Gloomhaven - recenzja. Najlepsza planszówka na świecie?

Patryk Purczyński
2022/09/19 07:00

Niewielką przesadą będzie stwierdzenie, że Gloomhaven to przygoda na całe życie. I to taka, której naprawdę warto dać się pochłonąć.

Cztery filary i piękne zdobienia

Cztery filary i piękne zdobienia, Gloomhaven - recenzja. Najlepsza planszówka na świecie?

Mamy zatem rozbudowaną kampanię fabularną, przebogatą zawartość z mnóstwem bohaterów i przeciwników na czele (a każdy z nich z własną talią kart), fantastyczną mechanikę walki z dużą dozą strategii i nutką losowości oraz złożony system rozwoju postaci. To są cztery filary, na których został oparty ogromny sukces Gloomhaven. Na tym jednak nie koniec. Niczym potężne kolumny w architekturze starogreckiej, udekorowane zwłaszcza w nurcie jońskim i korynckim wymyślnymi, starannymi wykończeniami, wspomniane filary cieszą się zdobieniem pomniejszych mechanik, które stanowią ich doskonałe dopełnienie.

Stany powodują dodatkowe niedogodności (np. ogłuszenie, zamroczenie, zranienie) lub korzyści (przebicie, wzmocnienie, niewidzialność), co wydatnie wpływa na przebieg walki. Wykorzystywanie wzbudzonych żywiołów pozwala skorzystać z mocniejszych lub dodatkowych efektów na kartach akcji. Przywoływanie kompanów wprowadza element zaskoczenia i pozwala na nietuzinkowe rozwiązania na polu bitwy. Zdarzenia miejskie i na szlaku to coś, z czego powinni czerpać garściami twórcy planszówek. Rozgrywane są one pomiędzy scenariuszami poprzez dobranie losowej karty z odpowiedniej talii. Krótki opis przedstawia pewne wydarzenie, na które nasi bohaterowie muszą zareagować na jeden z dwóch dostępnych sposobów. Gracze wybierają go w ramach narady, a następnie odczytują wskazane zakończenie. Można w ten sposób nieco się wzmocnić lub dorobić, ale też narobić sobie nie lada kłopotu. Mechanika ta stanowi doskonały przerywnik od poważnych zajęć i pozwala przez chwilę przeżyć coś innego, a zarazem wyzwalającego sporo adrenaliny.

Gloomhaven jako miasto też ma w grze swoją rolę. Dzięki kartom celu życiowego nasi bohaterowie nie muszą dotrwać do końca kampanii. Kiedy zrealizują zapisane na karcie wymagania, przechodzą w stan spoczynku, zwiększając dobrobyt miasta. W ich miejsce w grze pojawia się kolejna postać, do tej pory czekająca cierpliwie w pudle. Zwiększanie dobrobytu poszerza ofertę dostępnych przedmiotów. Wypełnianie zadań pozwala też zdobywać osiągnięcia, a te odblokowują kolejne scenariusze. Wszystko działa tu niczym sprawny system naczyń połączonych, oddziałując wzajemnie na siebie. Owszem, nie jest łatwo to wszystko ogarnąć, dlatego wstęp do Gloomhaven zalecam jedynie doświadczonym planszówkowiczom.

Pudełko pełne wszystkiego

Pudełko pełne wszystkiego, Gloomhaven - recenzja. Najlepsza planszówka na świecie?

Sygnalizowałem już w różnych miejscach niniejszej recenzji, że komponentów mamy tu prawdziwe zatrzęsienie. Rodzi to niestety poważny problem odpowiedniego posortowania tego w pudełku. Po wypchnięciu komponentów z tekturowych bloków tak naprawdę nie ma za bardzo co z nimi zrobić. Znajdująca się na samym dnie wypraska skrojona jest przede wszystkim pod koperty zawierające komponenty poszczególnych bohaterów, osobne kartonowe opakowania na figurki oraz karty. Na te elementy miejsca jest w sam raz, ale co zrobić z resztą - to prawdziwy ból głowy. Nawet odżegnywane w środowisku planszówkowym od czci i wiary woreczki strunowe stanowiłyby ratunek w tym chaosie, ale takowych nie znajdziemy. Bez dokupienia sorterów praktycznie nie da się zapanować nad kartonowymi figurkami wrogów i płytkami terenu. To wielka rysa na tym wiekopomnym dziele.

