Uwaga! Poniższy tekst został oparty o fabułę gry Risen, jeśli nie graliście w nią, a zamierzacie to zrobić przed odpaleniem Risen 2: Mroczne Wody, możecie popsuć sobie zabawę.
Stary świat, ziemia naszych ojców, dogorywa w ogniu. Jedyną nadzieją dla wszystkich jest poszukiwanie schronienia w dzikich dżunglach Nowego Świata i na wyspach Mórz Południowych. Może tam uda nam się odbudować cywilizację, może Władcy Tytanów nie dotrą tam za nami. Najpierw jednak trzeba jakoś dotrzeć do Caldery, ostatniego bastionu Inkwizycji i jakimś cudem wsiąść na statek, który i tak może nie dopłynąć do celu. Mara i jej przeklęty kraken, oraz cała menażeria wodnych stworów polują na okręty pośród sztormów. Potęga Kryształowej Fortecy jest wielka, ale ograniczona do lądu. Z drugiej strony może lepiej zginąć próbując? Inaczej od razu można rzucić się w lawę...
Jak do tego wszystkiego doszło? To nasza arogancja sprowadziła na nas koniec. Sami ciężko zapracowaliśmy sobie na taki los. Teraz po prostu płacimy za naszą głupotę, płacimy wraz z całym światem, jaki znaliśmy. Cóż, połączenie pychy, potęgi i ignorancji to zabójcza mikstura, a żadnego składnika nam nie brakowało, najwyraźniej. Nie wiem jak do tego doszło, wiem do czego doszło. Bogowie zostali wygnani przez nas, przez ludzi. Wszyscy trzej, bez wyjątku. Jakiej magii użyto i kto pociągnął za sznurki? Pewnie nigdy się nie dowiemy, ale jedno jest pewne: do tego czynu długo gromadzono siły, gromadzono magię z zaklętych przedmiotów i artefaktów. Czy wygnanie bogów miało być początkiem nowej ery ludzkości? To nie ma już znaczenia, rozpoczęło bowiem nasz zmierzch i nasze własne wygnanie.
Świat nie jest bowiem taki prosty jak się wydaje i skrywa pradawne tajemnice, o których mało kto dziś wie i o których pewnie nikt nie opowiedział tym, którzy wygnali bogów. Choć kto wie? Może ich cele nigdy nie były szlachetne, może od początku wiedzieli, jakie moce budzą? Tak czy inaczej, gdy bogowie odeszli, powrócili tytani. Po całym świecie przetoczyła się Mroczna Fala, zrywając pieczecie założone dawno temu przez bogów. Byliśmy całkowicie bez szans, nieprzygotowani. Tytani to dzieci żywiołów, więc wyglądało to tak, jakby cały świat zwrócił się przeciwko nam. Z trzewi ziemi wśród straszliwych wstrząsów buchnęła lawa, wichry rozszalały się nad lądem i nad wodą. Nie było schronienia.
Wspaniałe miasta padały jedne po drugich, a my nawet nie wiedzieliśmy kto nas atakuje. Powiadają bowiem, że tytanów nie sposób jest dostrzec ludzkim okiem. Może to bajania, może i nie... Na pewno najpotężniejsze z tych istot są niewidoczne, inaczej zniszczenie starego świata nie byłoby tak natychmiastowe. Dziś została nam Caldera, chroniona przez magiczne kryształy zgromadzone pod nadbrzeżną fortecą. Inkwizycja i jej Protektorzy starają się zachować pozory kontroli nad sytuacją. Nikt przy zdrowych zmysłach chyba jednak nie wątpi, że i to ostatnie miasto padnie. To tylko kwestia czasu. Gdyby miało być inaczej, to czemu Inkwizycja tak uparcie bada wyspy i ląd na południu?
Powiadają, że w Calderze przebywa człowiek, który zna wiele tajemnic związanych z tytanami. Złe języki szepczą, że i Inkwizycja skrywa paskudne tajemnice. Wszystkie te plotki związane są z wyspą, której ponoć nikt poza wtajemniczonymi nie widział na oczy. Jej nazwa brzmi Faranga. Powiadają, że gdy świat oszalał, tam wciąż był spokój, jakby ten spłachetek lądu pośród morskich odmętów był czymś chroniony. Mówią też, że Farangi już nie ma, że została zniszczona i to ów tajemniczy gość Inkwizycji miał z tym coś wspólnego. Ponoć nie ma oka, bo za wiele zobaczył, ponoć krzykiem w nocy budzi czasem pół fortecy, ale są też i inne plotki...
Otóż podobno jakiś czas temu na Farangę wyruszył statek z potężnym inkwizytorem na pokładzie. Ów człek, zwany przez niektórych Mendozą, ponoć był w stanie dostrzec tytanów poprzez dziwaczny monokl, wyglądający, jakby nie był stworzony dla ludzi. Gdzieś wśród fal i wichru stoczył walkę z tytanem, ale statek tego nie przetrzymał. Przeżył ów Mendoza, oraz dwójka rozbitków, mężczyzna i kobieta. O niej więcej nie wiadomo, o nim wiadomo aż za wiele. Raz mówi się, że został na Farandze banitą, raz że magiem, choć przecież z wygnaniem bogów magia odeszła. Mi się zdaje, że stał u boku Inkwizycji i to on jest tajemniczym człekiem z Caldery.
