A mimo to ciężko mi się od niego oderwać. Chyba że zrobi to za mnie dostawca internetu...
A mimo to ciężko mi się od niego oderwać. Chyba że zrobi to za mnie dostawca internetu...
Wyłączyłem wszystkie asysty, wybrałem najwyższy poziom trudności i rozpocząłem szybki wyścig, bo tylko taka opcja była dostępna przed uruchomieniem serwerów Gran Turismo Sport. Ciężko powiedzieć, by nowa gra Polyphony Digital była stuprocentowym symulatorem, ale stara się być tak blisko realizmu jak tylko to możliwe (zapomnijcie chociażby o możliwości cofania czasu). Kiedy zderzyłem się z bandą na pierwszym zakręcie i - po wielu próbach - w końcu udało mi się wejść w niego perfekcyjnie, poczułem niekłamaną radość. Tutaj nie chodzi o wygrywanie kolejnych zawodów, przynajmniej nie od razu, ale o to, by czerpać frajdę z małych zwycięstw. Ogarnąć sterowanie danym samochodem (każdy prowadzi się zupełnie inaczej), dogłębnie poznać tor, a dopiero potem myśleć o rywalizacji.
Zresztą gra jest tak skonstruowana, by w pełni nagradzać wspomniane podejście do tematu. Już w poprzednich odsłonach cyklu Gran Turismo mieliśmy do czynienia ze szkołą jazdy, ale w Sport jest ona najbardziej istotnym elementem kampanii dla jednego gracza, w której przede wszystkim nauczymy się prowadzić samochód, a dopiero potem będziemy w stanie ukończyć przygotowane przez twórców wyzwania i staniemy na podium w wyścigu sieciowym. Zaliczenie szkoły jazdy nie jest jednak wymagane do rozpoczęcia zabawy w sieci, gdyż jedynym ograniczeniem dostępu do multiplayera jest zdobycie etykiety wyścigowej. W praktyce "egzamin" opiera się na obejrzeniu dwóch krótkich filmików przedstawiających zasady fair-play. I warto to zrobić, bo Gran Turismo Sport to gra, która jak żadna inna docenia osoby jeżdżące w sposób jak najbardziej uczciwy.
Jak już napisałem, kluczowym elementem kampanii w Gran Turismo Sport jest szkoła jazdy. Oznacza to, że nie znajdziemy tu tradycyjnej serii wyścigów zapewniających łącznie kilkadziesiąt godzin rozgrywki, czyli elementu doskonale znanego z Gran Turismo 6 oraz poprzednich odsłon serii. Poza możliwością doskonalenia swoich umiejętności i testowania ich w licznych wyzwaniach, mamy do dyspozycji również pojedynczy wyścig, próbę czasowa, próbę driftu, możliwość stworzenia własnego wyścigu i opcję zabawy na podzielonym ekranie. Co ważne, kolejne tory odblokowujemy awansując na coraz wyższe poziomy doświadczenia, a samochody kupione za kredyty są dostępne od razu w trybach single oraz multiplayer.
Zgodnie z tym, co sugeruje nazwa kolejnej gry studia Polyphony Digital, esencję rozgrywki stanowią wyścigi z udziałem graczy z całego świata. W tym przypadku recenzowana produkcja także potrafi wyróżnić się na tle konkurencji. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że poszczególne zawody odbywają się o wyznaczonych godzinach. Wyścigi codzienne organizowane są co dwadzieścia minut, ale na rankingowe mistrzostwa trzeba zapisać się dużo wcześniej (pierwsze odbędą się 4 listopada). Oprócz nich mamy standardowe lobby z pokojami zakładanymi przez innych graczy.
Model jazdy w Gran Turismo Sport wypada na tyle dobrze, że bezustannie mam ochotę wyjechać na tor. Nie jest to co prawda The Real Driving Simulator jak głosi slogan cyklu, bo tegoroczni konkurenci zapewniają znacznie lepsze doznania (mam tu na myśli Forza Motorsport i Project CARS, ale i tak gołym okiem widać, ile pracy twórcy włożyli w dopracowanie systemu fizyki prowadzenia poszczególnych samochodów i udźwiękowienie - każde auto brzmi naprawdę świetnie. Tego samego nie można powiedzieć o odgłosach towarzyszących nam podczas kolizji, które są po prostu sztuczne.
Można by powiedzieć, że Polyphony Digital w Gran Turismo Sport potraktowało graczy preferujących zabawę przeciwko SI po macoszemu, ale już przecież od dawna było wiadomo, że nowe GT będzie różnić się od wcześniejszych części pod względem trybów zabawy, kładąc nacisk na rywalizację sieciową. Dlatego brak kampanii z prawdziwego zdarzenia ciężko uznać za wadę, a ogromną zaletą "singla" jest obecność szkoły jazdy, dzięki której faktycznie możemy się sporo nauczyć. Zwłaszcza, jeśli będziemy chcieli zdobyć złoty medal w każdym z kilkudziesięciu dostępnych zadań.
Gran Turismo Sport ma przed sobą długi żywot. To nie ulega wątpliwości. Praktycznie do każdego wyścigu dołącza 23 innych graczy, co daje komplet zawodników. Frekwencja na serwerach robi ogromne wrażenie, niezależnie od tego, czy będziemy chcieli dołączyć do rywalizacji z samego rana, w południe czy też późnym wieczorem - zawsze znajdą się chętni do wspólnej zabawy. Przed każdym wyścigiem, a także podczas niego, doświadczymy licznych zachowań fair-play. Gracze przed zawodami życzą sobie powodzenia, przypominają o tym, że najważniejsze jest bezpieczeństwo na torze, a w momencie, kiedy stracimy panowanie nad autem, rywalem postarają się nas ominąć, nie powodując wypadku.
Szkoda tylko, że ci wszyscy domorośli kierowcy muszą cierpieć z powodu ubogiej zawartości produkcji. Gran Turismo Sport to gra, która najwidoczniej ukazała się wcześniej niż planowano (ale i tak późno, bo aż 4 lata po premierze PlayStation 4), by po premierze autorzy mieli czas na stworzenie dodatków. Dlatego też obecnie produkcja oferuje zaledwie 40 torów i 162 samochody. Dla laików może brzmieć to imponująco, ale napisałem "zaledwie", bo dla porównania w Gran Turismo 6 znajdziemy około 1200 pojazdów i ponad dwa razy tyle torów. Należy jednak odnotować, że spośród 162 aut w Gran Turismo Sport wszystkie są "premium", a więc wiernie odwzorowane nie tylko z zewnątrz, ale i wewnątrz. W przypadku Gran Turismo 6 nie wszystkie maszyny otrzymały dopracowany widok z kokpitu.
Nie jest tajemnicą to, że to, co oferuje Gran Turismo Sport mija się z oczekiwaniami wielu graczy. W tym również moimi, bo seria Polyphony Digital przyzwyczaiła wszystkich fanów sportów motorowych do bogatszej zawartości i rozbudowanego trybu dla jednego gracza. Mimo tego trzeba przyznać, że pomysł związany z nastawieniem rozgrywki na rywalizację sieciowym jest jak najbardziej trafiony i stanowi powiew świeżości dla skostniałej już trochę formuły. Wielu osobom zabawa przeciwko SI (nawet jeśli były to Drivatary z Forzy Motorsport) mogła sie już odrobinę znudzić, a tak dopracowanego i angażującego trybu wieloosobowego nie doświadczyłem od dawna. I nie mówię tu jedynie o grach wyścigowych, ale w ogóle o multiplayerze.