Sprawdźmy, czym Sniper Elite III: Afrika różni się od starszych sióstr.
Sprawdźmy, czym Sniper Elite III: Afrika różni się od starszych sióstr.
Nie czarujmy się, wielu innych producentów na miejscu Rebellion pomyślałoby: "Skoro to dopiero trzeci Sniper Elite na przestrzeni dziewięciu lat, nie musimy zmieniać zbyt wiele. Przecież ludziom się jeszcze nie znudziło." Zespół hołduje na szczęście odmiennym zasadom, a Sniper Elite III przynosi sporo nowość. Przyjrzyjmy się im bliżej.
Pierwsza, najbardziej oczywista, bo rzucająca się w oczy już w tytule zmiana to przeniesienie akcji gry. Sniper Elite: Berlin 1945 i Sniper Elite V2 zabierały nas na "wycieczkę" do zdewastowanej stolicy Niemiec, Sniper Elite III zmienia klimat drastycznie. Gra zabiera nas na spalony słońcem Czarny Ląd. To nie pierwsza gra, w której postrzelamy do żołnierzy Afrika Korps w pustynnym kamuflażu, jednak ten front zazwyczaj pojawiał się w grach wojennych jako rodzaj odskoczni (dobry przykład to kilka misji w Call of Duty 2). Sniper Elite III spróbuje rzucić więcej światła na walki w tym teatrze działań. A że warto bliżej się tym tematem zainteresować udowodniał w swoim historycznym tekście mój redakcyjny kolega Sławek.
Druga z najdrastyczniejszych zmian w trzeciej odsłonie cyklu to oddanie większej swobody w ręce gracza. Chcesz być diabelnie skutecznym, zdanym tylko i wyłącznie na pewną rękę i sokole oko strzelcem? Proszę bardzo. Wolisz zabawę w Sama Fishera z Tobruku z bezszelestnym przekradaniem się za plecami wrogów? Jest taka możliwość. Oglądałeś wczoraj film z Arnoldem Schwarzeneggerem i chcesz zabawić się w małe Komando? Cóż, tutaj nie licz na cud. Sniper Elite III nie zmieni się nagle w Call of Duty, lecz zdecydowanie daje duże pole do popisu dla miłośników wojennej samowolki. Chcecie dowiedzieć się więcej o tej otwartej piaskownicy? Pozostaje mi jedynie przekazać klawiaturę Pawłowi, który daje szansę zajrzenia do zapisków snajpera.
Z trzech sposobów przechodzenia - jak zapewniają twórcy - co najmniej dwa razy większych niż w poprzedniej grze poziomów, najwięcej nowego przynosi skradanie. To właśnie ten aspekt zabawy doczekał się szeregu usprawnień. Jasne, w poprzednich grach dało się skradać i było to wskazane, ale bezszelestne przekradanie się za plecami wrogów służyło raczej wypracowaniu dogodnej pozycji do strzału, by i tak się tych wrogów pozbyć celną pestkę w łeb. Tym razem możemy faktycznie pokonywać poziomy niczym duch, zostawiając strażników nieświadomymi zawodu, jaki sprawili Hitlerowi. W odczytywaniu intencji wrogów pomagają różnorakie wskaźniki. Jeden z nich informuje o stanie zaalarmowania strażnika, drugi informuje o natężeni wydawanych przez gracza odgłosów. Raz oznaczony wróg nie znika teraz z mapki po wyjściu poza pole wzroku naszego wojaka, na mapach znajdziemy miejsca do ukrycia się (pomyślcie o stogach siana z serii Assassin's Creed i jesteście w domu) lub ukrycia trupów, swoje piętno na podchodach odciskają cienie (oraz reflektory na podorędziu Niemców), a pułkownik Fairburne umie załatwić wroga po cichu na aż 12 sposobów. 12 razy więcej niż w poprzedniej grze.
Spokojnie, także trzon gry, czyli pojedynki snajperskie nabrały rumieńców. Wrodzy strzelcy wyborowi nauczyli się zmieniać pozycję na plac boju, co jest gwarancją, że nie raz zaskoczą nas strzałem z niespodziewanego miejsca, zaś kolorytu szukaniu dogodnego miejsca do strzału dodają rozsiane tu i ówdzie gniazda snajperskie pozwalającego na wyjątkowo okazałe zabójstwa. Zupełnie inaczej wyglądają teraz także starcia z wrogami w pojazdach. Zacznijmy od tego, że tych jest teraz 12, czyli o siedem więcej niż w poprzedniej odsłonie. Weźmy na warsztat budzący największy respekt czołg. W Sniper Elite V2 jedynym sposobem na pozbycie się Tygrysa był idealny strzał we wlew zbiornika paliwa. Sniper Elite 3 daje dużo większe pole do popisu: możemy posłać metalowy prezent kierowcy prze jego wizjer czy odstrzelić osłony silnika, zmuszając załogę do szybkiej ewakuacji.
Skoro Rebellion daje teraz także okazję do wesołej zabawy w komandosa, musiało oddać na także odpowiednie narzędzia. Zupełnie przemodelowano system osłon, który teraz - no cóż - po prostu działa. Wrogowie nauczyli się współpracować, by skutecznie działać w grupie, przejścia pomiędzy czterema typami starć (zależnie od dystansu) są dużo czytelniejsze, a do leczenia się z ran potrzebne są apteczki. Miło, że ten na pozór archaiczny, lecz znacznie wiarygodniejszy sposób odnawiania zdrowia powraca coraz częściej.
Wciąż nie czujecie wystarczającego wyzwania? Rebellion posłuchało głosów społeczności, przygotowując czwarty poziom trudności dla prawdziwych weteranów. Gracie na własną odpowiedzialność.
Bez szlifów nie mógł zostać pozostawiony także klejnot koronny serii Sniper Elite - efektowna, rentgenowska kamera po spektakularnych zabójstwach. Jako przedsmak wspomnę o przebijaniu silników oraz bardziej szczegółowych szkieletach nazistów, a pełen obraz przedstawia w tym miejscu Paweł. Dzieje się!
Na koniec przyjrzyjmy się nowościom w trybach dla wielu graczy, bo w końcu dożyliśmy czasów, gdy produkt bez nich uważany jest za wybrakowany, a na tak oczywiste nowinki jak wyraźne rozbudowanie arsenału czy całej zawartości szkoda miejsca. To oczywiste, że twórcy nie okroją swojego dorobku. Pierwsze, co rzuca się w oczy przy trybie wieloosobowym to... jego obecność od samego początku. Brzmi zabawnie, ale pamiętajmy, że w Sniper Elite V2 doczekaliśmy się go dopiero po premierze. To pierwszy z kroków naprzód, pozostałe to: implementacja 5 trybów zabawy stawiających przeciwko sobie graczy (plus trzy tryby kooperacyjne), wrzucenie na mapy (tych jest początkowo pięć) do dziesięciu graczy oraz umilenie starć systemem rozwijania postaci. Multiplayer w Sniper Elite III zdecydowanie dogonił trendy.
Tydzień ze Sniper Elite III: Afrika zwieńczy jutro Paweł, przyglądając się snajperskim podchodom.
Tydzień ze Sniper Elite III: Afrika to wspólna akcja promocyjna firm Techland oraz Gram.pl.