Pole walki przyszłości zaprezentowane w Ghost Recon: Future Soldier nie jest przyjaznym miejscem. Dlatego podpowiadamy co zrobić, aby w tym niegościnnym środowisku Duch nie wyzionął ducha.
Najnowsza produkcja Ubisoftu to trzecioosobowa strzelanina nastawiona na wieloosobowe potyczki, więc weterani shooterów i sieciowej rywalizacji poczują się w świecie Ghost Recon jak ryba w wodzie. A przynajmniej tak będzie się im wydawać. Okazuje się bowiem, że twórcy do znanego modelu rozgrywki wprowadzili kilka modyfikacji, które sprawiają, że nawyki wyrobione w innych tytułach tutaj okażą się zupełnie nieprzydatne albo wręcz szkodliwe. Radosne bieganie po mapie z palcem na spuście? Zapomnijcie o tym. Zabawa w samotnego wilka? Pewna i upokarzająca śmierć. Saper (inżynier) jako jedna z najgroźniejszych klas w bezpośrednim starciu? Nie tutaj. Na szczęście istnieje kilka prostych zasad, które o ile będą konsekwentnie stosowane, znacznie ułatwią prowadzenie futurystycznej wojny tak w kampanii dla pojedynczego gracza, jak i multiplayerze.
Jesteś członkiem drużyny, trzymaj się jej
Trzymajmy się razem, trzymajmy się. Wtedy nikt nas nie ruszy, nie uda mu się śpiewał kiedyś krakowski raper Karramba i tekst ten powinien stać się mottem Duchów. Inaczej niż w przypadku konkurencyjnych tytułów, w Ghost Recon: Future Soldier współpraca w ramach drużyny nie jest opcją, ale koniecznością i, co za tym idzie, jedyną gwarancją na odniesienie sukcesu. O ile w kampanii kooperacja jest w dużym stopniu wymuszona konstrukcją misji, w rozgrywce wieloosobowej wszystko zależy od jej uczestników.
Kluczowa kwestia to poruszanie się w grupie. Jest ona najprostszym, a przy tym najskuteczniejszym sposobem na utrzymaniu się przy życiu i to z kilku powodów. Po pierwsze siła ognia drużyny jest wprost proporcjonalna do liczby luf, którą dysponuje. Wydaje się to oczywiste, ale w grze, w której od śmierci dzieli nas tylko kilka pocisków taki rachunek nabiera szczególnego znaczenia. Po drugie za sprawą Cross Comu przez cały czas widzimy gdzie znajdują się i co robią nasi towarzysze. Jeżeli któryś z nich dostanie się pod ostrzał, zostanie ranny lub powalony paralizatorem, a my znajdujemy się w pobliżu, mamy szansę wybawić go z opresji. W przypadku, kiedy drużyna rozbiegnie się po mapie nie ma na to szans. Po trzecie wreszcie zasadniczo wszystkie zadania w rozgrywkach sieciowych jak przejmowanie celów w Konflikcie czy przenoszenie bomby w Sabotażu wymagają, aby osoba je wykonująca była osłaniana, gdyż jest ona zupełnie bezbronna.
Jeżeli te argumenty nie będą w stanie zachęcić do współpracy samotnych łowców fragów, pozostaje jeszcze jedna, być może najważniejsza zachęta – kooperacja ma bezpośrednie przełożenie na punkty doświadczenia przyznawane na koniec rundy. Ujawnienie pozycji wroga, osłanianie kolegi wykonującego cel misji, pomoc rannemu czy nawet samo przebywanie w towarzystwie członków drużyny – to wszystko przekłada się na ostateczny wynik gracza i z tego punktu widzenia jest o wiele bardziej opłacalne niż uganianie się za wrogami.
Kryj się!
Chociaż Duchy spieszą zazwyczaj na pomoc rannemu koledze najlepiej jeśli w ogóle nie ma potrzeby tego robić. Wrogiego ognia najłatwiej uniknąć nie przyciągając uwagi swoją obecnością. Taki efekt osiągnąć można stosując kamuflaż optyczny lub kryjąc się za osłonami. Doświadczony żołnierz wie jednak, że kiedy coś pójdzie źle, murek czy ściana budynku powstrzymuje kule o wiele skuteczniej niż futurystyczna peleryna niewidka.