Do samego wykonania nie można mieć jednak zastrzeżeń. Karty są wysokiej jakości, połyskują i nawet bez koszulek nie powinny się zbyt szybko zniszczyć, gdyż niewiele jest w Gloomhaven tasowania. Przeciwnicy mają pomysłowe projekty wizualne. Podobnie jak w samej rozgrywce, tak i pod kątem graficznym występuje wśród nich spora różnorodność. Koperty, w które zapakowane są komponenty przypisane konkretnym postaciom, są niezwykle gustowne, a przy tym praktyczne. Jeżeli można się do czegoś przyczepić, to na pewno są to płytki terenu o wyjątkowo ubogiej szacie graficznej. Pamiętam zachwyt, jakie wzbudziły we mnie kafelki w Bloodbornie. Tu mamy do czynienia z surowymi, nijakimi wręcz połaciami, na których próżno szukać interesujących szczegółów. Niewiele pomagają w tym względzie dodatkowe żetony, stanowiące przeszkody, pułapki czy inne elementy otoczenia. Świetnie wypadają za to figurki i planszetki bohaterów. Zwłaszcza te ostatnie łączą w sobie praktyczność i estetykę najwyższej próby.

GramTV przedstawia:

Blisko ideału?

Blisko ideału?, Gloomhaven - recenzja. Najlepsza planszówka na świecie?

Gdyby wziąć pod uwagę samą rozgrywkę i jej rozwiązania mechaniczne, Gloomhaven ociera się o perfekcję. Jawi się jako przepotężna gra, w której wszystkie elementy sprawnie ze sobą współdziałają. Isaac Childress utkał prawdziwą pajęczynę, stanowiącą kompozycję doskonałą. Ale jak to z pajęczynami bywa, można w nich nieźle ugrząźć. Czas potrzebny najpierw na opanowanie zasad, a potem przygotowanie wszystkiego do rozgrywki i odnalezienie potrzebnych komponentów, które w nieprzystosowanym do ich liczby pudle powodują prawdziwy chaos, dla niektórych okaże się przeszkodą nie do przeskoczenia. Sama przyjemność z przechodzenia kolejnych etapów, potęgowana przez doskonały system rozwoju bohatera, jest jednak warta całego trudu.

Gloomhaven jest RPG-iem z prawdziwego zdarzenia. Warstwa fabularna daje zatopić się w klimat zgnilizny i szczuroków, mechanika rozgrywki pozwala na głębsze taktyczne przemyślenia i faktyczną współpracę wszystkich bohaterów, a znakomity, choć nieco skomplikowany system pozwala w niemal każdych okolicznościach zachować odpowiedni poziom trudności. To gra, która gwarantuje setki godzin zabawy. Zabawy, w której mamy poczucie, że dużo zależy od podejmowanych przez nas decyzji. Zróżnicowanie bohaterów pozwala też doskonalić różne style rozgrywki. W mechanice naprawdę trudno doszukać się niedoskonałości. Dlatego z tym większym entuzjazmem można już czekać na kolejną tubę atrakcji od Isaaca Childressa w postaci Frosthaven. Ja tymczasem wracam jednak do Gloomhaven, bo tu wciąż czekają na mnie zastępy demonów, golemów i chochlików do pokonania.

