Medal of Honor: Warfighter - już graliśmy

Michał Myszasty Nowicki
2012/08/21 17:00
6
0

Czy duma wynikająca z możliwości wcielenia się w operatora jednostki GROM wystarczy, by przyciągnąć polskich graczy do trybu multiplayer Medal of Honor: Warfighter? Czy zastosowanie świetnego silnika Frostbite 2 pozwoli MoH-owi odskoczyć od technologicznie robiącej bokami serii Call of Duty? Czy sama rozgrywka będzie na tyle satysfakcjonująca, by odebrać Acti choć część fanów?

Czy duma wynikająca z możliwości wcielenia się w operatora jednostki GROM wystarczy, by przyciągnąć polskich graczy do trybu multiplayer Medal of Honor: Warfighter? Czy zastosowanie świetnego silnika Frostbite 2 pozwoli MoH-owi odskoczyć od technologicznie robiącej bokami serii Call of Duty? Czy sama rozgrywka będzie na tyle satysfakcjonująca, by odebrać Acti choć część fanów?Medal of Honor: Warfighter - już graliśmy

Odpowiedzi na te pytania uzyskamy pewnie w ciągu kilku miesięcy po premierze. Na razie, po ograniu jednego z trybów dla wielu graczy w Medal of Honor: Warfighter, mogę jedynie podzielić się kilkoma uwagami oraz odczuciami. I choć zdaję sobie sprawę, że wskrzeszenie serii Medal of Honor miało na celu przede wszystkim nawiązanie walki w segmencie zręcznościowych, dynamicznych wojennych strzelanek, postaram się unikać na tym etapie porównań – na to jest po prostu zbyt wcześnie.

Mając (jak to na targach bywa) ograniczony czas, musiałem dokonać wyboru. Dowiedziałem się, że za zamkniętymi drzwiami u „elektroników” i na hali prezentowane są dwa zupełnie różne tryby rozgrywki. Po krótkim wywiadzie wśród zaprzyjaźnionych kolegów, którzy prezentowany na zamkniętych pokazach tryb „capture the flag” określali zazwyczaj, jako „taki sobie”, postanowiłem pobiec na halę.

Tam prezentowano tryb, którego nazwę wybrali fani Warfightera, czyli Hotspot. Jak się zresztą okazało, bardzo przypominający nowość konkurencji, czyli niemal analogiczny tryb Hardpoint w Black Ops II. Nie jest jednak celem moich rozważań roztrząsanie „kto od kogo”.

Założenie tego trybu zabawy jest dość proste i opiera się na mutacji doskonale znanego wszystkim fanom FPS-ów King of the Hill. Podstawową różnicą jest to, że podczas rozgrywki punkty, które musimy opanować zmieniają się dynamicznie, tym samym zmuszając obydwie drużyny do ciągłego pozostawiania w ruchu. Muszę w tym miejscu przyznać, że Hotspot, to bardzo udana mutacja, mocno dynamizująca rozgrywkę i sprawiająca, że w „gorących miejscach” zawsze kłębi się masa graczy.

Gracze na serwerze zostają podzieleni na dwie grupy, które muszą zdobyć lub utrzymać zmieniające się dynamicznie co kilka minut cele. Nie jest to zdecydowanie tryb dla kamperów, bez natychmiastowej reakcji na zmiany celu nie można nawet marzyć o wygranej. Próba polowania, czy zachodzenia przeciwników z boku szybko może skończyć się pozostaniem w strefie, gdzie po prostu nikogo nie ma. To tryb wyjątkowo premiujący bezpośrednie i zdecydowane działania. A także raj dla graczy, którzy kochają granaty...

Rozgrywka została zaprojektowana w taki sposób, ze zmusza do wspólnego działania nie musząc nawet specjalnie za to premiować. Nawet po respawnie wystarczy jeden szybki rzut oka na mini-mape, by wiedzieć, gdzie przebywa większość graczy. W okolicach „gorących miejsc” zawsze znajdziemy kogoś do urżnięcia.

Dzięki kilkunastu minutom zabawy (tyle trwała cała rozgrywka), miałem też okazję przekonać się, jak działa w praktyce system FireTeam, czyli mini-drużyna złożona z dwóch graczy. Ogólne zasady działania tego mechanizmu rozgrywki można porównać do kameralnej wersji drużyn z Battlefielda. Każda wspólna akcja, taka jak przejęcie kontroli, zabicie wroga, pomszczenie śmierci, udzielana sobie wzajemnie pomoc, czy nawet respawn na „kumplu ze wojska”, to kolejne lecące na nasze konta punkty.

Mało tego, system ten (próbując zapewne symulować jakoś braterską więź) pozwala nam widzieć naszego kamrata przez ściany i inne elementy otoczenia. Dzięki temu nawet grając bez komunikacji głosowej, jesteśmy w stanie zobaczyć, że za rogiem dzieje się coś złego lub – zamiast wpadać do pomieszczenia „na Rambo” – błyskawicznie ustawić się po drugiej stronie drzwi, by zamknąć pułapkę. Miałem szczęście grać z dość ogarniętym gościem, więc pod koniec zabawy kilka takich wspólnych akcji udało się uskutecznić.

