Jeśli poprzednia część nie przypadła ci do gustu, to nowa również ci się nie spodoba. Zwykle mówimy tak w kontekście rozmaitych sequeli, ale ta zasada z pewnością nie dotyczy Warlocks 2: God Slayers, czyli dwuwymiarowej gry akcji z elementami RPG od polskiego studia Frozen District, które niedawno wylądowała na Switchu, a wkrótce zadebiutuje także PC (planowane są także edycje na konsole Xbox One i PlayStation 4). Może ona bowiem zainteresować graczy, którzy “odbili się” od Warlocks vs Shadows ze względu na niezbyt wciągającą rozgrywkę i kiepską oprawę graficzną. W recenzowanej produkcji zamiast pokonywać kolejne fale nadciągających stworów samemu lub w trybie kooperacji, jak to miało miejsce w pierwszej odsłonie serii, będziemy eksplorować poszczególne lokacje, wykonując powierzone nam zadania polegającej nie tylko na walce z przeciwnikami. Trzeba jednak pamiętać, że fabuła Warlocks 2: God Slayers jest pretekstowa, ale i tak na pewno bardziej rozbudowana niż w Warlocks vs Shadows, gdzie historii po prostu nie było.
Przed rozpoczęciem zabawy możemy wybrać jeden z kilku poziomów trudności: normalny, trudny, bardzo trudny i permanentna śmierć. Zanim ruszymy do boju warto również sprawdzić, co oferują grywalni bohaterowie. Nie możemy jednak zrobić tego z poziomu głównego menu, bo tak naprawdę zarówno całe dostępne wyposażenie, jak i drzewko umiejętności zobaczymy dopiero po kliknięciu przycisku odpowiedzialnego za uruchomienie nowej gry.
Zanim na dobre ruszymy w świat, by zwiedzać go i zabijać hordy potworów, będziemy musieli porozmawiać z tajemniczym szamanem i odblokować pierwszą zdolność. Drzewko talentów nie jest szczególnie rozbudowane, ale nie powiedziałbym, że rozwój postaci jest liniowy. Sami możemy bowiem zadecydować, czy na kolejnych poziomach doświadczenia będziemy ulepszać posiadane już umiejętności, czy też zainwestujemy w zupełnie nowe ataki. Warto to dobrze przemyśleć, bo system walki w Warlocks 2: God Slayers początkowo wydaje się naprawdę dziwny.
Zamiast typowego schematu, dzięki któremu możemy wyprowadzać lekkie i ciężkie ataki, blokować ciosy, itd., Warlocks 2: God Slayers przypisuje odblokowane umiejętności do poszczególnych przycisków na padzie, a chcąc zaatakować wroga musimy dodatkowo użyć prawej gałki analogowej, by w niego wycelować. Co ciekawe jednak, z dostępnych zdolności nie możemy korzystać bez przerwy, bo nawet na załadowanie standardowego ataku trzeba poczekać krótszą chwilę. Nie ma więc nieustannego naparzania, co sprawia, że niekiedy do walki trzeba podejść taktycznie. Zwłaszcza, że poza wspomnianymi już zwykłymi ciosami mamy tutaj również bonusowe umiejętności pozwalające na zadawanie obrażeń od magii, od ognia, itp. oraz talenty, dzięki którym na przykład uleczymy swoją postać lub też spowolnimy niektórych wrogów.
Warlocks 2: God Slayers pozwala także na zwiększanie możliwości bojowych postaci za sprawą rozmaitych przedmiotów. Z czasem do naszego ekwipunku trafią elementy zbroi oraz pierścienie. Dlatego też warto dogłębnie eksplorować lokacje, chociaż trzeba przyznać, że znacznie częściej znajdziemy w nich przedmioty do szybkiego skonsumowania (np. leczące) aniżeli wspomniane już części pancerza.
Kampania zrealizowana jest w formie liniowych poziomów odblokowywanych poprzez zaliczenie wcześniejszych etapów. Chcąc rozpocząć nowe zadanie musimy skorzystać ze specjalnego teleportera znajdującego w… barze pełniącym tutaj funkcję huba, a następnie wybrać lokację z mapy świata ukazanej w formie planety. Zanim przeniesiemy się do nowego miejsca, by walczyć z potworami, będziemy mogli na chwilę zostać we wspomnianym barze i porozmawiać z niektórymi postaciami niezależnymi (np. barmanem sprzedającym cenne przedmioty) czy też posłuchać muzyki granej przez zespół The Rolling Spells. Skoro już o humorystycznych akcentach mowa, to warto dodać, że obecne są one również w dialogach. Czytając rozmowy bohaterów nie będziecie raczej turlać się po podłodze, ale gwarantuję, że nie raz uśmiechniecie się pod nosem. W grze można nabyć koktajl „Ceckard Dain”, którego opis brzmi „bóg jeden raczy wiedzieć co się stanie jak to wypijesz”.
Warlocks 2: God Slayers podchodzi do zadań w sposób iście old-schoolowy. Sam nie wiem, czy to zaleta, czy wada. Raczej to drugie, bo w grze musimy po prostu albo kogoś pokonać, albo coś znaleźć i… wtedy kogoś pokonać, itd, a następnie wrócić do zleceniodawcy, by zapoznać się z krótkim dialogiem i przyjąć nowego questa. Nie warto zatem skupiać się na tym, co trzeba zrobić, ale jak to zrobić, bo autorzy nie prowadzą nas za rękę. Zapomnijcie o jakiś znacznikach, bo po dotarciu do nowej lokacji i zapoznaniu się z wytycznymi możemy po prostu ruszyć przed siebie, mając nadzieję, że podążamy w odpowiednim kierunku. Na szczęście lokacje nie są zbyt duże, a nawigowanie po poszczególnych obszarach ułatwia z pewnością możliwość korzystania z mapy.
Testowana przeze mnie wersja na Switcha pozwala na ukończenie kampanii fabularnej samemu lub w trybie lokalnej kooperacji dla maksymalnie czterech graczy. Warlocks 2: God Slayers działa bardzo dobrze zarówno w trybie stacjonarnym, jak i mobilnym – nie zauważyłem żadnych problemów z płynnością animacji, nie mogę również narzekać na czas wczytywania nowych etapów.
Grając w Warlocks 2: God Slayers nietrudno zauważyć, że autorzy wyciągnęli wnioski i usprawnili oraz rozbudowali wszystko to, co „nie zagrało” w oryginale, w efekcie czego otrzymaliśmy naprawdę bardzo udaną, choć pozbawioną jakichkolwiek unikatowych rozwiązań grę akcji z elementami RPG, której warto dać szansę, bo pokonywanie stworów daje tu naprawdę sporo frajdy. Może niekoniecznie w pełnej cenie, bo tak wynosi prawie 70 złotych, ale za połowę, czemu nie? Dodajcie więc ten tytuł do swojej listy życzeń i miejcie go na uwadze przy najbliższych promocjach, bo Warlocks 2: God Slayers nie wymyśla koła od nowa, ale z pewnością umili czas posiadaczom Switcha na przykład w trakcie podróży.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!