Do trzech razy sztuka - recenzja Disney Infinity 3.0

Jakub Zagalski
2015/09/07 12:00
2
0

Disney znowu próbuje wyciągnąć kasę z naszych portfeli, oferując jeszcze więcej figurek, światów i... najlepiej zrobioną grę z serii Disney Infinity.

Do trzech razy sztuka - recenzja Disney Infinity 3.0

Z projektem Disney Infinity znamy się od dawna. Ponad dwa lata temu śledziłem pierwszą prezentację transmitowaną na żywo dla wybrańców, podczas której nasłuchałem się o kreatywności, łączeniu światów Disneya i dobrej zabawie, jaka z tego wynika. Z początku całość przypominała figurkowych Skylandersów, przy czym rodząca się konkurencja miała (i ma nadal) jedną podstawową przewagę - światy i bohaterów, których znają wszyscy.

Równo dwa lata po premierze Disney Infinity na rynku pojawiła się edycja opatrzona symbolem 3.0. Zawierająca nie tylko zestaw nowych figurek, elementów i światów do eksplorowania, ale przede wszystkim liczne usprawnienia, które powinny się znaleźć już w zeszłorocznej edycji. Tym samym Disney Infinity 3.0 jest godne polecenia zarówno nowicjuszom, jak i posiadaczom poprzednich wersji i półki uginającej się od kompatybilnych figurek.

Na początek krótkie wprowadzenie dla tych, którzy nigdy nie słyszeli lub nie do końca łapią, o co właściwie chodzi z tą marką. Disney Infinity to seria gier zręcznościowych, które kładą duży nacisk na elementy sandboksowe i tryb kreacji. Dzięki temu oprócz standardowych misji fabularnych, związanych z daną licencją Disneya (np. Avengers, Iniemamocni, Star Wars) gracz może bawić się trybem Toy Box, czyli tworzyć własny pokój zabaw. Stawiać budynki, upiększać wnętrze bazy, brać udział w licznych wyzwaniach i kreować swoje własne.

Kluczowym elementem Disney Infinity są fizyczne figurki umieszczane na specjalnej podstawce, którą podpinamy do konsoli kabelkiem USB. Każda figurka postaci to avatar zdobywający punkty doświadczenia, rozwijający umiejętności wraz z postępami w grze etc. Drugi rodzaj figurek to Play Sets, czyli konkretne światy, w których możemy grać. Power Discs wprowadzają do zabawy nowe bronie, pojazdy, polepszają zdolności postaci etc. Są one najmniej istotne z punktu widzenia początkujących graczy, ale wspomnę o nich później w kontekście pozytywnych zmian, jakie zaszły wraz z nadejściem wersji 3.0.

Dotychczas przez Disney Infinity przewinęło się kilkadziesiąt postaci z takich światów jak Auta, Toy Story, Strażnicy Galaktyki, Avengers, Kraina Lodu, Ralph Demolka, Iniemamocni itd. Disney Infinity 3.0 jest tematycznie związane z najgłośniejszą licencją tego roku, czyli Star Wars, chociaż swoje pięć minut w dniu premiery najnowszej wersji otrzymała także animacja W głowie się nie mieści/Inside Out, która zasłużyła na pięć figurek i tematyczny Play Set. W tej recenzji skupię się jednak na zestawie startowym, w którego skład wchodzi gra, podstawka do figurek (Infinity Base), Play Set zatytułowany Zmierzch Republiki oraz dwie figurki postaci: Anakin Skywalker i Ahsoka Tano.

Gwiezdnowojenny Play Set prowadzi nas przez 4-5-godzinną kampanię (czyli standardowo), w której zwiedzimy cztery planety: Coruscant, Naboo, Tatooine i Geonosis. Główne zadania to mieszanka walki, skakania po platformach, latania i ścigania się pojazdami. Oprócz tego na gracza czeka sporo zadań pobocznych i sandboksowe poziomy, zachęcające do samodzielnego zwiedzania. Podobnie jak w Disney Infinity 2.0, które wprowadzało do uniwersum superbohaterów Marvela, w 3.0 sporo czasu spędzimy na pojedynkach. I tu duży plus za usprawnienie tego elementu. Walki są dynamiczniejsze i bardziej efektowne niż we wcześniejszych grach z serii - warto dodać, że na liście płac (obok Avalanche Studios i kilku innych developerów) znalazło się Ninja Theory, które na widowiskowych walkach zna się jak mało kto.

Elementy zręcznościowe to gatunkowy standard, podobnie jak typowo arcade'owy model jazdy samochodzikami, motocyklami czy speederem Luke'a z IV epizodu. Opanowanie podstaw sterowania zajmuje dosłownie kilka chwil, natomiast dla bardziej wymagających kierowców twórcy przygotowali możliwość driftowania/napełniania boosta czy prosty system powietrznych ewolucji, które urozmaicają każdą przejażdżkę.

