11 sezon był słaby? A jak prezentuje się gra?
11 sezon był słaby? A jak prezentuje się gra?
The X-Files Deep State wcielimy się w agenta FBI, ale nie będzie to ani Mulder, ani Scully. Obie postacie oczywiście przewijają się gdzieś podczas rozgrywki, poznajemy ich historię i związane z nią zawirowania, jednak ostatecznie jesteśmy (w zależności od postaci, jaką sobie wybierzemy) albo agentką, albo agentem, którego zadaniem jest dojście do sedna wielu spraw. To w naszej gestii jest, czy będziemy sceptyczni wobec paranormalnych zjawisk niczym Scully, czy jednak damy się ponieść duchowi Muldera.
Mechanika rozgrywki jest prosta w opanowaniu, bo mamy tu po prostu do czynienia z przygodówką typu point'n'click. Zaczyna się, jak można się spodziewać, morderstwem, a następnie musimy przejść prze kolejne pomieszczenia, dowody i rozwikłać zagadkę na własną rękę. Oczywiście, to my decydujemy, czy uwierzymy w paranormalnego ducha całego wydarzenia, czy jednak mocno staniemy na ziemi i będziemy opierać się jedynie na dających do myślenia faktach. Podczas rozgrywki przechodzimy w kolejne lokacje, starając się uzyskać niezbędne dowody zbrodni. Brzmi ciekawie? Nic z tych rzeczy.
The X-Files: Deep State zabiera nas w jedynie pozornie interesującą podróż. W rzeczywistości trafiamy na lokację, gdzie musimy odnaleźć kilka rzeczy, następnie kolejny raz do niej trafiamy, by odnaleźć kolne przedmioty, a później... jeszcze raz do niej trafiamy, bo a nuż czegoś jednak tam nie znaleźliśmy. Myślicie, że na trzech razach nasze śledztwo się zakończy? Nic z tych rzeczy. Kiedy zbierzemy już wszystkie 5 gwiazdek (tak, minimum 5 razy będziecie odwiedzać to miejsce), to okaże się, że jest jeszcze poziom Pro. Oczywiście, zasady zmieniają się wraz z powrotami na dany teren. Najpierw po prostu szukamy przedmiotów po ich nazwach, później szperamy za innymi gadżetami, następnie sprawy się komplikują, bo gra serwuje nam jedynie cienie. Nie mniej jednak po jakimś czasie zdecydowanie uczymy się umiejscowienia pewnych elementów i mamy wrażenie, że dłubiemy patykiem w kupie. Niby zabawa, ale nic nie daje.
Zapytacie – dlaczego wciąż wracamy do tych samych lokacji? Cóż, bo musimy. Nasze śledztwo nie ruszy się do przodu, jeśli nie będziemy przesłuchiwać naszych świadków czy podejrzanych, a tych możemy przesłuchać jedynie wtedy, kiedy zdobędziemy magiczną gwiazdkę za znalezienie kolejnych dowodów. W trakcie zeznań podejmujemy decyzję, co dalej mamy zrobić i, w teorii, nasze działania powinny wpływać na rozgrywkę. W praktyce odpowiedzi są tak skonstruowane, że w zasadzie kierują do jednego wyznaczonego celu, więc raczej nie unikniecie marnego losu, jakim jest zostanie genialnym detektywem.
The X-Files: Deep State jest oparte na systemie mikropłatności, który pozwala na kilkunastominutowe (w zależności od tego, jak sobie radzimy w grze) posiedzenie przed smartfonem czy tabletem w celu poszukiwania łapaczy snów, wiewiórek, pajęczyn, jeżyn czy innych całkowicie „niezbędnych” dla śledztwa przedmiotów, zwierząt i innych dowodów makabrycznych zbrodni. Za każdą możliwość przeszukania miejsca zbrodni musimy zapłacić punktami energii, a każde owocne przeszukanie kończy się nagrodą w postaci gwiazdki, którą możemy wykorzystać do pchnięcia rozgrywki na dalszy tor. Każdy punkt regeneruje się w kilka minut, a na 1 poziom potrzebujemy aż 20 punktów. Jeśli zatem zostaniemy bez energii, to trochę sobie poczekamy na możliwość rozpoczęcia śledztwa na nowo.
The X-Files Deep State ze Z Archiwum X ma tyle wspólnego, co Eskimosi ze stringami. Jeśli spodziewacie się poważnego śledztwa, magii, przedziwnych sytuacji pomieszanych z tajemniczą atmosferą i Muldera i Scully uwikłanych w międzyplanetarną kabałę, nie możecie się bardziej mylić. Ta nie gra dla fanów Z Archiwum X, a bajki Gdzie jest Wally.