Dla jednych koniec, dla innych początek nowych przygód.
Wspólnota Trupów
Dwanaście lat temu świat wyglądał zupełnie inaczej. Zwykły truizm, ale wystarczy spojrzeć na samą rewolucję w serialach, jakie zaszły przez ostatnie kilkanaście lat. Dominacja Netflixa zmieniła układ sił, gdzie stacje kablowe przestały dostarczać najlepszych i najciekawszych treści dla widzów, którzy coraz chętniej sięgali po propozycje platform streamingowych. Rewolucja nie przyszła z dnia na dzień i za sprawą takich seriali jak The Walking Dead wielu widzów wciąż zasiadało wieczorem przed telewizorami, aby poznać kolejne losy lubianych przez nich bohaterów. Propozycja stacji AMC stała się zarówno reliktem przeszłości, minionych czasów, ale również niezbędnym łącznikiem między tym co stare, a tym co nowe. Ale wszystko ma swój koniec i nawet ekranizacja komiksów Roberta Kirkmana w którymś momencie musiała otrzymać swoje zakończenie. Ale czy aby na pewno?
The Walking Dead miało wiele wzlotów i upadków, ale po zmianie showrunnerów serial złapał wiatru w żagle i nawet odejście z obsady Andrew Lincolna, który wcielał się w Ricka Grimesa, nie zniechęciło widzów do dalszego oglądania. Nie ma więc żadnych wątpliwości, że The Walking Dead jest kulturowym fenomenem, który dawno już wyszedł poza ramy głównego serialu. Fani mogli liczyć zarówno na spin-offy, jak i gry, książki, a nawet filmy, choć do realizacji tych ostatnich ostatecznie nie doszła do skutku. Plany AMC były więc ambitne, ale w którymś momencie stacja musiała wyjąć wtyczkę z maszyny podtrzymującą życie i raz na zawsze zakończyć swoją dochodową produkcję.
GramTV przedstawia:
Finałowy jedenasty sezon udowodnił, że stało się to trochę za późno. Podzielona na trzy części seria zawierająca łącznie 24 odcinki nie potrafiła stworzyć na tyle dobrej i wciągającej historii, aby widzowie poczuli, że serial otrzymał satysfakcjonujące zwieńczenie. Cały wątek Wspólnoty okazał się niczym więcej, niż powtórką z rozrywki motywów znanych jeszcze za czasów Gubernatora i jego Woodbury. Skala oczywiście była dużo większa i z pozoru stawka również bardziej znacząca, niż kilka sezonów temu. Mimo to cały polityczny wątek gubernator Pameli Milton i wojujących z nią głównych bohaterów w liczbie przekraczających jakiekolwiek zdrowe normy, zwyczajnie nużył. Twórcom ewidentnie zabrakło ciekawych i przede wszystkim oryginalnych pomysłów, na których można byłoby oprzeć cały konflikt.
Nie pomagała w tym realizacja, która daleko odbiegała od obecnej normy. Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy, Ród smoka, czy Stranger Things zmieniły sposób postrzegania seriali, które nie musiały być już tanimi produkcjami, znacząco odbiegającymi od tego, co mogliśmy obejrzeć na ekranach kin. Gdy wiele tytułów próbuje nadążyć za obecnymi trendami, The Walking Dead niemal zupełnie nie zmieniło się przez te dwanaście lat. Oglądając ostatni sezon można przenieść się w czasie i na własnej skórze przekonać się, jak wyglądała telewizja te kilkanaście lat temu. Co prawda AMC od początku tworzyło „tasiemca”, który nie miał być żadną rewolucją w świecie seriali. Mimo to The Walking Dead potrafiło mieć dużo lepiej nakręcone odcinki z lepszymi efektami specjalnymi niż to, co otrzymaliśmy w jedenastym sezonie.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!