Zaskoczy was niesamowita mnogość opcji.
Zaskoczy was niesamowita mnogość opcji.
Przypomnijmy, że Pathfinder: Kingmaker jest kontynuacją gry Pathfinder Roleplaying Game z 2009 roku. Owlcat Games ściśle jednak współpracuje z producentami oryginału, w tym ze słynnym Chrisem Avellonem, tak więc fani powinni być zadowoleni. W trakcie gry zostajemy przeniesieni do fantastycznej krainy zwanej Stolen Lands, gdzie pokierujemy losami kilku bohaterów. Po drodze poznamy ich osobiste historie i będziemy decydować o ich dalszych losach. Jak twierdzą twórcy, nie trzeba znać fabuły poprzedniej odsłony, by odnaleźć swe miejsce w kontynuacji.
Po krótkim wstępie składającym się na podstawach rozgrywki i krótkim trailerze, mogliśmy w końcu zasiąść przed monitorem i rozpocząć rozgrywkę. Twórcy jeszcze przed wrzuceniem nas w bój mówili, że gra będzie umożliwiała wybieranie różnych opcji dialogowych, co ma wpływać na dalszy rozwój rozgrywki - nie spodziewaliśmy się jednak, że będzie ich tak dużo. Nie oczekujcie zatem bardzo szybkiego przeklikiwania dialogów, jak to jest w okrojonych erpegach.
Każda z opcji poprowadzi nas inną ścieżką. Bohaterka, której losami dane nam było pokierować, musiała rozstrzygnąć kilka spraw, zanim ruszyła w drogę. Decyzje nie należały do najłatwiejszych, a opcji również nie było najmniej. Sprawiło to, że spędziliśmy dobre kilka minut ogarniając polityczne sprawy. Już na wstępie dało się jednak odczuć konsekwencje podjętych na szybko decyzji. Z czasem ich waga stawała się jeszcze bardziej widoczna. Nasze wybory mogą poprowadzić nas na ścieżkę wojny z niedawno poznanym bohaterem. Wrogo nastawione do naszej osoby postacie mogą okazać się naszymi największymi poplecznikami. Wystarczy kilka prawidłowych kliknięć przyciskiem myszki i voila! Nasz bohater ma nowych kompanów bez niepotrzebnego rozlewu krwi.
Po jakimś czasie w końcu dane nam było wyruszyć w drogę. Kilka pierwszych walk miało nas po prostu przygotować do podstawowych opcji. Niestety, samouczek ograniczał się wyłącznie do kilku kliknięć, a już po chwili mieliśmy do czynienia z prawdziwą grupą przeciwników, którzy stanowili nie lada wyzwanie w porównaniu do poprzednich oponentów.
Pomocna nie jest niesamowita mnogość opcji, których po prostu nie dało się opanować w te kilkadziesiąt minut w marnym samouczku. Każdy z bohaterów jest inny, każdy posiada inne bronie i inne umiejętności. W grze można wykorzystać do jakiegoś niecnego celu niemalże każdy klawisz klawiatury. Efekt był łatwy do przewidzenia – pogubiliśmy się zanim na dobre rozpoczęliśmy rozgrywkę. Na szczęście gra daje możliwość zatrzymywania pojedynku, by w ten sposób wybrać jak najlepszą z wszystkich możliwych opcji. Problem w tym, że nieco zabija to dynamikę rozgrywki.
Po krótkim pokazie nie jestem w stanie wyrazić opinii na temat Pathfinder: Kingmaker. Po prostu nie było możliwości poznania jej na tyle, byśmy mogli bez przeszkód i bez porażek przejść kilka kolejnych potyczek. Produkcja wygląda jednak na bardzo złożoną, co powinno zainteresować miłośników klasycznych gier RPG. Gra jest jeszcze w wersji alfa, więc do premiery może się jeszcze wszystko zmienić. Na razie wygląda intrygująco.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!