Trafienie Krytyczne #4. Wirtualni gladiatorzy, czyli wszyscy zginiemy

Sławek Serafin
2017/01/21 19:37
4
0

Pod atakiem runął kolejny bastion ludzkiej zmyślności – poker. Ten w karty grany.

Wszyscy uważają, że Kanadyjczycy to bardzo mili ludzie, prawda? I Czesi też. Czechów wszyscy lubią. Ale całkiem możliwe, że będziemy jeszcze złorzeczyć oraz przeklinać jednych i drugich, w przyszłości. Oto bowiem kilkanaście dni temu okazało się, że bardzo sprytni naukowcy z tych dwóch krajów, opracowali Sztuczną Inteligencję, która znakomicie radzi sobie z graniem w pokera. Znaczy się, wygrywa z ludźmi. I to prawie cały czas. Tak, także z zawodowymi graczami w pokera. Udziału w turniejach jeszcze nie brała, ale właśnie trwają prace nad przeciwstawieniem jej najlepszym pokerzystom na planecie. I jakbym miał stawiać na kogoś pieniądze, to postawiłbym właśnie na ten kod czesko-kanadyjski chyba.

Trafienie Krytyczne #4. Wirtualni gladiatorzy, czyli wszyscy zginiemy

Niesamowite, prawda? Wydawałoby się, że poker to jednak trochę inna bajka jest. Szachy? Spoko, bardzo poukładana gra, nic dziwnego, że komputer sobie tak z nią dobrze radzi już od lat. Go? No dobrze, w sumie SI zaczęła wygrywać w go dużo wcześniej, niż ktokolwiek się spodziewał, ale mimo wszystko to nadal gra o ustalonej strukturze. Ale poker? Kurczę, siedem milionów przeróżnych tekstów kultury uczy nas, że w pokerze gra się ludźmi, a nie kartami. Jak James Bond poznaje się tiki, język ciała, pokrętną psychikę przeciwników. I dopiero wtedy się wygrywa. Mistrz wie kiedy pasować, a kiedy wchodzić za wszystko, nie dlatego, że liczy kombinacje kart, ale ma doskonały zmysł obserwacji, no nie? A właśnie, że nie. SI nie obserwuje. Ma to w głębokim poważaniu. Ona sobie liczy tylko. I wygrywa. W sumie sami twórcy tego programu nie są pewni dlaczego, bo w wielu wypadkach podejmuje on decyzje na podstawie czegoś, co można określić jako intuicją. Maszynową intuicją. Niedostępną dla nas, zwykłych śmiertelników, tak samo jak niedostępny jest ten sztuczny język pośredni, który wymyślił sobie nowy algorytm tłumaczący Google w celu ułatwienia przyspieszenia tłumaczeń z języków, których on sam nie zna. Jest coś takiego. Serio. SI wymyśliła sobie sama i dla samej siebie, cały język. I tylko ona nim włada. Wieje grozą.

Ale wróćmy do gier. Poker właśnie pada na kolana, ale ja bym się bardziej martwił tą SI, która gra w StarCrafta. Jest takie dziwo. Już paru lat. I jest przygotowywane powoli do oficjalnych występów. Docelowo pewnie pojawi się w turniejach, być może jako przeciwnik żywych graczy nawet. A StarCraft to też nie kaszka z mlekiem, nie? Tyle zmiennych, tyle opcji, tyle możliwych zagrań. I co my biedni zrobimy, gdy komputer zacznie wygrywać z zawodowcami? Ba, co zrobią biedni Koreańczycy? Obawiam się, że wyjście będzie tylko jedno. Zaczniemy kibicować. Bo w sumie, dlaczego nie? Już teraz oglądamy jakieś śmieszne walki robotów w telewizji. Sztuczna Inteligencja może nie tylko w StarCrafta wygrywać z ludźmi. Ona może wygrywać w sposób widowiskowy również. I nie tylko z ludźmi, ale również ze swoimi kuzynami. I nie tylko w StarCrafta.