GramTV przedstawia:

Zmierzch Republiki to przyjemne wprowadzenie i gratka dla fanów Star Wars, jednak właściwa zabawa z Disney Infinity rozpoczyna się w Toy Boksie. Stale rozwijanym trybie kreacji, w którym możemy spędzić długie godziny na budowaniu, robieniu wyzwań czy zmienianiu tapety w swoim domku. Co kto lubi. Nowy Toy Box wita nas interaktywnym hubem, w którym mamy dostęp do poszczególnych elementów zabawy (jeżdżenia, walki, budowania etc.). Przy okazji znajdziemy tu świetnie pomyślany tutorial. Nowicjusze dowiedzą się z niego, jak rozwijać postać, wykonywać zadania, odblokowywać nowe rzeczy, budować, zmieniać... Krótko mówiąc - jak się bawić. A możliwości, jak na Disney Infinity przystało, jest naprawdę wiele.

Porównując z poprzednimi edycjami Disney Infinity 3.0 od samego początku sprawia wrażenie bardziej rozbudowanej, dopracowanej i lepiej pomyślanej gry. Po kilku godzinach spędzonych z nową wersją przekonałem się, że nie jest to mylne wrażenie. Praktycznie wszystko jest tutaj lepiej zrobione. Elementy, na które można było narzekać w Disney Infinity 2.0 z Avengersami na pokładzie (chociażby walki bez polotu i wymarły Nowy Jork), w 3.0 nie występują. Duży plus należy się również za porzucenie pomysłu sprzedawania losowych Power Disców na zasadzie karciankowych boosterów - nigdy nie wiesz, co znajdziesz w opakowaniu. W 3.0 Dyski Mocy są sprzedawane w przezroczystych pudełkach, więc zawsze wiemy, który pojazd czy kostium dołączy do naszej kolekcji.

Minusem zestawu startowego edycji 3.0 jest uboga, w stosunku do poprzednich wydań, zawartość pudełka. Przypominam, że w podstawowym pakiecie Disney Infinity 3.0 mamy (oprócz płyty z grą i podstawki) dwie figurki i jeden świat. W 2.0 mieliśmy trzy figurki postaci, jeden świat i dwa Dyski Mocy, zaś w pudełku 1.0 znalazło się miejsce dla trzech bohaterów, trzech światów i jednego Dysku Mocy. Skąd taka oszczędność w tegorocznej edycji? Wydawca tłumaczył, że wrzucenie tylko Anakina i Ahsoki pozwoliło zmniejszyć cenę wyjściową zestawu bodajże o 10 dolarów w porównaniu z premierowym wydaniem Disney Infinity 1.0 i 2.0. W praktyce oznacza to, że najnowsze Disney Infinity można było kupić w dniu premiery za 250-270 złotych (przy czym wydania na starsze konsole są ciut tańsze od tych na PlayStation 4 i Xboksa One).

Cena, choć całkiem atrakcyjna, nie była głównym czynnikiem, który zachęcił mnie do zakupu Disney Infinity 3.0. Grę kupiłem wyłącznie dla wykorzystanej w tej edycji licencji Star Wars. Oczywiście gdybym poprzestał na ukończeniu misji ze Zmierzchu Republiki, czułbym ogromny niedosyt. Na szczęście Disney Infinity to coś o wiele więcej niż te krótkie kampanie dla poszczególnych światów. Podkreślę to jeszcze raz, że główne skrzypce gra tutaj Toy Box/Plac Zabaw, na którym bawimy się jak chcemy i w co chcemy. Mieszamy elementy z różnych światów, zapraszamy drugiego gracza, albo łazimy bez celu i rzucamy uroczymi NPC-ami...

Jeżeli nie mieliście wcześniej do czynienia z Disney Infinity, a przemawia do was ten model rozrywki, to zakup pakietu startowego 3.0 jest najlepszym wyjściem. Nawet jeśli mamy tu mniej figurek, to i tak zestaw broni się jako całość i oferuje najlepszą i najbardziej dopracowaną rozgrywkę. Poza tym zawsze można dokupić wcześniejsze światy i figurki bohaterów, które sukcesywnie tracą na wartości.

PS. Zainteresowanych rozwojem Disney Infinity odsyłam na oficjalną stronę, gdzie pojawiają się informacje między innymi na temat nowych figurek i światów. Pewnym jest, że do edycji 3.0 powstanie 28 nowych figurek (15 to bohaterowie Gwiezdnych wojen) i 5 światów. Na początku października otrzymamy drugi świat Star Wars (Powstanie przeciwko Imperium) związany ze starą trylogią, a z okazji premiery siódmego epizodu do sklepów trafi jeszcze jeden tematyczny dodatek do Disney Infinity.

8,1
Gwiezdne wojny w rękach Disneya? Jestem na tak!
Plusy
  • Licencja Star Wars
  • lepsza walka
  • zmiany w Placu Zabaw
  • Dyski Mocy bez blindboxów
  • Mnóstwo rzeczy do odblokowania i atrakcji do sprawdzenia
Minusy
  • Momentami polski dubbing (Ahsoka jest okropna)
  • czasami zbyt długie loadingi
  • tylko dwie figurki w zestawie startowym
Komentarze
2
Usunięty
Usunięty
08/09/2015 20:55

Grafika na pierwszym obrazku skojarzyła mi się z niedokończonymi odcinkami the clone wars... http://www.starwars.com/video/star-wars-the-clone-wars-story-reel-a-death-on-utapau

Usunięty
Usunięty
07/09/2015 23:16

Kupiłem grę na XONE, ale trochę bieda bo młodsi domownicy i tak nie mogą w nią grać. Nie mamy polskiego dubbingu. Kupione w Empiku.