Godzilla i Kong: Nowe imperium - recenzja filmu. Pusta planeta małp

Radosław Krajewski
2024/03/27 21:00
2
0

Król Potworów i potężny goryl powrócili na ekrany kin. Oceniamy, czy nowa część jest równie udana, co poprzedniczka.

Wielkie małpy razem silne

W ostatnim czasie fani wielkich potworów są rozpieszczani. Najpierw udane Godzilla vs Kong z 2021 roku, a w ubiegłym roku otrzymaliśmy doskonałe japońskie Godzilla Minus One i całkiem niezły serial Monarch: Dziedzictwo potworów od Apple TV+. Godzilla i Kong: Nowe imperium miało utrzymać tę dobrą passę, przywracając kultowe kaiju na ekrany kin w kolejnym widowiskowym starciu. Nie tylko założenia były dobre, gdyż twórcy obiecywali, że naprawią największą bolączkę poprzedniej części i jeszcze bardziej organiczną wątek ludzkich bohaterów. Tak się niestety nie stało i nowy film z MonsterVerse wyraźnie stoi w rozkroku między bezrefleksyjną młócką, a poszerzaniem uniwersum o kolejne, często absurdalne pomysły. Starcia gigantycznych potworów wciąż potrafią wyglądać dobrze, ale cała reszta niestety rozczarowuje.

Wielkie małpy razem silne, Godzilla i Kong: Nowe imperium - recenzja filmu. Pusta planeta małp

Kong nie potrafi przystosować się do Pustej Ziemi, gdzie samotnie musi stawiać czoła licznym zagrożeniom, a na domiar złego dokucza mu bolący kieł (sic!). Zupełnie odwrotnie wygląda sprawa z Godzillą, który nie obija się i broni swojego królestwa, pokonując potwory, które przedostają się na Ziemię. Gdy Jia (Kaylee Hottle) odbiera tajemniczy sygnał SOS z Pustej Ziemi, Ilene (Rebecca Hall) wraz z Traperem (Dan Stevens) organizują wyprawę, która ma zbadać, co jeszcze kryje się wewnątrz planety. Zabierają ze sobą Berniego (Brian Tyree Henry), który ma zamiar udowodnić internetowym hejterom, że jego historie nie są zmyślone. Gdy bohaterowie znajdują zniszczoną ludzką placówkę, wyruszając w głąb Pustej Ziemi, Kong poznaje inne małpy, które żyją pod dyktaturą potężnego Scar Kinga. Goryl musi połączyć siły z Godzillą i innymi niespodziewanymi sojusznikami, aby pokonać przeciwnika i jego armię, zanim przejmą władzę nad całym światem.

Podobnie jak w poprzedniej części, również w tym filmie to Kong odgrywa pierwsze skrzypce, stając się bohaterem, wokół którego rozgrywa się akcja całej produkcji. Rozumiem, że Hollywood woli promować swoją wielką małpę niż eksportowanego ze wschodu jaszczura, ale ciężko nie odnieść wrażenia, że film na tym sporo traci. Godzilla nie ma tu własnego wątku, pojawiając się co jakiś czas na ekranie, ale dostając więcej czasu dopiero w finałowej bitwie. Problem w tym, że historia Konga, a już tym bardziej ludzkich bohaterów, nie jest specjalnie ciekawa, a niektóre rozwiązania fabularne zwyczajnie żenują. Najlepszym tego przykładem jest popsuty ząb Konga, który musi zostać wymieniony w ludzkim świecie. Nagle znikąd pojawia się nowa postać, czyli Traper, który najwyraźniej zawodowo zajmuje się stomatologią wśród kaiju, mając nie tylko potrzebne narzędzia, ale również odpowiednich wymiarów sztuczny kieł, aby od razu wielkiej małpie go wstawić.

Takich i podobnych absurdów w Godzilla i Kong: Nowe imperium jest niestety całe mnóstwo. A mowa o stosunkowo krótkim filmie, w którym fabuła jest pretekstowa i jej ważne elementy można wymienić na palcach u jednej ręki. Twórcy próbują rozszerzać to uniwersum, ale robią to nieudolnie, dodając wiele nudnych i niepotrzebnych elementów, jak jakąś większą mitologię skupioną wokół Scar Kinga, która nie jest niczym ciekawym podbudowana. Ot, dostajemy informację, że antagonista się kiedyś zbuntował i namówił małpy do zaatakowania Godzilli, dlatego wielki jaszczur nie polubił się z Kongiem. Wszystko to jest podane w sposób nieatrakcyjny i niewywołujący żadnej ekscytacji z odkrywania kolejnych kawałków MonsterVerse.

