Pierwszy pakiet map do Call of Duty: WWII nie wprowadza żadnych innowacji, ale może przypaść do gustu także niedzielnym graczom.
Pierwszy pakiet map do Call of Duty: WWII nie wprowadza żadnych innowacji, ale może przypaść do gustu także niedzielnym graczom.
Od premiery najnowszej odsłony serii Call of Duty — WWII — minęły już trzy miesiące, a tymczasem fani serii korzystający z konsol PlayStation 4 mogą sięgnąć po pierwszy z pakietów map do gry za sprawą DLC The Resistance. Activision przyzwyczaiło nas do pewnych standardów w wydawanych do Call of Duty dodatkach — kilka map do trybu sieciowego i kolejny rozdział kooperacyjnego trybu, w którym zmagamy się z zombie. Z mojego punktu widzenia mapy dostępne w podstawce były nieco rozczarowujące głównie ze względu na swoje rozmiary, co zmuszało nas do porzucenia większości dostępnego w grze wyposażenia na rzecz szybkostrzelnych karabinów automatycznych, które sprawdzały się najlepiej w niekończących się pojedynkach, o czym wspominałem także w recenzji gry. Czy nowe mapy są większe, bardziej różnorodne i pozwalają na większą swobodę w rozgrywce? Czy nowy rozdział Zombie Nazistów jest równie angażujący co Ostatnia Rzesza? Czy warto sięgnąć po DLC? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie poniżej.
The Resistance wprowadza do gry trzy nowe areny dla trybu wieloosobowego — Occupation, czyli remake dostępnej w Call of Duty: Modern Warfare 3 mapy Resistance, która pozwala nam walczyć na ulicach Paryża; zlokalizowaną w Wilczym Szańcu Hitlera mapę Valkyrie i Anthropoid, które przenosi nas do Pragi. Powrót do mapy Resistance za sprawą Occupation z pewnością przypadnie do gustu fanom areny z czasów Modern Warfare 3, ale nie da się ukryć, że poza przeniesieniem starć na grunt II wojny światowej nie zmieniło się na niej zbyt wiele. Najlepszą z paczki dodatkowych plansz w moim odczuciu okazała się mapa Anthropoid, której układ i rozmiary premiują bardziej różnorodne style gry, ale w ostateczności fani najnowszej odsłony Call of Duty przyzwyczajeni do starć na wyniszczenie z pewnością nie będą zawiedzeni. Nie obyło się też bez drobnego rozczarowania, gdyż prezentowany na wielu materiałach promocyjnych most pozostaje poza naszym dostępem i zasięgiem. Równie różnorodna pod kątem doboru wyposażenia jest ostatnia z omawianych map — Valkyrie, aczkolwiek pełna jest niemal identycznie wyglądających budynków i klaustrofobicznych miejscówek, a ustawiony w strategicznym punkcie KM nieco utrudnia poruszanie się niektórymi szlakami.
Obok omówionych wcześniej map w DLC pojawiła się także nowa misja dla trybu wojny — Operation Intercept, dzięki której przenosimy się do francuskiego miasta Saint-Lô. Jako Alianci musimy uwolnić członków ruchu oporu, zniszczyć urządzenia komunikacyjne przeciwnika, a następnie eskortować czołg. Oczywiście przeciwnicy muszą nam w tym zadaniu przeszkodzić. Całość nie odbiega zbytnio od tego, do czego przyzwyczaiły nas zadania z podstawki, aczkolwiek zupełnie nowy obszar zawsze wprowadza jakąś różnorodność. Nie da się oprzeć wrażeniu, że mapa skrojona jest nieco pod frakcję broniącą, ale po kilku próbach i odrobinie rozeznania w terenie rozgrywka potrafi sprawić masę frajdy.
Nie ukrywam, że z otwartymi ramionami przywitałem kolejny rozdział z udziałem zombie, który mówiąc krótko — trzyma poziom. Na brzegu mroku znajdziemy niewielką wyspę, a zbudowana na niej forteca kryje kolejne tajemnice i pozwala nam sięgnąć po nowe rodzaje nietypowej broni. Wychodzący z podziemi, z wody i skaczący z klifu przeciwnicy to tylko początek grozy, gdyż nasz zdezorientowany protagonista co kilka rund musi zmagać się także ze spowijającą całą wyspę mgłą. Ta znacznie ogranicza nasze pole widzenia, a wyłaniający się z niej zombie wśród których znajdziemy nowego przeciwnika — Meuchelera — potrafią wywołać przyjemny dreszcz na plecach. Tak jak w podstawce, rozgrywka wymaga nieco zaangażowania i zmusza nas do błyskawicznego podejmowania decyzji, ale dla fanów kooperacyjnych starć z żywymi trupami będzie to bardzo miło spędzony czas.
Pierwszy z pakietów DLC do Call of Duty: WWII dowodzi, że studio Sledgehammer Games raczej broni z góry upatrzonych pozycji niż próbuje wycisnąć coś więcej z historycznych realiów czy mechaniki podstawki. Wprawdzie nowe mapy cieszą oko, ale nie celują w większą wyrazistość poszczególnych trybów i ogólne wrażenia, jakie wynosimy z gry, przez co poza nowym tłem nie wnoszą zbyt wiele. Najlepszy okazał się oczywiście nowy rozdział starć z nieumarłymi nazistami i jeśli podobał Wam się ten tryb w podstawce, to DLC z pewnością zapewni Wam masę frajdy. Entuzjaści trybu wieloosobowego mogą się nieco wstrzymać, oczywiście poza hardkorowymi fanami serii, ale oni DLC mieli już na premierę.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!