Coraz więcej widzów jest niezadowolonych z usługi Netflixa. Przedstawiamy najważniejsze powody rezygnacji.
2. Oferta w stylu ilość, a nie jakość
Planem Netflixa od samego początku było postawienie nacisku na oryginalne produkcje. Zanim jednak platforma zbudowała swoją własną bibliotekę, potrzebowała innych głośnych tytułów. Początkowo w serwisie pojawiało się wiele kultowych produkcji, a każdego miesiąca lista nowości na licencji znacznie przekraczała liczbę oryginalnych propozycji. Przynajmniej w Polsce, widzowie nie mieli też dużego wyboru i byli początkowo skazani wyłącznie na Netflixa, jeżeli chcieli mieć dostęp do pokaźnej biblioteki najróżniejszych tytułów pod zaledwie jednym przyciskiem pilota od telewizora.
Ale to już odległe czasy. Włodarze platformy trafnie przewidzieli, że rozpoczną prawdziwą rewolucję na rynku i wkrótce do walki o pieniądze i czas klientów włączą się również platformy stworzone przez wytwórnie filmowe. W swoich bibliotekach będą oferować własne produkcje, zarówno te starsze, jak i najnowsze. Netflix potrzebował więc stworzenia własnych marek i to się w pierwszych latach świetnie udawało.
House of Cards, Stranger Things, Orange Is the New Black, Narcos, Daredevil, The Crown, Trzynaście powodów i wiele, wiele innych udowodniło, że Netflix stawia na jakościowe produkcje, które będą przez kolejne lata stanowić o sile platformy. Ale firma chciała jeszcze więcej, a to oznaczało cięcie kosztów innych tytułów oraz przyśpieszenie prac na planach filmowych, aby zdążyć z zaplanowaną wcześniej premierą. Choć każdego tygodnia na platformie pojawia się co najmniej kilka premierowych filmów i seriali, to praktycznie żadna produkcja nie potrafi wywołać międzynarodowego szumu. Na palcach jednej ręki można wymienić tytuły, które stały się hitami w ostatnich dwunastu miesiącach.
Wiele osób narzeka na ofertę serwisu i nie ma co się dziwić. Jakość produkcji Netflixa wyraźnie spadła w ostatnich latach i nie widać poprawy. Nowy sezon Stranger Things raz na trzy lata to zdecydowanie za mało, aby obwieścić powrót Netflixa do dawnej formy. Rozczarowują również filmowe propozycje, w których co prawda pojawiają się pierwszoligowe gwiazdy, a za ich sterami siedzą zasłużeni i docenieni twórcy, ale najwyraźniej to nie wystarczy, aby mierzyć się z największymi kinowymi premierami.
3. Niespełnione obietnice
W lutym Netflix przedstawił swoje ambitne plany na cały 2022 rok. Zapowiedziano, że co tydzień otrzymamy przynajmniej jedną dużą premierę. Podobne ogłoszenie pojawiło się w 2021 roku i nie brakowało internetowych szyderstw, że platforma nie wywiązała się ze swoich obietnic. W 2021 roku produkcja filmów, czy seriali, trwała o wiele dłużej, niż w poprzednich latach, więc można było zrozumieć, że przez sytuację na świecie niektóre tytuły mogły zostać opóźnione. Ale w tym roku ciężko już szukać jakichkolwiek wymówek.
GramTV przedstawia:
Skoro wielka zapowiedź pojawiła się na początku lutego, to pomińmy styczeń i sprawdźmy, jakie filmowe blockbustery zadebiutowały od tego czasu. Skupmy się wyłącznie na filmach, które mogłyby zainteresować szeroką publiczność. 18 lutego otrzymaliśmy nową część Teksańskiej masakry piłą mechaniczną, 2 marca pojawiła się Walka z lodem, 11 marca - Projekt Adam z Ryan Reynoldsem, 18 marca - thriller Windfall, 1 lipca - Apollo 10½: Kosmiczne dzieciństwo i Bańka, 8 kwietnia - Metal Lords, 15 kwietnia - Wybieraj albo umieraj, 27 kwietnia - 365 dni: Ten dzień, 13 maja - Powrót do liceum, 8 czerwca - Rzut życia z Adamem Sandlerem i 17 czerwca - Pajęcza głowa.
