Czy Jason Momoa w świecie ślepców i jego widzące dzieci narobią takiego bałaganu, że będą o tym opowiadać nasze prawnuki?
Czy Jason Momoa w świecie ślepców i jego widzące dzieci narobią takiego bałaganu, że będą o tym opowiadać nasze prawnuki?
Wraz z pojawieniem się Apple TV Plus druga największa korporacja technologiczna na świecie (po imperium Jeffa Bezosa, tj. Amazonie) światło dziennie ujrzało kilka bardzo ciekawych produkcji. Jedną z tych, które mogą zainteresować nas jest See, z Jasonem Momoa w roli głównej. Gotowi sprawdzić jak twórcom iPhone’ów idzie robienie, czy też raczej zamawianie seriali?
W niedookreślonej, ale dosyć odległej przyszłości świat wygląda zupełnie inaczej, niż obecnie. Po pierwsze primo, cywilizacja upadła, ale już pewnie zdążyliście się co do tego zorientować, po tym jak użyłem słowa “postapo”. Po drugie primo, na świecie żyje już tylko kilkadziesiąt milionów ludzi (według większości szacunków odpowiadałoby to poziomowi z czasów datowanych na dwa tysiąclecia przed Chrystusem), a nie parę miliardów, tak jak przed wojną. Po trzecie primo z jakiegoś powodu użyta w czasie zagłady broń sprawiła, że cała populacja oślepła, a ta wada przenoszona jest również z pokolenia na pokolenie. Ludzkość więc nie dość, że cofnęła się do epoki pi-razy-drzwi neolitycznej, to jeszcze błądzi po omacku, a wiedzę sprzed apokalipsy traktuje jako legendy. W takiej sytuacji poznajemy Babę Vossa, którego żona rodzi dwójkę dzieci, które jak się później okazuje, posiadają zmysł wzroku. Sęk w tym, że w świecie przedstawionym wzrok traktowany jest jako coś w rodzaju czarnej magii i przekleństwa - w końcu starożytne podania mówią, że to on sprowadził na ludzkość wszystkie nieszczęścia, a jak wiadomo, starożytne podania to coś, na czym można polegać.
Tak czy inaczej, dosyć szybko robi się nieprzyjemnie i ta nieprzyjemność… trwa dosyć długo. Wszystko to dlatego, że historia opowiadana w pierwszym sezonie See rozciąga się na kilkanaście lat. Scenarzyści pozwalają nam zobaczyć jak dzieci się rodzą, dorastają i wychodzą w świat. Na początku byłem lekko zdezorientowany, wydawało mi się dziwnym, żeby przez zaledwie osiem odcinków przepracować tak długi okres, ale twórcom udało się to bardzo ładnie zapakować i upchnąć. Kiedy życie Baby Vossa i jego rodziny płynie w miarę spokojnie, my możemy obserwować życie nowo poznawanego uniwersum, a także dwór królowej Kane, głównej antagonistki bohaterów.
Co oczywiście najciekawsze, to świat przedstawiony. Spory popis dał tutaj cały dział kreatywny, który w sposób dyskretny odpowiada na wiele pytań z gatunku “jak funkcjonowałoby społeczeństwo oparte tylko o cztery zmysły?”. Pozwolę Wam samemu odkrywać te smaczki, powiem tylko, że mnie urzekło w szczególności pismo oparte o węzły i “zwiadowcy”, którzy idąc przed grupą uderzają kijkami w ziemię. Co bardzo fajne, z każdym odcinkiem poszerza się horyzont uniwersum. Pierwotnie widzimy tylko mały wycinek, aby z czasem mieć coraz lepszy ogląd na to jak funkcjonuje królestwo, a z czasem dowiadujemy się też co nieco o stosunkach “międzynarodowych”.
See broni się światem przedstawionym, ale też plejadą bardzo ciekawych, charyzmatycznych postaci. Dosłownie trudno byłoby mi wskazać jedną, która irytowała by mnie na dłuższą metę. Szalona królowa (Sylvia Hoeks) okazuje się być w swoim szaleństwie poniekąd genialna, nadopiekuńcza matka (Hera Hilmar) pokazuje pazurki i potrafi zaskoczyć, zbuntowana nastolatka (Nesta Cooper) trochę irytuje, ale ostatecznie trudno jej nie zrozumieć. Do tego gburowaty, ale ciepły Baba Voss (Jason Momoa), będący prawdziwym monstrum, którego nie da się zatrzymać, kiedy chodzi o dobro jego dzieci i żony.
See może nie kradnie serca po pierwszym odcinku czy dwóch, ale po obejrzeniu całego sezonu trudno mi było pogodzić się z tym, że to już koniec, a na kontynuację poczekam najprawdopodobniej do końcówki 2020 roku. Nie jest i prawdopodobnie nie będzie to hit na miarę najpotężniejszych serialowych blockbusterów, ale z pewnością stanowi solidną pozycję w portfolio nowej usługi streamingowej od Apple.
Komu spodoba się See? Wszystkim, którzy lubią oryginalne postapo, lekko trącące The Last of Us, solidne postaci, niekoniecznie spieszne tempo i brutalną walkę wręcz.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!