Rozgrywka jest bardzo dynamiczna, choć nie jest to może jakieś obłędne tempo, w którym odnajdą się tylko nieliczni. Gra wymaga tak zwanego skilla i posiadania oczu dokoła głowy, choć pozwala też czasami złapać odrobinę oddechu i zastanowić się nad dalszymi ruchami. Jedynym, co mnie denerwowało, było coś w rodzaju niewielkiego laga po respawnie na towarzyszu broni w sytuacji, gdy dokoła trwała walka. Zanim odzyskiwałem kontrolę nad postacią, często widziałem już rozmazany ekran sugerujący zebranie kilku pestek. Reszty nie muszę chyba tłumaczyć.

Samo strzelanie jest typowo zręcznościowe, bez jakiejś zaawansowanej balistyki. Tam gdzie skierujemy celownik powinien trafić pocisk, a jedynym czynnikiem wpływającym negatywnie na celność jest rozrzut broni przy dłuższych seriach. Odwzorowane w grze, a będące podstawowym wyposażeniem GROM-u automatyczne karabiny HK416 sprawdzają się tu znakomicie, uzyskując przy krótkich, kontrolowanych seriach niemal idealne skupienie ognia i celność.

GramTV przedstawia:

Oczywistym jest bowiem, że podczas zabawy wybrałem operatora z JW 2305, choć do mojej dyspozycji był cały wachlarz dostępnych w Warfighterze jednostek specjalnych. Swoją drogą, musiałem się nieźle wyróżniać. Znakomitą większość populacji serwera stanowili, co nie powinno dziwić, wirtualni żołnierze KSK... Co ciekawe, wybór jednostki wojskowej będzie też oznaczał wybór konkretnego sprzętu – aby odwzorować jak najwierniej ten aspekt, twórcy przypisali do konkretnych jednostek specjalnych używaną przez nie broń.

W Medal of Honor: Warfighter postanowiono pozostać przy dość klasycznym systemie klas postaci. Jest ich dokładnie sześć: Assault, Sniper, Demolitions, Point Man, Heavy Gunner oraz Spec Ops. Różnice, to nie tylko uzbrojenie, ale również różne zestawy umiejętności specjalnych. I tak niektórzy mają na przykład możliwość wzywania wsparcia z powietrza, czy używania zadającej większe obrażenia amunicji, podczas gdy inna klasa pozwoli nam na szybsze poruszanie się po polu walki. Niestety, czasu było zbyt mało, by pobawić się każdą z nich i poczuć wszystkie różnice.

Nieco rozczarowała mnie natomiast oprawa gry. Nie mówię tu wszakże o samej grafice, ta bowiem – mimo, iż wyraźnie gorsza, niż w BF3 – i tak prezentowała się lepiej, niż w konkurencyjnych tytułach. Zawiódł mnie mocno praktycznie brak jakiejkolwiek podatności otoczenia na zniszczenie. Mając do dyspozycji tak potężne narzędzie, jak Frostbite 2, nie pokuszono się o zaimplementowanie choćby prostego systemu zniszczeń obiektów otoczenia. Szkoda, bo przy tym tempie zabawy, dynamicznej zmianie celów i niezbyt wielkich rozmiarach map wprowadzałoby to do rozgrywki kolejny element urozmaicający zabawę. Przynajmniej moim zdaniem.

Jaki jest więc w mojej pierwszej, niezobowiązującej wciąż ocenie Medal of Honor: Warfighter? Póki co solidny, z niezłym potencjałem tkwiącym w trybie rozgrywki sieciowej, jednak bez większych uniesień. Cieszę się jednak, że coś się w tej odrodzonej serii cały czas dzieje, że ewoluuje ona z każdą odsłoną. Czy we właściwym kierunku? O tym przekonamy się już w październiku.

PS. Pomysł z wykorzystaniem dwunastu jednostek specjalnych z całego świata w trybie multi uważam za świetne posunięcie. Granie operatorem GROM-u od razu wjeżdża mocno na ambicję i powoduje takie małe ukłucie dumy. Tylko trochę głupio będzie strzelać do „swoich” po drugiej stronie barykady...

Komentarze
6
Usunięty
Usunięty
24/08/2012 14:07
Dnia 23.08.2012 o 20:42, m-a-x-i-m-u-s napisał:

Pytanko. Czy w Medalu znajdziemy tryb w którym jest dajmy na to 10 żołnierzy Grom-u kontra 10 żołnierzy innej jednostki , dajmy na to SAS-u?

Ja osobiście mam nadzieję, że tak będzie.

Usunięty
Usunięty
23/08/2012 20:42

Pytanko. Czy w Medalu znajdziemy tryb w którym jest dajmy na to 10 żołnierzy Grom-u kontra 10 żołnierzy innej jednostki , dajmy na to SAS-u?

Dnia 22.08.2012 o 13:50, wide napisał:

Myszasty - czy gra bardziej przypomina Bad Company 2 czy BF3? Chodzi mi o styl graficzny i cały gameplay. Przynajmniej nóż wchodzi za pierwszym razem? :P

Ani jednego, ani drugiego. Tak naprawdę najbardziej przypominało mi (z ostatnich gier) multi z Homefront, który był naprawdę fajny w przeciwieństwie do singla. Mówię tu oczywiście o ogólnym feelingu, nie o mechanizmach rozgrywki.




Trwa Wczytywanie