Antagonista z Marvela

Ludzki wątek przemilczę z dwóch powodów: spoilerów i nudy. Niewiele się w nim dzieje, chociaż poświęcono na niego zaskakująco dużo czasu. Gdy w Godzilla vs Kong jeszcze w pierwszej połowie filmu otrzymaliśmy wielkie starcie między tytułowymi bohaterami, tak w nowym filmie musimy bardzo długo czekać, aż Kong skonfrontuje się ze Scar Kingiem. Przez dobrą godzinę ten antagonista w ogóle nie funkcjonuje w filmie, przez co jego starcia z Kongiem tracą na swoim znaczeniu. O żadnym emocjonalnym ładunku nie ma więc mowy, czy tym bardziej skali całego widowiska, które jest żenująco mała. Niby finałowy pojedynek wygląda nie najgorzej i w końcu otrzymujemy obiecane wielkie starcie między aż pięcioma potworami, ale niewiele z niego wynika, a jego realizacja polega na niszczeniu wszystkie dookoła, bez większego ładu i składu.

Antagonista z Marvela, Godzilla i Kong: Nowe imperium - recenzja filmu. Pusta planeta małp

GramTV przedstawia:

Film wygląda gorzej niż poprzednia część. Nie chodzi o same efekty specjalne, które stoją na wysokim poziomie, tym bardziej gdy weźmiemy pod uwagę, że prawdopodobnie nieliczne ujęcia powstały bez udziału jakiegokolwiek CGI. Ale ogólna estetyka Godzilla i Kong: Nowe imperium jest nijaka i pozbawiona własnego stylu. To po prostu dużo jaskrawych, wyeksponowanych kolorów, które nie tworzą spójnej wizji. Brakuje choć jednej tak klimatycznej sceny, jak ta z Hongkongu z poprzedniej części. Twórcy wyraźnie mieli chęć na nadanie swojej produkcji stylistyki z lat 80., nawiązując poniekąd również do Strażników Galaktyki 2, ale szybko porzucili ten pomysł.

Mimo wszystko to Kong i Godzilla stanowią główne danie i nawet pomimo problemów w ich wątkach (lub ich braku), wciąż stanowią najmocniejszy punkt ich własnego filmu. Słabo wypadają pozostałe potwory, które nie mają żadnej określonej roli, poza byciem zwyczajną ex machiną, która ma wejść w odpowiednim momencie i zrobić swoje. Kiepsko sprawdza się również ludzka obsada. Wyróżnić można jedynie Dana Stevensa, który co prawda gra schematycznego specjalistę od egzotycznej fauny i flory, ale aktor przynajmniej kipi charyzmą, pozwalając czasami czerpać widzom przyjemność z jego występu.

Godzilla i Kong: Nowe imperium to powrót do pierwszych dwóch odsłon Króla Potworów, w których niewiele się udało. Twórcy z reżyserem Adamem Wingardem na czele najwyraźniej nie zrozumieli, dlaczego odnieśli sukces przy poprzedniej odsłonie, więc starą zasadą, aby w kontynuacji wszystkiego było więcej, dokładnie to zrobili. Ze skutkiem niestety dużo poniżej oczekiwań, więc nowa część nie zadowoli nawet największych fanów potwornego mordobicia. Może czas na separację dla Godzilli i Konga, zostawiając wielkiego jaszczura jego rodowitym twórcom. Po dwóch wspólnych filmach raczej starczy im wspólnych przygód.

4,0
Godzilla i Kong: Nowe imperium stanowi duży krok wstecz względem poprzedniej części.
Plusy
  • Kong nadal pozostaje ciekawą postacią…
  • …a Godzilla tą nieokrzesaną potęgą, która wykonuje najcięższą robotę
  • Finałowa walka jest całkiem niezła (w porównaniu do reszty filmu)
  • Dan Stevens daje dobry występ
  • Efekty specjalne stoją na wysokim poziomie
Minusy
  • Nudna, pretekstowa historia
  • Pozbawiona emocji, wagi i skali akcja
  • Scar King to antagonista do szybkiego zapomnienia
  • Kiepskie, niesprawdzające się fabularne rozwiązania, stanowiące za wytrych do popchnięcia historii do przodu
  • Zbyt rozbudowany i niewiele wnoszący ludzki wątek
  • Bezpłciowa stylistyka polegająca wyłącznie na jasnych kolorach
Komentarze
2
sc
Gramowicz
28/03/2024 19:35

Małpka Kapucynka kontra Waran z Komodo

Godzilla King
Gramowicz
28/03/2024 07:05

Ten współpraca na ekranach między godzilla i Kongiem ma bardzo duży potencjał który ma ten moment jest uzyskane w 5 % Kocham to uniwersum i chce wiedzieć tego więcej ale w uzyskanym lepszym potencjale 💪🔥