Strona 2/2
8,0
Niezwykle rozbudowany i genialny mechanicznie RPG, ale z pewnymi uciążliwymi mankamentami
Plusy
  • można się poczuć jak w klasycznym RPG-u
  • znakomite mechaniki: wyboru akcji, inicjatywy, odpoczynku
  • odpowiedni balans między strategią a losowością
  • gra zachęca do współpracy
  • mnogość bohaterów i wrogów oraz przypisanych do nich komponentów
  • genialny system rozwoju bohatera
  • indywidualne ścieżki fabularne
  • miasto też żyje i reaguje na nasze poczynania
  • wydarzenia miejskie i na szlaku
  • karty najwyższej jakości
  • elastyczny poziom trudności
  • 95 scenariuszy i misje dodatkowe dla każdej postaci to setki godzin zabawy
  • zróżnicowane style gry
Minusy
  • totalny chaos w pudełku
  • mnóstwo zasad do opanowania od samego początku
  • męczące przygotowanie gry
  • dysproporcje między nowymi, a doświadczonymi bohaterami
  • nijakie kafle terenu
  • odstraszy mniej doświadczonych graczy
Komentarze
15
pepsi
Redaktor
Autor
20/09/2022 06:02
Headbangerr napisał:

Dzięki bardzo. Aeon's End już obserwuję, podobnie, jak Brzdęk (poznałem jako Clank na YT).

Munchkin i Pandemic wyglądają fajnie, podobnie, jak Elekt.

Jednak z Hero Realms zaskoczyłeś mnie kompletnie - musiałem do tej pory nie trafić na ten tytuł, a jest to chyba dokładnie to, czego szukam, więc dzięki :D

Od siebie dodam jeszcze Big Book of Madness - zacząłem wczytywać się w instrukcję i wygląda nieźle.

A co myślisz o Ascension? Czy początkujący powinien się za to brać?

pepsi napisał:

(...)

Nie są to może propozycje dla super początkujących, ale sam od planszówek na podobnym poziomie skomplikowania zaczynałem i nie przepadłem, więc uważam, że i z tymi tytułami możesz spróbować :) A do Gloomhaven zapraszam za parę miesięcy.

Sam w Ascension nie grałem, ale to jest właśnie taki typ, który na początek nie powinien przytłoczyć. Tylko jest problem z dostępnością tej gry.

Headbangerr
Gramowicz
20/09/2022 01:53
pepsi napisał:

(...)

Nie są to może propozycje dla super początkujących, ale sam od planszówek na podobnym poziomie skomplikowania zaczynałem i nie przepadłem, więc uważam, że i z tymi tytułami możesz spróbować :) A do Gloomhaven zapraszam za parę miesięcy.

Dzięki bardzo. Aeon's End już obserwuję, podobnie, jak Brzdęk (poznałem jako Clank na YT).

Munchkin i Pandemic wyglądają fajnie, podobnie, jak Elekt.

Jednak z Hero Realms zaskoczyłeś mnie kompletnie - musiałem do tej pory nie trafić na ten tytuł, a jest to chyba dokładnie to, czego szukam, więc dzięki :D

Od siebie dodam jeszcze Big Book of Madness - zacząłem wczytywać się w instrukcję i wygląda nieźle.

A co myślisz o Ascension? Czy początkujący powinien się za to brać?

pepsi
Redaktor
Autor
19/09/2022 18:34
jakubcjusz napisał:

Kurde, normalnie opisałeś Mage Knighta, tylko to też nie jest łatwa gra na start :D

Headbangerr napisał:

Przygoda Fantasy :) Może być rywalizacja i co-op, planszówki lub deck building lub wszystko pomiędzy :D

pepsi napisał:

To może najpierw poproszę tematykę (fantasy, sci-fi, zombie, historia itp.) i czy rozgrywka ma mieć charakter bardziej przygodowy czy ekonomiczny + rywalizacja czy współpraca?

Hah, no właśnie Mage Knighta miałem wcześniej podawać jako przykład gry w moim odczuciu dalece bardziej skomplikowanej od Gloomhaven, przynajmniej jeśli chodzi o samą walkę. Do dziś nie jestem pewien, czy wszystkie zasady respektuję z pełnym poszanowaniem zamysłu twórcy :D Ech, kochany Vlaada.




Trwa Wczytywanie