Recenzja Forza Motorsport - miało być perfekcyjnie, ale...

Miał być nowy początek dla serii Forza Motorsport, ale ten wyścig rozpoczął się z dużymi problemami już na samym starcie…

Recenzja Forza Motorsport - miało być perfekcyjnie, ale...

Największym problemem w przypadku niektórych tytułów jest fakt, że oczekiwania budowane przez wszelkie zwiastuny oraz prezentacje twórców mogą się brutalnie zderzyć z rzeczywistością. W przypadku Forzy Motorsport nowa odsłona, tym razem bez cyferki w tytule, miała być również zupełnie nowym otwarciem dla serii nieco poważniej traktującej o jeżdżeniu samochodami na torach na całym świecie. Tak w odróżnieniu od Forzy Horizon stawiającej na totalne, sandboxowe szaleństwo.

Nie ukrywam, że podobnie jak wielu fanów serii chciałbym zobaczyć Turn 10 w najlepszej możliwej formie po to, aby również Xbox miał swoją flagową grę wyścigową na swojej platformie. Podobnie, jak ma to miejsce w przypadku Gran Turismo u „niebieskich”. Po prostu równowaga we wszechświecie powinna być zachowana, a każda gra balansująca zgrabnie na granicy arcade i symulacji jest na wagę złota, jeśli jest wykonana poprawnie.

I tutaj zaczynają się schody, ponieważ Forza Motorsport raczej złotymi zgłoskami w historii gier wyścigowych się nie zapisze. Z jednej strony ze względu na recykling pomysłów, z drugiej strony problemy pojawiające się na każdym kroku, a dokładając do tego fakt niespełnionych nadziei rysuje się w tym wszystkim obraz sporego rozczarowania.

O tym, co się udało…

Żeby jednak nie było zbyt negatywnie to muszę przyznać jedno – Forza Motorsport to tytuł, w którym nadal można dobrze się bawić, jeśli obniżymy swoje oczekiwania. Tak zwyczajnie, bez większego zastanowienia, ponieważ tak jak w poprzednich odsłonach serii można ze ścigania się czerpać niesamowitą przyjemność w zależności od wybranego auta. Tym bardziej, że Turn 10 postanowiło trochę popracować nad ogólnym zachowaniem pojazdów w trakcie wyścigów oraz tym, jak sprawują się opony w zależności od warunków na torze. Nie mówię tutaj tylko o mokrym i suchym torze, ale również i różnych nawierzchni oraz tego, jak nagumowany jest tor po pewnym czasie. Zresztą, stopień nagumowania toru możemy również zmieniać dowolnie przy konstruowaniu własnych wyścigów.

Podobnie ma się sprawa ze zmianą pogody oraz czasu w trakcie wyścigów. Jest to o tyle dobre, że wreszcie te zmiany nie są przypisane tylko i wyłącznie do konkretnych sytuacji w ramach kampanii (np. w Forza Motorsport 7 zmiana nocy w dzień była widoczna tylko w jednym wyścigu na torze Austin i może kilku poza tym scenariuszem) i również możemy sobie co nieco dostroić w ramach ustawień dowolnego wyścigu. Jeśli więc marzyliście o tym, żeby pojechać symulację wyścigu 24h Le Mans to jest to jak najbardziej możliwe. Nie jest to co prawda poziom tego, co oferuje Gran Turismo 7 względem modyfikacji pogody oraz symulacji wysychania toru w trakcie wyścigu, ale to nadal bardzo dobry wstęp dla tych, którzy chcieliby bez większej spiny pojeździć w kilku różnych scenariuszach. Tym bardziej, że upływ czasu to również nieco inne zmiany związane z zachowaniem samochodu np. niższa temperatura nocą będzie zdecydowanie mocniej wychładzać opony, co jest logiczne.