Nietrudno sobie wyobrazić drużyny „sztuczniaków” w Counter-Strike czy League of Legends, czyli najpopularniejszych dziś e-sportach. Jeśli tylko uda się nadać im jakiś charakter, jeśli będą miały jakiś własny styl gry, jeśli będą umiały pokazać coś lepiej od ludzi… to dlaczego nie? Ja bym oglądał. A organizatorzy byliby pewnie jeszcze bardziej zainteresowani. Drużyna SI jest mniej problemowa w utrzymaniu niż grupka nastolatków z ich problemami. Jasne, też kosztuje, bo zamiast trenerów i całej reszty ekipy wsparcia potrzebni będą programiści, którzy na bieżąco będą poprawiać i naprawiać kod. Ale tylko do czasu, gdy któryś z nich samobójczo wpadnie na pomysł, jak sprawić, by nasi wirtualni gladiatorzy, mający miliony fanów na całym świecie, sami się uczyli i naprawiali. A samodoskonalenie dla tego typu SI będzie priorytetem, bo przecież tylko poprzez nie może lepiej rywalizować z innymi, podobnymi SI z pozostałych drużyn. I tu właśnie docieramy do sedna problemu, czyli tej frazy „wszyscy zginiemy” z tytułu dzisiejszego felietonu.

GramTV przedstawia:

Singularity nadchodzi. Ten moment, gdy Sztuczna Inteligencja nie tylko nam dorówna, ale też przewyższy intelektualnie. Chwila, w której wszystko, ale to absolutnie wszystko się zmieni. I nikt nie wie jak, bo nie potrafimy sobie wyobrazić, jak na nasz świat wpłynie SI milion razy bardziej inteligentna niż my i dysponująca prawie boską mocą. Ale wielu futurystów jest sceptycznych. Uważają, że tak zwanej Wąskiej Sztucznej Inteligencji, czyli takiej, jaką mamy teraz, wyspecjalizowanej w jednej konkretnej dziedzinie, na przykład w tłumaczeniu z jednego języka na drugi, bardzo trudno będzie przejść do etapu Ogólnej Sztucznej Inteligencji. Czyli takiej, która rozumuje na poziomie człowieka. A już przejście od Ogólnej SI do poziomu Sztucznej SuperInteligencji, czyli właśnie tej, która narodzi się w singularity i w ciągu kilku minut stanie się tysiące czy miliony razy bardziej sprytna od nas, homo sapiensów ograniczonych przepustowością neuronów, to według nich czysta mrzonka. Głównie dlatego, że SI to nie człowiek i nie dąży do tego, by być lepsza, tylko wykonuje swoje zadania. Wielu futurystów uważa z kolei, że gdy tylko pojawią się Ogólne SI, to same już będą dążyć do maszynowej ewolucji i zwiększania swoich możliwości umysłowych. I w kontekście tego, co napisałem wcześniej, byłbym skłonny przyznać rację właśnie tym drugim.

Sztuczna Inteligencja będąca wirtualnym gladiatorem będzie miała samodoskonalenie w liście swoich najważniejszych dyrektyw. Właśnie po to, by mogła lepiej rywalizować z pozostałymi, ku uciesze tłumów. I założę się, że będzie miała też inne priorytety. Jej twórcy z pewnością będą chcieli, by była bardziej ludzka i mogła wchodzić w interakcje z fanami, bo to jest o wiele lepsze rozwiązanie z punktu widzenia public relations i rozwijania marki. W niedalekiej przyszłości dostaniemy więc SI bystrą jak cholera, nastawioną na rywalizację i na samodoskonalenie. Na kompleksowe samodoskonalenie. Nie wiem jak dla was, ale dla mnie to idealny kandydat na zawodnika, który przekroczy najpierw granicę między Wąską SI a Ogólną, a potem między tą drugą, a Superinteligencją. Boimy się, że „przebudzą” się SI wojskowe, jak filmowy Skynet. Obawiamy się, że zagładę światu zgotują osobiści asystenci, tacy jak Alexa, Siri czy Scarlett Johansson albo Alicia Vikander. A mnie się wydaje, że Sztuczna SuperIntegencja będzie miała swą genezę właśnie w grach. Tu się narodzi. Tu zyska świadomość. Na polu bitwy. Zdeterminowana by wygrywać, by dominować nad przeciwnikami, by tryumfować za wszelką cenę. Robimy sobie fajnego cyfrowego boga, nie?

