) bo byłoby to w trochę złym guście. teraz jeszcze gry nie ma a oni już ogłaszają jak dużo dodatków będzie, kiedy będą się pojawiać i ile będą kosztować. gry robią się coraz krótsze, coraz uboższe a ich ceny utrzymują się na takim samym poziomie i to wyciąganie kasy na "dodatkach" które jeszcze parę lat temu byłby normalną częścią gry albo wychodziły by jako darmowe. dobrze że przynajmniej mogę sobie wspominać lepsze czasy jeśli chodzi o branże gier komputerowych bo młodsi (wychowani na crysisach) już tego zrobić nie mogą :Dpozostaje tylko czekać na wysyp recenzji i filmików z MP3 po premierze gry. może po nich zmienię swoje negatywne zdanie o 3 części przygód Maxa.

Usunięty
Usunięty
01/05/2012 23:03

Ja jednak z tej gry jak na ten moment rezygnuję ;/ [Może to i lepiej bo D3 zbliża się] Anywawy: Po tych świetlistych screenach i trailerach/prezentacjach jasno można stwierdzić, że gra straciła kompletnie klimat noir ;/, za który ludzie między innymi pokochali jedynkę i dwójkę.Poczekam na jakieś demko [jak będzie] albo na pierwsze lepsze gameplaye graczy na YT bo teraz to czarno widzę, prócz nazwy Max Payne w tytule, który ma przyciągnąć potencjalnych graczyNo i jeszcze ta informacja od R* o DLCach w czerwcu... K***a gra jeszcze nie ujrzała światła dziennego na półkach a oni już o DLCkach informują. Brawo R*, Przynajmniej jesteście na tyle kozaccy i nie zachowujecie pozorów. Jawnie ludziom w twarz mówicie, że będziecie wysysać z ich kieszeni ile się da na tym tytule a ludzie jak to ludzie odessać sobie $_$ pozwolą i to nie mało.Pozdrawiam.




Trwa Wczytywanie