Oczywiście można byłoby tu również mówić o tym, że Forza Motorsport ma ok. 500 aut na start oraz jakieś 25 torów, gdzie obok dobrze znanych i lubianych pojawiają się również fikcyjne, dobrze znane z serii Forza miejscówki z różnymi wariantami do ścigania. Można byłoby tutaj dyskutować o tym na ile jest to powtórka z rozrywki w kontekście poprzednich odsłon serii (Ford Focus ST będący z kierownicą z prawej strony co pamiętają najstarsi fani Forzy Motorsport), ale przebudowane trasy od nowa w porównaniu do Forzy Motorsport 7 spokojnie wystarczą do tego, aby było różnorodnie, a wraz z kolejnymi aktualizacjami jest szansa, że będzie tego naprawdę sporo (Yas Marina na krótko po premierze, Nurburgring Nordschleife na początku roku 2024).

Problem w tym, że idąc dalej tym tropem przychodzi pewne zderzenie się z rzeczywistością.

… oraz o tym, co nie wyszło.

Chciałoby się powiedzieć, że wszystko, ale zacznę może od tego, że chyba najbardziej rozczarowuje fakt, iż Forza Motorsport z faktycznym „motorsportem” ma naprawdę niewiele wspólnego. Przynajmniej od strony kampanii, która w przypadku Builders Cup głównie opiera się na jeżdżeniu przeróżnymi nowszymi i starszymi maszynami oraz ulepszaniu ich z wyścigu na wyścig. I tak naprawdę to tyle, bo jeśli spojrzymy sobie na to jaki jest rozkład turniejów w ramach całego pucharu, to można mieć tutaj spore poczucie deja vu. Wiele z tego bowiem było już w poprzednich częściach Forza Motorsport, a niektóre wprowadzenia również pomija się błyskawicznie.

Najgorsze jest jednak to, iż tak naprawdę w trakcie zabawy z Forza Motorsport można mieć wrażenie, że to kolejna część serii… Need For Speed: Shift. I nie jest to w żadnym wypadku zarzut w kierunku Turn 10, bo uwielbiam tę podserię tworzoną przez Slighty Mad Studios i żałuję, że Project Cars nie poszło głębiej w stylu „od zera do prawdziwego racera”. Tutaj aż się prosiło o bardzo podobny scenariusz, gdzie zaczynamy od brania udziału w mniejszych wyścigach dla amatorów, którzy budują własne auta (Builders Cup), aby później mierzyć coraz wyżej do najwyższej klasy wyścigowej, w której możemy ścigać się Caddilaciem z klasy LMDh. I nie jest to coś, co wymaga zbytnio wybujałej fabuły, a raczej poukładania wszystkiego tak, aby każdy zakup samochodu oraz części do niego przeznaczonych ekscytował gracza. Zresztą, sam fakt wprowadzenia poziomów aut i odblokowywania modyfikacji wraz z nimi również w Builders Cup nieco rozbija się o lodową skałę niczym statek pasażerski na Atlantyku – wszystko postępuje szybko, a przywiązanie do danego auta jest znikome, ponieważ po wszystkim i tak zmienimy kategorię zaczynając wszystko od zera.

Sama struktura wyścigów nie jest zła, bowiem mamy kilka okrążeń testowych po których wybieramy miejsce startowe (im dalej tym wyższa wygrana) i przechodzimy do wyścigu. Tutaj jednak zaskakującym jest to, iż większość wyścigów można bardzo łatwo wygrać… obniżając ilość paliwa na pokładzie na tę, która wymagana jest do ukończenia zawodów. Cała reszta AI ma bowiem tak dziwne strategie paliwowe, iż koniec końców wyprzedzanie ich w pierwszej fazie wyścigu jest łatwe również na wyższych poziomach trudności. Co innego fakt, iż sama sztuczna inteligencja kierowców również pozostawia wiele do życzenia stosując bardzo dziwne punkty hamowania przy wysokich prędkościach, jak również zachowując się bardzo agresywnie wykonując nawet tzw. pit maneuver (uderzenie tylny bok samochodu, przez co zaliczamy obrót). Tutaj niestety trzeba przyznać, że Turn 10 rezygnując z klasycznych Driveavatarów nieco symulujących styl danego gracza i wprowadzając coś korzystającego z techniki machine learning po prostu przedobrzyło. Do tego stopnia, że w trakcie jednego z mocno deszczowych wyścigów, gdy mój samochód ledwo się prowadził na miękkich oponach… AI wyprzedzało mnie na pełnym gazie tylko po to, aby zjechać po opony deszczowe.

