Tylko GOAT, czy może GOTY? Sprawdzamy drugą (tak, tak!) część symulatora kozy.
Kiedy zaśmiejesz się po raz pierwszy?
Goat Simulator 3 to ciekawy przypadek gry, w której zacząłem się niekontrolowanie śmiać mniej więcej po pięciu sekundach od rozpoczęcia zabawy. Trudno w kontekście takiej produkcji uznać cokolwiek za spoiler, więc pozwolę sobie przytoczyć kilka naprawdę ciekawych momentów. Wszystko rozpoczyna się w wozie, którym kozy transportowane są na pobliską farmę. Kamera nie pozostawia złudzeń - Coffee Stain Studios ewidentnie nawiązuje do Skyrima, o czym zresztą można przekonać się niedługo później, słuchając krótkiego monologu pewnego rolnika. Dalej wcale nie jest gorzej.
Parodia, lizanie i trykanie
Pierwsze zadanie w grze polega bowiem na dotarciu do wieży. Musimy oczywiście wcisnąć przycisk synchronizacji, a następnie obserwować, jak gra prezentuje nam ujęcia, które fani otwartych światów doskonale znają. Goat Simulator 3 nabija się przede wszystkim z różnorakich misji pobocznych wymagających czy to oczyszczania obozów bandytów czy też odbijania posterunków. Każdy, kto miał styczność z popularnymi sandboksami po prostu musi uśmiechnąć się pod nosem widząc, jak Coffee Stain Studios nawiązuje między innymi do dzieł Ubisoftu.
Chwilę później mamy już pełną swobodę działania. Goat Simulator 3 również jest grą z otwartym światem, w której mamy mapę ze znacznikami zadań (są nawet znajdźki), ale nic nie stoi na przeszkodzie, by po prostu iść tam, gdzie nas nogi poniosą. Albo koła, albo skrzydła, albo jeszcze coś innego, bo w recenzowanej produkcji możemy poruszać się pieszo (boso, w szpilkach, w domowych kapciach, itd.) lub przy wykorzystaniu rozmaitych środków transportu. Mowa w tym przypadku głównie o samochodach czy maszynach rolniczych. Jeśli ktokolwiek zastanawia się, jak koza zmieściła się w osobówce, to śpieszę z wyjaśnieniem: głowa i spora część szyi wystają przez przednią szybę kierowcy.
GramTV przedstawia:
Goat Simulator 3 zostało skonstruowane tak, by gracze mogli właśnie zaliczać poszczególne misje lub oddać się czystej, niczym nieskrępowanej eksploracji, a co za tym idzie rozwałce. Na porządku dziennym jest tutaj trykanie (brawa za polską wersję językową) i lizanie zarówno postaci niezależnych, jak i obiektów otoczenia. Liczba interaktywnych elementów zasługuje na uznanie, pozwalając graczowi wykazać się nie lada kreatywnością. Tym bardziej, że humorystyczny charakter produkcji idealnie komponuje się z wszechobecną przemocą. Bo jak inaczej nazwać to, że możemy kopnąć niczego niespodziewającego się jegomościa i patrzeć, jak leci na drugi koniec mapy. No może trochę przesadziłem, ale tak czy inaczej leci dość daleko… Tak czy inaczej bez obaw - nie da się tu nikomu zrobić większej krzywdy, NPC-ów nie można chociażby przejechać.
Nawiązań ci u nas dostatek
Wspomniałem już o Skyrimie, były też wieże Ubisoftu, ale Goat Simulator 3 to może nie jeden wielki easter egg, ale gra w wielu innych miejscach również nawiązuje do wielu dzieł popkulturowych i nie tylko. Znajdziemy tu chociażby dodatkowy, dziwny poziom wzorowany na klasycznym Doomie, gdzie zamiast zwykłych przeciwników musimy zmagać się z pewną staruszką. Co ciekawe, później sami możemy się za nią przebrać, by siać postrach wśród okolicznych mieszkańców. Mało? Zwiedzając świat można trafić na odpowiednik szwedzkiego sklepu z meblami. Znajdziemy również pojazd należący do wspomnianej firmy z ciekawie przerobioną, kreatywną nazwą.
Co dwie kozy to nie jedna
A nawet więcej, bo testowana przeze mnie wersja Goat Simulator 3 umożliwiała rozgrywkę w lokalnym trybie multiplayer dostępnym na podzielonym ekranie (po premierze ma być dostępny także wariant sieciowy) maksymalnie czterem graczom. Wspólnie można po prostu niszczyć wszystko, co spotkamy na swojej drodze lub wykonywać wspomniane już zadania. Ale to nie wszystko, bo Goat Simulator 3 oddaje do dyspozycji również mini-gry o charakterze zręcznościowym, wśród których znajdziemy między innymi wariację na temat piłki nożnej (każdy strzela do swojej bramki, a po zdobyciu gola na trawie ląduje zupełnie inna piłka) czy też doskonale znaną zabawę o nazwie podłoga to lawa.
W gram.pl od 2008 roku, w giereczkowie od 2002. Redaktor, recenzent. Podobno dużo gra w Soulsy, choć sam twierdzi, że to nieprawda. To znaczy gra, ale nie aż tak dużo.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!