System osłon w nowym Ghost Reconie przygotowany został w taki sposób, że większość map zarówno w kampanii jak i trybach sieciowych przejść można przemieszczając się błyskawicznie od jednej kryjówki do drugiej i naprawdę warto z takiej możliwości korzystać. W momencie, kiedy wokół zaczynają świstać pociski jakakolwiek osłona znacznie poprawia naszą sytuację. Da się za nią przeczekać ołowiową zawieruchę, a przypadku kiedy postanowimy odpowiedzieć ogniem, ukryci nie stanowimy łatwego celu. Niskie elementy otoczenia jak niewielkie głazy czy skrzynie stanowią dodatkowo idealne pozycje strzeleckie dla żołnierzy wyposażonych w bronie z dwójnogiem. LKM obsługiwany przez strzelca chronionego taką osłoną staje się bardzo trudną do zdobycia pozycją.
Podobnie jak w przypadku akcji zespołowych w multiplayerze za korzystaniem z osłon przemawia również rachunek punktów doświadczenia. Zwykłe zabicie przeciwnika daje ich raptem 50, ale dokonanie tego z kryjówki już 150, a śmiertelny strzał bez ujawniania swojej pozycji nawet 450.
Eksperymentuj z bronią
Gunsmith to fantastyczne narzędzie, które w ogromnym stopniu pozwala dopasowywać broń do naszych potrzeb i indywidualnego stylu gry, dlatego grzechem jest niewykorzystywanie drzemiącego w tym edytorze potencjału. Każdy rodzaj uzbrojenia ma od trzech do dziesięciu elementów dających się zastąpić. Warto sprawdzić, który celownik najbardziej nam odpowiada albo jak sprawuje się karabin z chwytem, a jak z dwójnogiem.
Największe pole do eksperymentów daje kampania. Tutaj kolejne moduły odblokowuje się jako nagroda za wykonanie misji i dzięki temu ukończenie trybu fabularnego gwarantuje, że mieliśmy okazję zetknąć się praktycznie z każdym dostępnym udoskonaleniem. Warto pamiętać o tym, że sugerowana na początku zadania broń wcale nie musi być dla nas najlepszym wariantem. Jeżeli dowództwo wciska nam hałaśliwy LKM w przypadku, kiedy preferujemy wytłumione snajperki, to właśnie taką wybierzmy dla siebie. W najgorszym wypadku, czyli jeśli nasz wybór okaże jednak nietrafiony, zawsze można podnieść broń przeciwnika albo dobrać coś bardziej odpowiedniego ze skrzyni z zaopatrzeniem.
Doświadczenia zdobyte w kampanii łatwo następnie przełożyć dla rozgrywki sieciowe. W tym wariancie modyfikacje wykupuje się za punkty ekwipunku, a każdy taki punkt otrzymuje się za zdobycie kolejnego poziomu doświadczenia. Stąd też szczególnie na początku trzeba ważyć każdy wydatek i udoskonalać broń według wcześniej ustalonej kolejności.
Więcej o Gunsmith przeczytacie w artykule Gunsmith – możliwości edytora broni.
Cele misji ponad wszystko
Weterani sieciowych shooterów mogą na początku poczuć się mocno zdziwieni tym, ze w Ghost Recon: Future Soldier zabrakło sztandarowych dla gatunku trybów drużynowego deatchmatchu czy dominacji. Jakby tego było mało wszystkie istniejące rodzaje rozgrywek opierają na celach misji, a liczba zabitych wrogów nie ma żadnego (!) wpływu na wynik potyczki. Im szybciej więc porzucimy mordercze zapędy i przestawimy się na realizowanie stawianych przed drużyną zadań, tym łatwiej przyjdą kolejne zwycięstwa. W Future Soldier można być najskuteczniejszym snajperem na świecie, a jednocześnie najgorszym graczem w całej rundzie, ponieważ samo strzelanie praktycznie w żaden sposób nie służy drużynie.
Zasada koncentrowania się na celach misji jest również podstawą w trybie kampanii, gdzie pokusa wyeliminowania wszystkich wrogów jakich napotkamy na swojej drodze jest czasem bardzo silna. Trzeba jednak pamiętać, że głównym atutem Duchów jest pozostawanie w ukryciu, a każde ciało pozostawione na ich drodze zwiększa zagrożenie prawdopodobieństwo ich zdemaskowania, co zwykle kończy się porażką.
Więcej o rodzajach misji w rozrywkach multiplayerowych przeczytacie w artykule Opis trybów sieciowych z Ghost Recon Future Soldier.
Tydzień z grą Ghost Recon Future Soldier jest wspólną akcja promocyjną firm gram.pl i Ubisoft Polska.