Twórcy serialu Przez ocean udowodnili, że można zrobić wciągające i ciekawe widowisko bez patosu, setek trupów i efektów specjalnych. Najważniejsza jest dobra historia, która obroni się sama, a jeśli wesprą ją zaangażowani w role aktorzy, wychodzi naprawdę świetna rzecz.
Chociaż akcja serialu toczy się w czasie wojennej zawieruchy, to nie uświadczycie tutaj walki zbrojnej. Wszystko skupia się na działaniach pary Amerykanów, którzy na pięknym francuskim wybrzeżu ustanowili przyczółek, z którego próbują przerzucić przez ocean artystów oraz innych ludzi, którzy normalnie nie mieliby szans wydostać się z okupowanej przez nazistów Europy. Wojna toczy się tu w urzędach, przeciwko urzędnikom, przepisom i zabetonowanym mózgom, od których zależy być albo nie być setek tysięcy spanikowanych i wystraszonych ludzi.
Jeśli właśnie westchnęliście, bo nuuuuda, to zaczekajcie jeszcze chwilę, bo temu serialowi naprawdę warto dać szansę. Przynajmniej z dwóch powodów. Historia jest prawdziwa i raczej z gatunku tych, których nie eksponuje się w podręcznikach, bo nie ma tu bohaterskich szarż, setek rannych i zabitych, czy spektakularnych przełamań frontu. Po drugie jest to naprawdę świetnie zrobione i bardzo dobrze zagrane.
Marsylia, 1940 rok. Dwójka Amerykanów, Mary-Jane Gold i Varian Fry postanawiają pomagać uchodźcom i przemycać ich za ocean do wolnych i bezpiecznych Stanów Zjednoczonych. Oczywiście zadanie nie jest łatwe, bo Europa znajduje się w stalowych kleszczach nazistowskich Niemiec, a kolaboracyjny rząd Vichy, także nie sprzyja takim akcjom. Dlatego organizatorzy przerzutów uchodźców muszą być odważni, kreatywni i zamożni. Fakty są takie, że Gold i Fry otworzyły drogę do wolności tysiącom ludzi. Nie tylko artystom. Jeśli chcecie poczytać o ich dziejach, to w internecie znajdziecie kilka ciekawych tekstów. Wiadomo, że serial nie jest od faktografii. Autorom scenariusza udało się wydobyć z tej mało znanej historii najciekawsze wątki i zmontować w bardzo sprawnie zrealizowane, składające się z siedmiu odcinków widowisko.
GramTV przedstawia:
Serial pokazuje tylko wierzchołek góry lodowej, malutki wycinek działalności głównych bohaterów, ale znakomicie ukazuje mechanizmy działania, ówczesną Europę oraz ludzi i przede wszystkim ich. Świetnie, że udało się przy tym uniknąć patosu i nadęcia. Gold i Fry nie dostają pomnika, ale pokazani są jako sprytni i odważni ludzie, aczkolwiek z wieloma wadami, którzy wpadli na pomysł jak oszukać przeznaczenie i wyrwać z pazurów okupanta wielu wartościowych ludzi. I właśnie ta wartość człowieka jest tutaj najważniejsza, bez różnicy skąd.
Przez ocean urzeka pięknymi zdjęciami, którym sprzyjają nie tylko krajobrazy, ale także kostiumy i wnętrza. Mimo pozornie hermetycznej historii autorom udało się utrzymać tempo akcji w bardzo dobrym tempie. Doskonale balansując nastrojem – zwalniając, pokazując jakiś detal, to znowu przyspieszając jak w rasowym thrillerze. Twórcom zdarzają się jednak czasami pewne uproszczenia i chodzenie na skróty. To tak, jakby chcieli widzowi wytłumaczyć wszystko bez najmniejszych wątpliwości.
Gry, filmy, seriale, komiksy, technologie i różne retro
graty. Lubię także sprawdzać co słychać w kosmosie. Kiedy przytrafia się okazj wyjeżdżam w podróże dalekie lub bliskie i robię tam masę zdjęć.
"Twórcy serialu Przez ocean udowodnili, że można zrobić wciągające i ciekawe widowisko bez patosu, setek trupów i efektów specjalnych. Najważniejsza jest dobra historia, która obroni się sama, a jeśli wesprą ją zaangażowani w role aktorzy, wychodzi naprawdę świetna rzecz."
To przykre że w dzisiejszych czasach trzeba pisać tak oczywiste rzeczy...