Jeszcze jeden taki rok, a pomyślę że polski gamedev jest w poważnym kryzysie.
Jeszcze jeden taki rok, a pomyślę że polski gamedev jest w poważnym kryzysie.
Trudno dzisiaj znaleźć kogoś, dla kogo 2020 rok był udany. Raczej szybko wszyscy będziemy chcieli zapomnieć o tym okresie. Podobnie może do tego podejść polska branża gier wideo. Dla niej ostatnie 12 miesięcy to burzliwy okres, w którym nie brakowało sukcesów i porażek – tych małych jak i spektakularnych. Nie trudno napisać co przeważyło. Ocena na pewno będzie negatywna. Kto by się tego spodziewał właśnie po 2020 roku, który zapowiadał się na wspaniały okres. To właśnie wtedy polski gamedev miał pokazać swoją wielką siłę. Najcięższa amunicja jednak nie wystrzeliła.
Myśląc o podsumowaniu roku postanowiłem podzielić tekst na kilka segmentów, w których opiszę najważniejsze wydarzenia. Spojrzałem więc na największe sukcesy i porażki czy zaskoczenia i rozczarowania. Działo się sporo, ale do tego mogliśmy się już przyzwyczaić. W końcu wielkość krajowej branży robi ogromne wrażenie. Zaczynają się jednak duże oczekiwania. Tym bardziej więc te negatywne historie bolą. Zwłaszcza, że było ich tak wiele. Na szczęście nie zabrakło również pozytywnych aspektów.
Jedyna rzecz, której mogliśmy się spodziewać i ona faktycznie miała miejsce to sprzedaż Cyberpunka 2077. Aż 8 mln pre-orderów robi ogromne wrażenie. Tak duża skala sukcesu zarezerwowana jest tylko dla największych i właśnie wśród nich znalazło się polskie studio. Tym bardziej źle na tym tle wygląda stan techniczny w jakim została wydana gra. Ja jednak chciałbym w tej kwestii pozostać optymistą. Wierzę, że kolejne łatki doprowadzą grę do odpowiedniego stanu, dzięki czemu negatywne wrażenie uda się w jakimś stopniu zamazać. Oczywiście z CD Projektem RED na zawsze pozostanie wizerunkowa wpadka. Nie boję się jednak tego, że studiu nie uda się wyjść z obecnej sytuacji. Kto jak kto, ale oni dadzą radę odrobić utracone zaufanie.
Przed CD Projektem więc bardzo ważny rok. To w tym okresie okaże się jak mocno udało się naprawić Cyberpunka i narzekania na stan techniczny gry przekuć na zachwyty nad światem czy historią. Spodziewam się też, że pierwszy dodatek będzie musiał chwilę poczekać. Teraz priorytetem jest doprowadzenie produkcji do odpowiedniego stanu, a nie wydawanie kolejnego produktu. Na pewno mocno to zaburzy ambitne plany studia. Jednego więc jestem pewien – Cyberpunk 2077 zdominował końcówkę 2020 roku i zdominuje cały 2021 rok. Jeśli miałbym cokolwiek obstawiać, uważam że za rok o grze będzie się mówić dużo cieplej niż obecnie i to nie tylko dlatego, że gorzej być już nie może.
Green Hell od początku był hitem. Dobrze poradził sobie we wczesnym dostępie. Zdobył również uznanie po pełnej premierze. To jednak co się wydarzyło po dodaniu do gry trybu kooperacji przerosło najśmielsze oczekiwania. Green Hell szybko trafił na listy steamowych bestsellerów, gdzie wysokie miejsca utrzymywał przez ładnych kilka tygodni. W pewnym momencie prezes studia Creepy Jar stwierdził, że po aktualizacji dziennie sprzedawało się tyle sztuk ile wcześniej przez 30 dni. Wzrost niesamowity. Studio zrobiło więc świetny interes, podobnie jak jego akcjonariusze. Wycena eksplodowała do poziomu ok 700 mln złotych. Tym samym warszawska spółka stała się jedną z największych pod względem kapitalizacji z branży notowanych na polskiej giełdzie.
Prognozy na kolejny rok są optymistyczne. Green Hell nadal się sprzedaje, a niedługo czeka nas również premiera na dużych konsolach. Czekamy też na zapowiedź kolejnego, jeszcze ambitniejszego tytułu. Tym samym można uznać, że studio Creepy Jar i jego Green Hell to jeden z największych sukcesów polskiego gamedevu w 2020 roku. Zainteresowanych szerszym spojrzeniem na studio odsyłam do TEGO tekstu.
Jedna z obecnie najbardziej oczekiwanych gier na świecie (aktualnie największa wishlista na Steamie) zaginęła. W połowie roku dowiedzieliśmy się, że Techland nie wyda Dying Light 2 w terminie. Premiera została przesunięta na „będzie jak będzie”. Od tego czasu dowiedzieliśmy się tylko o rzekomych problemach z produkcją i bałaganie, którzy podobno ma miejsce we wrocławskiej ekipie. Jakby nie było, dzisiaj Dying Light 2 wygląda jakby w ogóle nie istniało. Nie ma nowych materiałów, mimo iż od przesunięcia premiery odbyły się konferencje zastępujące E3, kilka cyfrowych wydarzeń czy The Game Awards. Techlandu tam jednak nie było.
Co się wydarzyło? Tego nie wiemy. Możliwe, że Techland zmaga się z tymi samymi problemami co CD Projekt RED, czyli zabugowana gra, która w dodatku ma problem z działaniem na starych konsolach. Może jest jednak jeszcze gorzej. Albo lepiej. Możemy jedynie zgadywać, ponieważ studio z Wrocławia nic nie mówi. To zdecydowanie jedna z dziwniejszych historii jakie miały miejsce w branży w tym roku. Pozostaje tylko trzymać kciuki za to, że niedługo poznamy jakieś szczegóły, z nową datą premiery na czele. Na razie jednak trzeba pamiętać o tym, że takie sytuacja zazwyczaj nie wróżą nic dobrego. Oby szybko Techland dał powód do optymizmu.