Całkiem nieźle prawda? Tym bardziej że między przedstawionymi premierami pojawiły się również inne filmowe nowości. Tylko ile z tych produkcji naprawdę kojarzycie? Ile z nich widzieliście? Ile byście obejrzeli, gdyby nie pojawiły się na Netflixie? Wszystko zależy od interpretacji słów z zapowiedzi platformy z początku tego roku, ale niezależnie jakby na to nie patrzeć, to nawet wśród wymienionych przeze mnie tytułów można niektóre odrzucić, bo nie spełniają kryterium bycia „dużymi filmami”.
Na ten rok Netflix wciąż ma zaplanowanych kilka asów. Już w tym miesiącu zadebiutuje Gray Man, czyli najdroższa produkcja platformy, a do końca roku pojawią się Na noże 2, Enola Holmes 2, Dzienna zmiana z Jamiem Foxxem, czy The School for Good and Rvil z Charlize Theron. Mimo wszystko tak dużych produkcji nie będziemy dostawać co tydzień przez najbliższe pół roku. Takie zapowiedzi Netlfixa brzmią imponująca, ale gdy dochodzi do czasu rozliczeń, okazuje się, że była to zwykła, napompowana PR-owa gadka, która nie znalazła pokrycia w rzeczywistości.
Polecam ostatnie standupy Ricky Gervais'a i Dave Chappel'a. Oglądam też Bastard!! i zupełnie nie spodziewałem się czegoś takiego po Netflix - seksizm, szowinizm i zwyczajne chamstwo, a do tego lekkie porno.
Z tego co mi się obiło o uszy (oczy?) to jest to efekt odpływu widzów. Netflix postanowił się nie hamować w treści. I to co napisał dariuszp: "Zresztą ostatnio wystosowali do pracowników informacje że ci muszą się pogodzić z treściami z którymi się nie zgadzają bo Netflix nie buduje oferty dla nich tylko dla widzów." to się właśnie do tego odnosi.
fenr1r
Gramowicz
04/07/2022 11:17
Karanthir666 napisał:
Nie bolą mnie jak to nazwałeś "kobiety w głównych rolach, osoby innego koloru skóry czy orientacji seksualnej". Jak jest jakiś NOWY serial czy film z takimi postaciami to nie ma problemu. Boli mnie, że takie osoby są obsadzane w postacie, które w oryginale były zupełnie inne. Najlepszy przykład to Wiedźmin.
To jestem w stanie zrozumieć i akurat w tym przypadku czuć wpychanie pewnych tematów na siłę, tym bardziej, że często realizacja jest bardzo słaba. Chociaż z drugiej strony nie jest tak, że Netflix jest zupełnie jednostronny. Polecam ostatnie standupy Ricky Gervais'a i Dave Chappel'a. Oglądam też Bastard!! i zupełnie nie spodziewałem się czegoś takiego po Netflix - seksizm, szowinizm i zwyczajne chamstwo, a do tego lekkie porno.
Karanthir666
Gramowicz
04/07/2022 09:57
dariuszp napisał:
Zdefiniuj może co Cię w "poprawności politycznej" boli?
Bo jeżeli narzekasz że niektóre seriale czy filmy nie są skierowane do Ciebie to... po prostu zaakceptuj że nie są skierowane do Ciebie. A jeżeli uważasz że nic nie jest skierowane do Ciebie to zwyczajnie skorzystaj z innej platformy.
A jeżeli bolą Cię kobiety w głównych rolach, osoby innego koloru skóry czy orientacji seksualnej to Ty tak naprawdę nie jesteś wkurzony na poprawność polityczną tylko nazywasz "poprawnością polityczną" tego typu osoby. Co oznacza że jesteś albo rasistą, albo seksistą albo homofobem albo kombinacją tych rzeczy i jesteś oburzony obecnością tych tematów. W tym wypadku przyznać się kim jesteś zamiast mówić że Cię oburza "poprawność polityczna".
Jeżeli uważasz że Netflix poszedł skrajnie w lewo i nie ma w nim nic dla Ciebie to po prostu przestań płacić im. Jeżeli wystarczająco duża liczba osób przestanie płacić to się zreflektują. Zresztą ostatnio wystosowali do pracowników informacje że ci muszą się pogodzić z treściami z którymi się nie zgadzają bo Netflix nie buduje oferty dla nich tylko dla widzów.
Nie bolą mnie jak to nazwałeś "kobiety w głównych rolach, osoby innego koloru skóry czy orientacji seksualnej". Jak jest jakiś NOWY serial czy film z takimi postaciami to nie ma problemu. Boli mnie, że takie osoby są obsadzane w postacie, które w oryginale były zupełnie inne. Najlepszy przykład to Wiedźmin.