GramTV przedstawia:

Tego typu kwiatków w trakcie wyścigów jest trochę i w wielu przypadków można byłoby powiedzieć, że lepsze jest wrogiem dobrego. O ile jeździ się naprawdę dobrze, bo postęp w kwestii prowadzenia się aut czuć zdecydowanie, tak nadal mam wrażenie, iż momentami silnik gry miał problem z odwzorowaniem masy auta ślizgając się w każdym możliwym zakręcie. Dodając do tego fakt, iż wcześniej mocno prezentowany model zniszczeń w samej grze wypada mocno przeciętnie (wizualnie oraz technicznie) zachowując się mocno zero-jedynkowo w kontekście wypadków. W wielu różnych scenariuszach trudno mówić o pewnych pośrednich problemach z samochodem. Przykładowo – każdy kontakt powinien zadawać jakiś procent obrażeń w przypadku, gdy korzystamy z odpowiednich zasad ustalonych wcześniej i przy okazji lżejszych zderzeń system praktycznie nie zlicza, że coś się wydarzyło oprócz lekkich otarć samochodu i może lekko wgniecionej karoserii. Z kolei przy przekroczeniu pewnej prędkości każde ewentualne uderzenie automatycznie oblicza pełne obrażenia i konieczność zjechania do boksów, co o ile wpływa na osiągi tak… naprawiane jest błyskawicznie. Nigdy nie myślałem, że naprawa zniszczonego samochodu, dotankowanie oraz zmiana opon będzie trwała zaledwie 5-6 sekund, gdy w wyścigach długodystansowych może to trwać nawet kilka godzin.

I tutaj przywołać można przykłady gier, w których ten system jest zdecydowanie lepiej wykonany. W Project Cars 2 jest nawet na tyle brutalny, że przy dużych obrażeniach pojazdu można spędzić w boksach nawet dobrych kilka minut i jest to ustawienie domyślne. W przypadku Gran Turismo 7 sama wymiana opon potrafi zająć tyle czasu, ile powinna, a ewentualne naprawy, o ile nadal są w jakiś sposób domyślne, również zabierają cenne sekundy i można tego typu atrakcje w jakiś sposób regulować w ramach ustawień wyścigu. Po prostu z jakiegoś powodu Turn 10 zostało w przypadku Forzy Motorsport gdzieś w zupełnie innej rzeczywistości kompletnie pomijając fakt, iż nawet nieco mniej obeznani w świecie wyścigów gracze zrozumieją, że samochód magicznie nie może zostać naprawiony poniżej dziesięciu sekund, gdy zaliczył porządny dzwon o betonową ścianę. W większości wypadków takie kontakty kończą się wycofaniem auta z wyścigu.

To, do czego pewności nie ma.

Zostają jeszcze pewne elementy, które tak naprawdę trudno jest w jakikolwiek sposób ocenić w tym momencie z różnych powodów niezależnych, które być może naprawią aktualizacje dnia pierwszego czy nowa baza sterowników do kart graficznych. Przykładowo – graficznie Forza Motorsport przysporzyła mi (i nie tylko, z relacji kolegów po fachu) sporych problemów w wersji na Steam PC. Mimo, że mam na pokładzie AMD Ryzen 7 3700X 4.4 GHz, AMD Radeon RX 5700 XT 8GB, 16GB RAM, które niejedną grę w ustawieniach ultra w 1080p spokojnie odpalało. Sposobów na rozwiązanie niektórych problemów było kilka, ale koniec końców ustawienie dynamicznego renderowanie na poziomie średnim załatwiło właściwie większość problemów ze spadkami FPSów. Udało się co prawda uzyskać stabilne 60 klatek, ale prawdę mówiąc były momenty, gdy zastanawiałem się czy czasem graficznie poprzednia część Forzy nie prezentowała się lepiej. Tutaj tak naprawdę całość tak jakby stała w rozkroku między chęcią stabilnej rozgrywki oraz tego, aby gra wyglądała naprawdę dobrze. Oczywiście – są momenty, w których Forza Motorsport wygląda cudownie (wyścigi nocne!), ale niektóre tory w trakcie wyścigów dziennych na czele z porankami, które kompletnie oślepiają na niektórych zakrętach np. na torze Laguna Seca. Inną kwestią będącą prawdopodobnie wynikiem błędu jest fakt, że na trybunach praktycznie nie ma kibiców. Bez względu na ustawienia zastosowane w wersji PC na Steam nie było nikogo, ale jest spora szansa, że jest to wynik pewnego błędu, ponieważ w wersji konsolowej na Xbox Series X jacyś się pojawiają.

