Klimat Limbo, słowne łamigłówki i klasyczna mechanika z platformówek to wystarczająco dużo, aby zagrać w Typoman: Revised?
Klimat Limbo, słowne łamigłówki i klasyczna mechanika z platformówek to wystarczająco dużo, aby zagrać w Typoman: Revised?
Typoman początkowo został wydany na WiiU, ale ostatnio jego twórcy zdecydowali się na zaoferowanie swojej produkcji posiadaczom pozostałych platform – PC, Xbox One i PlayStation 4. Tam występuje razem z podtytułem Revised. O czym jest Typoman? Pod względem fabularnym to typowa opowieść o walce między dobrem a złem. Historia odgrywa jednak drugorzędne znaczenie. Siłą tej produkcji jest dosyć nietypowe podejście do rozgrywki.
Główny bohater złożony jest z... liter. Konkretnie chodzi o H,E,R oraz O. Przemierzając kolejne plansze co chwilę udaje się trafić na słowa opisujące napotkane rzeczy – windę, przełącznik czy trujący gaz. Typoman to gra, w której litery oraz słowa odgrywają pierwszoplanową rolę. Przykładowo idąc przed siebie możemy trafić na słowo PART. Nic nadzwyczajnego, podchodzimy bliżej i... giniemy. Przy bliskim kontakcie literki zmieniają położenie i układają się w słowo TRAP (ang. pułapka). Takich akcji jest całe mnóstwo. Typoman przypomina pod tym względem Scribblenauts. Tutaj również co jakiś czas pojawiają się miejsca, w których musimy stworzyć słowo będące rozwiązaniem zagadki. Najczęściej mamy do dyspozycji określoną liczbę liter, nie możemy więc skorzystać z całego słownika. To w znaczący sposób ułatwia rozgrywkę. Moim zdaniem to plus, ale o tym nieco później.
W praktyce wygląda to mniej więcej tak. Załóżmy, że aby wejść na kolejny poziom trzeba użyć windy lub drabiny. Ta jest jednak zbyt wysoko. W takiej sytuacji należy stworzyć słowo DOWN. Drzwi są zablokowane? Słowo OPEN rozwiąże problem. Typoman korzysta głównie z podstawowych słówek, a więc rozwiązanie łamigłówek nie zawsze jest zarezerwowane tylko dla osób biegle posługujących się językiem angielskim. Pod tym względem Scribblenauts jest zdecydowanie większym wyzwaniem. Mi jednak taki poziom trudności w Typoman przypadł do gustu. Dzięki temu rozgrywka była płynniejsza. Jest to dosyć ważne przy kilku fragmentach, w których tworzymy słowa pod presją czasu. Jednocześnie nie zdarzyła się sytuacja, w której rozwiązaniem zagadki byłoby jakieś abstrakcyjne słowo, na które trudno wpaść.
Typoman to nie tylko gra logiczna, ale i platformówka. Pod tym względem dosyć blisko jej do Limbo. Elementy zręcznościowe są dosyć proste i zazwyczaj nie ma z nimi najmniejszych problemów. Żaden gracz nie ma prawa mieć z nimi kłopotów. To raczej przerywnik między składaniem literek niż istotny element rozgrywki. W przeciwieństwie do Limbo w Typoman nie ginie się jednak aż tak często. Oprócz wspomnianej pułapki ze słowem PART niewiele jest miejsc, w których bohater mógł stracić życie. Oczywiście zdarza się to, ale zazwyczaj przez nieuwagę czy nieznajomość rozwiązania łamigłówki. W grze jest nawet osiągnięcie za przejście historii po raz drugi ginąc maksymalnie 5 razy. Identyczne wyzwanie znajduje się w Limbo. O ile w produkcji Duńczyków z Playdead jest to niezwykle trudne, tak z Typoman jest wręcz przeciwnie. Jeśli komuś będzie na tym zależeć, nie powinien mieć problemów.
Wspomniane wyżej nawiązania do Limbo nie ograniczają się tylko do rozgrywki. Obie produkcje łączy mroczny i pełen niebezpieczeństw świat. W Typoman brakuje jednak tego elementu geniuszu. Środowisko jest wykonane poprawnie. Nie ma szczególnie wiele rzeczy, do których można się przyczepić, ale i świat przedstawiony nie będzie tym, który w przyszłości będzie przytaczany w kolejnych recenzjach. Wyznacznikiem jakości pod tym względem jest Limbo i tak jeszcze przez jakiś czas zostanie. Typoman mocno traci ze względu na mocne zaakcentowanie walki między dobrem a złem. Pod koniec gry widać to szczególnie mocno, kiedy ważną rolę odgrywają „dobre” (GOOD, LIFE, LOVE) i „złe” (EVIL, BAD, DOOM) słowa. Ich różnorodność nie jest również na tyle duża, aby co chwilę pojawiało się coś nowego.
Twórcy Typoman mieli chyba spory problem z mechaniką nastawioną na tworzenie słów. Ich różnorodność nie powala na kolana, ale da się to wytłumaczyć. Aby nie narobić sobie problemów z poziomem trudności deweloper ograniczył się do podstawowych słówek, a tych jest jednak dosyć ograniczona liczba. Aby gra nie była monotonna, trzeba było ją odpowiednio szybko zakończyć. Z tego też powodu Typoman to zabawa na zaledwie 2-3 godziny. Nie jest to wiele, ale jednocześnie to nie aż tak fantastyczna rozgrywka, aby przejść całość naraz. Dawkując sobie zabawę można odnieść wrażenie, że jest ona znacznie dłuższa. Z drugiej strony twórcy zawsze mogli dodać do rozgrywki inne elementy mechaniki, dzięki czemu zabawa byłaby jeszcze lepsza.
Podsumowując, warto zagrać? Typoman przypomina mi nieco platformówkę Rise & Shine, którą recenzowałem w zeszłym miesiącu. Pod względem rozgrywki to zupełnie inne produkcje, ale jedno je łączy. Obie mają na siebie pomysł i są dopracowane. Na pewno zasługują na solidną ocenę, ale brakuje im czegoś ekstra. Pomysły na nie nie jest na tyle unikatowy (i jednocześnie kapitalnie wykonany), ale ich ominięcie było wielką zbrodnią. Jeśli Typoman trafi na dysk twojego komputera lub konsoli, na pewno będziesz się dobrze bawić. Nie widzę jednak powodów, aby produkcję ekipy Brainseed Factory koniecznie wpisywać na listę gier obowiązkowo do ogrania.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!