W takim układzie nic nie powinno się popsuć, prawda? W kwestii porządkowej - Skyshine's Bedlam będę w dalszej części tekstu nazywał po prostu Bedlam, bo pierwszy człon nazwy został dodany przez twórców po to, by uniknąć pomyłek z dostępną od dłuższego czasu na Steamie strzelanką Bedlam. Tutaj jednak wiemy o jaką grę chodzi, więc niech już zostanie samo Bedlam. Bedlam, które oparte jest na bardzo solidnych podstawach, jak mogłoby się wydawać. FTL to znakomity rogalik, który w oryginalny sposób wtłoczył znaną formułę losowej, morderczej gry RPG w ramy dramatycznej kosmicznej podróży. Bedlam działa na podobnej zasadzie, tyle że tutaj zamiast statku mamy potężny, pancerny furgon zwany dozerem, który wyrusza z upadającego ostatniego megamiasta Bysantine z desperacką misją przemierzenia zabójczych radioaktywnych pustkowi w drodze do mitycznego raju, Aztec City. Podobnie jak w FTL, nasza podróż przerywana jest co chwilę różnego rodzaju spotkaniami i wydarzeniami, ale w odróżnieniu od tamtej gry nasz dozer nie bierze w nich udziału bezpośrednio. Jest raczej czymś w rodzaju mobilnej bazy i składu surowców. Na tym kończy się jego rola. Głównymi bohaterami dramatu jest jego załoga, a dokładniej kilkunastu żołnierzy z drużyn zwiadu, których wysyłamy do badania okolicy i którzy uczestniczą w różnych spotkaniach oraz starciach.
Składniki z FTL połączone z tymi z The Banner Saga i polane gęstym postapokaliptycznym sosem.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!