O tym, jak zachowuje się AI wspominałem nieco wyżej, ale również brakuje w tym całym obrazku czegoś więcej w kwestii personalizacji kierowców oraz samochodów. Biorąc pod uwagę to, jakie na tym polu dokonania ma konkurencja (wgrywanie logotypów oraz elementów wprost do gry z Gran Turismo 7) można powiedzieć, że z jakiegoś powodu chyba Turn 10 boi się dawać graczom coś więcej niż tylko podstawowe narzędzia do edycji. A szkoda, bo o ile zdaję sobie sprawę z tego, że spora część fanów Forzy już się przyzwyczaiła do tego edytora i tworzy niesamowite elementy z tego, co już jest, tak przydałoby się coś zupełnie nowego, co ułatwiłoby wyrażenie siebie. Zresztą – konieczność korzystania z gotowych kombinezonów również przypomina zapach babcinego pawlacza, w którym leży Xbox 360.

Niepewne również jest to, jak twórcy będą wspierać grę w ramach usługi live-service, bo jakby nie patrzeć taką grą Forza Motorsport jest. To, co wiadomo na bank to fakt, że ponownie pojawi się kilka dodatkowych pakietów DLC z pojazdami oraz zawody w ramach aktualizowanych playlist, z czego już jedna się pojawiła przedpremierowo jako Track Day. Cała reszta natomiast będzie aktualizowana podobnie, jak ma to miejsce chociażby w siostrzanej serii Forza Horizon. Jednym to się spodoba, inni prawdopodobnie widząc kolejną grę aktualizowaną będą mówić, iż znowu fajną okazję na dobrą nagrodę w postaci samochodu utracili bezpowrotnie.

Forza Motorsport to porządna gra wyścigowa, ale…

To, co najbardziej rozczarowuje to fakt, iż Forza Motorsport bardzo pobieżnie traktuje o tym, co miało być głównym wyróżnikiem względem Forzy Horizon. Bowiem tego motorsportu jest tutaj naprawdę niewiele, a mimo kilku nowych elementów nie są one w stanie rozwiązać tego, co problematyczne od lat w serii.

Te kilkanaście godzin spędzonych z Forzą Motorsport cały czas miałem wrażenie, jakby Turn 10 nie miało większego pomysłu na to, jak można zachęcić gracza do zainteresowania się drogą do profesjonalnego ścigania nawet, gdy dodano do rozgrywki element rozwoju samochodu czy wirtualnych sędziów oceniających wszelkie kolizje oraz wyjazdy poza tor. Również rozczarowujący w przypadku wersji pecetowej jest fakt, że szumnie zapowiadana zmiana w ramach systemu zniszczeń oraz ogólnej prezencji gry wypada niesamowicie blado, a system ewolucji toru wraz z czasem jazdy również nie wpływa znacząco na wrażenia z jazdy. A szkoda, bo nowy model jazdy oraz wpływający na niego system zarządzania oponami oraz paliwem powinny dawać dodatkowe, przyjemne wrażenia z rywalizacji oraz prowadzenia różnych samochodów. Całość zwieńcza AI, które sprawia wrażenie zbytnio przekombinowanego w swojej idei, mimo iż na papierze pomysł Turn 10 mógł być naprawdę dobrym wsparciem tego, co już do tej pory robiły Driveavatary po to, aby rywalizacja z wirtualnymi znajomymi była jeszcze ciekawsza. A tak ostatecznie jest festiwal bardzo dziwnych zachowań i zbyt agresywnych ruchów, które nawet z możliwością cofania czasu doprowadzają na skraj cierpliwości nawet tak doświadczonego gracza jak ja.

