Obejrzałem brzydkie intro, zebrałem zioło lecznicze i zginąłem od pierwszego ciosu. Tak właśnie przywitał mnie Elex II. Muszę przyznać, że przyjąłem to z uśmiechem, bo od razu poczułem się jak w domu. Każdy dobrze wie, jakie są gry od Piranha Bytes. Nie od dziś określa się je mianem drewnianych i topornych. Taki był pierwszy Gothic i takie są pozostałe gry z ich portfolio. Graczy zainteresowanych produkcjami niemieckiego studia nie brakuje, a dla fanów eurojanku każda kolejna premiera jest małym świętem. Z nutką zawstydzenia muszę przyznać, że wpisuję się tę grupę. Po przygodzie z najnowszymi przygodami Jaxa zdałem sobie jednak sprawę, że Elex nigdy nie stanie się Gothikiem i że coś podobnie dobrego może już nas nie spotkać.
Premiera Gothica i korzystny układ planet
Na sukces Gothica w kraju nad Wisłą złożyło się wiele rzeczy. Niektórzy przypisują tę zasługę surowemu klimatowi, inny wyróżniają zapadający w pamięć dubbing. Jedno jest pewne, gra idealnie trafiła w gusta Polaków, rozkochała ich w sobie i była to miłość bezwarunkowa. Pamiętam, że w przygody Bezimiennego zagrywali się wszyscy moi znajomi, nawet ci, którzy na ogół stronili od RPG i każdą chwilę spędzali przy Fifie. Sukcesowi dziecka Piranii z pewnością pomogła specyfika rodzimego rynku. W Polsce niekwestionowany prym wiodły wtedy pecety i to właśnie Gothiki wyciskały z nich ostatnie soki. Niezależnie od tego, w co się grało, płytka z klasykiem zawsze była pod ręką. I każdy, kto za małolata zarywał nocki w Górniczej Dolinie, będzie teraz z rozrzewnieniem wspominał tę grę. Jak to się zwykło odpowiadać starszym osobom, które rzucają kultowym „ za komuny było lepiej” - to nie jest tęsknota za ustrojem, tylko za młodością.Zobaczyliśmy już trochę świata
Kiedy dostaliśmy Gothica, od razu zachłysnęliśmy się możliwościami tego świata. Nawet wszystkie niedoskonałości, ogrom błędów i głupich rozwiązań nie dały rady popuść nam zabawy. Tą grą żyło się przez lata. Jednak z biegiem czasu pod strzechy polskich dachów docierało coraz więcej nowości, które otworzyły nam oczy na to, jak świetne gry można robić. Szybko okazało się, że cały świat się rozwija, tylko Piranha Bytes ciągle stoi w miejscu, dostarczając nam kolejne produkcje, robione jak spod sztancy. I można tutaj podejmować próbę obrony niemieckiego studia, że są wierni swoim korzeniom, ale nie oszukujmy się, trzeba wiedzieć kiedy jest czas na zmiany. W swojej recenzji Elex II zaznaczył to Myszasty, który parafrazując kultowe zdanie z Fallouta, zatytułował swój tekst - „Pirania… Pirania nigdy się nie zmienia.”Królowie eurojanku
Jako przykład rozwijającego się studia, które słynie z produkcji eurojanków, śmiało można wymienić francuskie Spiders. W ich kolejnych produkcjach widać progres, a GreedFall, które zadebiutowało w 2019, zostało bardzo ciepło przyjęte przez graczy. Wielu komentatorów nie szczędziło przy tym porównań do gier Piranha Bytes. Ich najnowsza gra – Steelrising - została zapowiedziana podczas tegorocznego The Game Awards i zapowiada się niezwykle ciekawie. Przyznam, że dla mnie jest to jedna z najbardziej wyczekiwanych premier tego roku. Warto tutaj pochwalić deweloperów, że postawili na zupełnie nowy świat, chociaż z łatwością mogli oprzeć najnowszą produkcję na dokonaniach GreedFalla.
W podobnym tonie możemy wypowiadać się o ukraińskim studiu 4A Games, które z serią Metro przebyło bardzo długą drogę. Nie śpią też twórcy Stalkera - studio GSC Game World. Nie wiemy, co dokładnie przyniesie najnowsza odsłona czarnobylskiej serii, ale udostępnione do tej pory materiały wskazują na to, że ekipa poczyniła spore postępy. Na kolejną wyprawę do Zony będziemy musieli jednak poczekać trochę dłużej, gdyż mieszczące się w Kijowie studio musiało zawiesić pracę ze względu na sytuację w kraju.