Czego Inkwizycja szukała na Farandze? Bajają, ze z ziemi wyrosły tam pradawne ruiny, starsze niż cokolwiek zbudowanego przez ludzi. Ma to jakiś związek z bajaniami o Saurianach, jaszczurach, co to niby żyły przed nami, może nawet i przed uwięzieniem tytanów. Są nawet tacy, co z iskra obłędu w oku twierdzą, że Saurianie nigdy nie odeszli, przyczaili się tylko gdzieś w trzewiach ziemi i teraz powrócą, by na nowo zaludnić świat swym pomiotem. Czy początek tego był własnie na Farnadze? Czy została stracona w boju z jaszczurami? A może działo się tam coś jeszcze straszniejszego, związanego z tytanami?
Tu powraca sprawa oka skrytego pod przepaską, którą miałby mieć na twarzy ów tajemniczy człek z Caldery. A co, jeśli tam, pod spodem skrywa się monokl, z którym na Farangę wyruszył inkwizytor? Co mogło się wydarzyć? Czy prawdą jest, iż ów bezimienny człek ma na swoich rekach krew Mendozy? To już szaleństwo, bo niby czemu miałby cieszyć się gościną w Kryształowej Fortecy? Choć jedna opowieść sensownie to tłumaczy, o ile do sensownych opowieści zaliczymy taka, w której człowiek pokonał tytana...
Otóż ponoć Mendoza, czy jak było temu inkwizytorowi, oszalał. Przybył na Farangę, by badać ruiny Saurian, ale coś się stało z jego głową. Może od owego monokla? Umyślił sobie, że da radę zapanować nad jednym z najpotężniejszych tytanów, podporządkować go swej woli. Szaleństwo, to oczywiste. Na dodatek znowu pycha połączona z niewiedzą, bo ponoć okazało się, że uwięziony na Farnadze tytan związany był ze znacznie bardziej złożoną historią. Miał on bowiem okazać się ostatnim z uwięzionych przez bogów. Na dodatek uwięzionym podstępem, który wiele kosztował pewną istotę.
Czy bogowie mogą uciekać się do oszustwa? Pewnie tak, zwłaszcza, że w związanej z tym legendzie mowa o Mrocznym Bogu, najmniej przyjaznym z trójcy. Teraz jednak nijak się tego nie dowiemy, bo wraz z pozostałymi jest na wygnaniu. Tak czy inaczej, ponoć w dawnych czasach żył wojownik imieniem Usergor. Bogowie dali mu zbroję, by był zdolny wytrwać starcie z tytanami i monokl, pozwalający mu widzieć wrogów. Ten monokl, inny? Czy ma to teraz jakieś znacznie? Grunt, że Usergor ścigał tytanów i zamykał jednego po drugim. Był nieprzejednany i niepokonany. To pozwoliło mu wykonać zadanie, ale też i sprowadziło na niego zgubę.
Mroczny Bóg przekonał pozostałych, że Usergor jest zbyt potężny, by chodzić po świecie, gdy zabraknie tytanów. Dlatego miejsce uwięzienia ostatniego z wrogów, stało się i jego więzieniem na wieki. Do czegoś doszło, po wejściu do pradawnej świątyni. Coś się stało pomiędzy Mendozą, Usergorem, tytanem a tajemniczym człowiekiem. Jedno jest ważne: nikt poza tym ostatnim nie opuścił owego miejsca, a Faranga przestała być bezpiecznym azylem. No a teraz ów człek przebywa w ostatnim bezpiecznym miejscu na kontynencie, może nawet i z owym dziwacznym monoklem skrytym pod przepaską...
Jeśli w opowieściach owych jest ziarno prawdy, a nie ludzkie bajanie, to nie ma co na długo zatrzymywać się w Calderze. Trzeba ruszać ku wybrzeżom Nowego Świata, albo zaszyć się na którejś z wysp, choćby zobaczyć czy owa Faranga istnieje i na własne oczy i uszy sprawdzić, co się tam wydarzyło. No i mieć w sercu nadzieję, że po zniszczeniu wszystkiego tutaj, tytani nie ruszą dalej na południe. Bo legendy mówią, iż kiedyś tytani władali całym światem, że stworzyli go na rozkaz bogów. Potem Władcy tytanów, najpotężniejsi spośród niech, nie mogli dojść do porozumienia i rozpoczęli wojnę między sobą.
Ta wojna zagrażała wszystkiemu, co żyje, całemu światu. Dlatego bogowie musieli znaleźć sposób, by ich okiełzać. To było w mitycznych czasach, gdy żyli mityczni bohaterowie, a i tak zajęło to długo. A dziś? Tytani powrócili i kończą swą wojnę, a my jesteśmy jedynie drobna przeszkodą, a może nawet i materiałem na niewolników, na narzędzia. Co lub kto może ich więc potrzymać przed odebraniem swych dawnych włości, dokończeniem dzieła zniszczenia, o którym mówiły przepowiednie? Bogów przecież wygnaliśmy...
Może być też tak, że rzeczywiście w Calderze jest ktoś, kto walczył już z tytanami, przeżył i wie, jak ich pokonać? Może dlatego inkwizycja trzyma go, jak broń na czarną godzinę... a moze jak ów Mendoza, tak i ten oszalał od monokla? Legend jest wiele, plotek jeszcze więcej, a prawdy w nich szczypta albo i mniej. No bo jak tu wierzyć na ten przykład w bajania, ze po Morzach Południowych pływa pirat, mający harpun zdolny zgładzić krakena? Albo w to, że dzicy wciąż mają dostęp do magii, choć my już go nie posiadamy?
Tydzień z grą Risen 2: mroczne Wody jest wspólną akcja promocyjną firm gram.pl i Cenega.