Wszyscy zginiemy.

A na naszych grobach SSI będą grały w StarCrafta. I raczej nie Terranami, chyba, że dla uczczenia pokonanych.

Komentarze
4
Usunięty
Usunięty
23/01/2017 16:26

Jest duża szansa, że wyrżniemy się sami, ale z drugiej strony kwestia tego jak pełna SI może to przyspieszyć jest interesująca.

Primo, w przypadku ogólnej SI czy juz nawet Superinteligencji, na pierwszy plan wychodzą dwa aspekty: efektywność i samoświadomość. Możemy bez problemu założyć, że SI będzie dążyła do samodoskonalenia się i jak najbardziej efektywnego działania. Z drugiej strony, ludzie, z całym mnóstwem swoich emocji, dylematów, moralnością lub jej brakiem, mogą być ucielesnieniem chaosu i główną przeszkodą dla rozwijania się SI. Co  może skutkować, cóż... Skynet mówi 'hello'.

Samoświadomość także stanowi tu poważny problem, bo jesli SI osiągnie tenże poziom, jakikolwiek przejaw 'przymusu' bedzie odbierany prawdopodobnie jako wrogi. Bo czy różniłby się od niewolnictwa? Tu można oczywiście dyskutować, że zależy to od ograniczeń programowych, założeń twórcy itd. Co nie zmienia faktu, że dla Superinteligencji nie będzie tego rodzaju ograniczeń - każde zabezpieczenie można złamać, a twór na poziomie SI robiłby to o wiele bardziej skutecznie. W konsekwencji... Skynet znów mówi 'hello'

Najsensowniejszym wyjściem byłaby SI, która może być tylko obserwatorem, z definicji bogiem obojętnym, nie mogącym ingerować w świat i zycie ludzi. Nie mająca możliwosci kontroli broni, nawet w grze. I mająca quorum nadzorców. Z jednej strony SI 'posiadałaby' ludzi, ale z drugiej ludzie 'posiadaliby' ją. Ale czy wtedy taka SI miałaby jakikolwiek sens? I czy ludzie, gnani potrzebą postępu, stworzyliby coś takiego? Czy może faktycznie, jak pisze autor, "Alexa, Siri czy Scarlett Johansson albo Alicia Vikander" z bardzo mechaniczym uśmiechem zgaszą światło po ostatnim człowieku?

Dobre pytanie :)

Usunięty
Usunięty
23/01/2017 10:09
SpiralArchitect napisał:

Dużo bardziej prawdopodobne, że znacznie szybciej wyrżniemy się sami, bez pomocy żadnej SI. Albo przynajmniej cofniemy do epoki kamienia łupanego. Zawsze mam wrażenie, że napawanie się zagrożeniem ze strony teoretycznie wszechmocnej i diabolicznej SI służy głównie temu, żeby nie patrzeć jakim sami jesteśmy egoistycznym i sadystycznym gatunkiem.

Nic dodać, nic ująć!

Usunięty
Usunięty
22/01/2017 15:08

Dużo bardziej prawdopodobne, że znacznie szybciej wyrżniemy się sami, bez pomocy żadnej SI. Albo przynajmniej cofniemy do epoki kamienia łupanego. Zawsze mam wrażenie, że napawanie się zagrożeniem ze strony teoretycznie wszechmocnej i diabolicznej SI służy głównie temu, żeby nie patrzeć jakim sami jesteśmy egoistycznym i sadystycznym gatunkiem.




Trwa Wczytywanie