Nie, nie będę dziś poruszał tematu molestowania w grach, choć jak najbardziej on tam występuje. I bezpośrednio o samej akcji #metoo, która nie tylko pomogła wielu osobom odważyć się i wyznać szokującą prawdę, ale też doszczętnie obaliła kilka ikon znanych i lubianych. Nie, mnie bardziej chodzi o reakcję na tę akcję. A w szczególności o podnoszące się tu i ówdzie głosy, że to wszystko to jakaś hucpa, że to jakieś głupie baby, zachęcone przez feminazistki, próbują oszkalować porządnych ludzi i zdobyć sławę i/lub pieniądze, oskarżając ich o molestowanie. Nawet jeśli jeden z drugim komentujący ze swojego wysokiego świecznika przyznaje niechętnie, że w sumie to sama koncepcja jest w porządku, to i tak potem mu się ulewa, że faceci teraz tacy biedni, że muszą uważać na każde słowo, że nie mogą wykonać żadnego gest w obawie przed molestowaniem, bo kobiety takie złe, mogą się obrazić i donieść o napaści seksualnej. Ogólnie fala wielkiego biadania nad losem facetów, połączona z negatywnymi opiniami na temat kobiet, mniej lub bardziej bezpośrednimi.
Grająca kobieta całkowicie zmieniała dynamikę grupy. Komentarze nadal były, owszem, ale już całkiem inne. Gracze z dołu tabeli, czując się zagrożeni jej obecnością, atakowali ją werbalnie z zaskakującą zaciekłością. Tak jak wcześniej byli spokojni, podlegli i zgodni, tak teraz stawali się krwiożerczy, sypiąc przeróżnymi negatywnymi, deprecjonującymi i dyskryminującymi komentarzami pod adresem kobiety. Z drugiej strony zaś, „wymiatacze” zachowywali się wręcz przeciwnie – jako osobniki dominujące w grupie, odnosili się do kobiety pozytywnie, byli pomocni, uprzejmi i tak dalej. Im ktoś miał więcej fragów, tym był dla kobiety milszy. A im więcej razy ginął, tym bardziej agresywny wobec niej.
Autorzy badania tłumaczą to w prosty sposób – samiec z wysokim statusem, pewny swojej pozycji, traktuje samicę jako potencjalną partnerkę, więc odnosi się do niej raczej według zasad rządzących rytuałem godowym, starając się ją sobie zjednać. Gracze słabi zaś, wiedząc, że nie mają żadnych szans, by wywrzeć dobre wrażenie na tejże samicy swoim wynikiem, a w przypadku gry jest on jedyną widoczną cechą osobniczą właśnie, pragnęli agresją wypchnąć kobietę z grupy. Ze strachu. Wiecie, według zasady, że skoro oni nie mogą rywalizować o jej względy w „uczciwy” sposób, to nie pozwolą pozostałym samcom ich zdobyć poprzez eliminację tejże kobiety za pomocą werbalnej negatywności.
I popatrzcie, jak nam się to pięknie przekłada na aktualne wydarzenia. Życie to nie gra, a świat to nie mapa do Halo 3, ale przecież cały czas społecznością rządzą te same prawa, prawda? O ileż wszystko jest teraz jaśniejsze i wyraźniejsze, nie? Wiadomo już, że ci, którzy szczują kobiety, którzy je krytykują, którzy obwiniają ofiary i biadają nad losem nieszczęsnych mężczyzn, to tak naprawdę zwykłe nooby, lamusy, camperzy, feederzy i ogólnie osobnicy sfrustrowani swoim niskim statusem oraz małą atrakcyjnością wobec tychże kobiet. Wiedzą, że nie mają szans, więc reagują agresją, próbując dyskryminacją i deprecjacją wypchnąć je poza nawias. Gdy następnym razem zobaczycie lub usłyszycie mężczyznę, który się wypowiada negatywnie o kobietach w jakimkolwiek kontekście, miejcie to na uwadze. Pamiętajcie, że to powodowany strachem, niepewny siebie, zakompleksiony biedak, któremu nie idzie, który ma słaby życiowy KDR w swoim mniemaniu. I właśnie dlatego zachowuje się tak a nie inaczej.
Tyle otwierającej oczy, przydatnej życiowo wiedzy, dzięki grom, nie? Kto by pomyślał. Może jeszcze się okaże, że te gry nie są wcale takie głupie i że nie grają w nie same dzieci…