Świetne zwroty akcji
Sama historia w Harmony: The Fall of Reverie jest o tyle ciekawa, że coś, co początkowo wydaje się głównym celem, tak naprawdę okazuje się wyłącznie jednym z przystanków w trakcie naszej przygody i punktem zwrotnym jeśli chodzi o całą opowieść. Ta z kolei bazuje częściowo na oklepanych motywach, bo nasza protagonistka poszukuje swojej mamy, walczy z potężną korporacją i stara się przywrócić równowagę między dwoma światami, w których jest w stanie funkcjonować. Tyle tylko, że Harmony: The Fall of Reverie te doskonałe sceny podaje w unikatowej formie, zahaczając przy okazji o szereg niezwykle problematycznych zagadnień. Scenariusz traktuje bowiem między innymi o poszukiwaniu samego siebie (albo samej siebie), o ludzkich pragnieniach, o nadziei, miłości czy niezwykle intymnych sprawach, jak choćby te związane z własną tożsamością płciową.

Jak to obłędnie wygląda
W istocie pierwszą rzeczą, na którą zwraca się uwagę w przypadku Harmony: The Fall of Reverie jest oprawa wizualna. Można powiedzieć, że DON’T NOD w tym aspekcie zaproponowało znacznie lżejszą wersję kreski znanej fanom twórczości Supergiant Games (Transistor, Bastion, Hades, itp.). Same grafiki przedstawiające bohaterów wykonane są bardzo klimatycznie, tak samo zresztą jak tła. Zarówno jedne, jak i drugie nie są statyczne - postacie są odrobinę animowane, a kiedy ze sobą rozmawiają, za nimi może przejechać na przykład tramwaj. Na ekranie nie dzieje się sporo, ale na tyle dużo, byśmy nie musieli myśleć, że przewracamy jedynie kartki wirtualnej książki. To wciąż gra, bez rozbudowanego gameplayu, ale jednak gra.

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!