Prezentacja Wii Music
Tutaj dużo pisać nie będę. Mamy 2008 rok, początek szału na Wii. Nintendo na swojej konferencji chciało nam sprzedać swój nowy pomysł - Wii Music. Kontrolery ruchowe, kilku graczy i symulacja zespołu. Zaczęło się od nadmiernie podekscytowanego perkusisty, a później na scenie pojawiły się kolejne osoby. Wyglądało to koszmarnie źle, a brzmiało jeszcze gorzej. Oglądajcie na własną odpowiedzialność.
GIANT ENEMY CRAB!!!
2006 rok i zdecydowanie jedna z najgorszych konferencji w historii, a na pewno na koncie Sony. Lista żenujących momentów jest tam niezwykle długa. Było słynne “Ridge Raceeeer”, mnóstwo totalnie absurdalnych pomysłów (PSP jako lusterko wsteczne w Gran Turismo), ogromna cena PS3 czy fatalny pokaz żyroskopów w kontrolerze. Wisienką na torcie jest legendarna prezentacja gry Genji: Days of the Blade. Na początku jeden z twórców zdradził, że jest ona oparta na japońskiej historii. Na filmiku z rozgrywki zobaczyliśmy jednak… ogromnego kraba, z jakim musi walczyć gracz. Może w tamtych czasach żyły takie zwierzęta, ale jednak trudno mi w to uwierzyć.
Prezentacja Wonderbook
2012 rok i ponownie Sony. Mamy środek mody na kontrolery ruchowe. Producent PlayStation miał całkiem sprytny pomysł - wykorzystać zainteresowanie Harrym Potterem, aby sprzedać PS Move. Tak powstało Wonderbook. Niestety zaprezentowane na konferencji demo nie było najlepszą reklamą. Siedząca na scenie jedna z twórczyń tej gry bardzo się starała, ale jednak przegrała z problemami technicznymi. To była rzecz, która pogrążyła sporo tego typu pomysłów. Na papierze brzmią one dobrze, ale w realizacji okazuje się, że albo to nie działa, albo stwarza zbyt dużo problemów. Widok tego jak deweloper nieudolnie próbuje rzucić czar został z nami na zawsze. Trudno się dziwić, że Wonderbook rynku nie podbił. Nie ukrywajmy jednak, że ze wszystkich opisanych w tekście sytuacji ta jest chyba najmniej żenująca.
Mr. Caffeine na konferencji Ubisoftu
Wracamy do Ubisoftu, który po nieudanej prezentacji Battle Tag nie wyciągnął wniosków i rok później zaserwował kolejną porcję żenady. Tym razem za sprawą prowadzącego, Aarona Pricemana. Widownia miała wątpliwą przyjemność słuchać jego cringowcyh żartów i oglądać totalnie niezrozumiały pokaz dziwnych zdjęć z Google Image. Miało być śmiesznie, a wyszło niezręcznie. Prowadzący był ewidentnie nadmiernie pobudzony i nie czuł, że jego występ nie jest najlepszy. Po nim dostał nawet przydomek Mr. Caffeine, który do teraz kojarzy się z tym nieprzeciętnym paździerzem. Najciekawsze jest to, że w Ubisoftcie ktoś przed prezentacją musiał uznać, że to jest dobry pomysł i warto go pokazać przed milionami graczy. Przynajmniej mamy co wspominać.