Nie mniej jednak, tak jak wspomniałem na samym wstępie – to nie jest tak, ze Forza Motorsport jest grą złą. Jest natomiast niestety w najlepszym możliwym wypadku grą poprawną oraz wykonaną tak, aby tych punktów wspólnych z poprzednimi odsłonami serii było jak najwięcej, co działa na niekorzyść całości. Można pojeździć, nawet się przez kilka godzin dobrze się bawić, ale w pewnym momencie wkrada się w to wszystko pewnego rodzaju monotonia oraz frustracja tym, że trzeba po raz kolejny powtarzać ze względu na dziwne zachowania AI. W zależności czy kupicie grę za pełną cenę z dodatkami, czy zagracie z Xbox Game Pass to jest szansa, że niestety będziecie zawiedzeni mówiąc „to tylko tyle?”. W tym wypadku naprawdę szkoda, że poprzednia odsłona serii nie jest już dostępna w sprzedaży, bo nie ukrywam, iż gdyby była taka możliwość, to zachęciłbym do powrotu do przeszłości. Tym samym alternatywy poza nieco bardziej hardkorowymi grami simracingowymi tak właściwie dla Xboxa nie ma, ponieważ seria GRID taką alternatywą w żadnym wypadku być nie może. Nadal jednak chciałbym wierzyć w to, że Turn 10 w jakiś sposób będzie szlifowało ten tytuł. Do tego stopnia, że za jakiś rok czy dwa lata po premierze będziemy mogli być zadowoleni z pewnych aktualizacji. Jednakże biorąc pod uwagę to, jak wyglądało to w przypadku poprzedniej Forzy Motorsport… może być o to ciężko.

Szkoda, bo miała to być rewolucja oraz zupełnie nowe otwarcie dla serii Forza Motorsport. Ostatecznie pojawia się pewne rozczarowanie, bo w czasach, gdy powoli można mieć już dość wszelkich festiwali wyścigowych tej alternatywy dla fanów ścigania się na torach jest niewiele. Można mieć tylko nadzieję, że Turn 10 wyciągnie odpowiednie wnioski i być może pojawi się jeszcze jedna szansa, aby Forza Motorsport postawiła na to, o czym tytuł wspomina.

6,5
Forza Motorsport może sprawiać przyjemność, jeśli pewne motorsportowe oczekiwania pozostawimy daleko w tyle...
Plusy
  • Nowy model jazdy oraz zachowanie się opon to krok w dobrym kierunku.
  • System ulepszania samochodów oraz poziomów zdobywanych w trakcie jazdy przypominający nieco NFS Shift.
  • Wirtualny sędzia, który potrafi dobrze oceniać pewne akcje w trakcie wyścigu.
  • Zmiany pogodowe oraz upływ czasu wreszcie w Forzy Motorsport!
  • Spora liczba aut oraz tras z ich wariantami...
Minusy
  • ... która w dużej mierze już była w serii Forza Motorsport od wieków.
  • Pomysł na AI w trakcie wyścigów, który zupelnie nie wypalił i często nie jest fair w stosunku do gracza.
  • Graficznie na PC nie powala, a i tak pojawiają się problemy z optymalizacją.
  • Za mało motorsportu w motorsporcie - problemy z modelem zniszczeń, błyskawiczne pitstopy, słaba możliwość personalizacji aut i kierowców, brak większych wyścigów związanych z prawdziwymi seriami w ramach kampanii dla jednego gracza.
Komentarze
10
Headbangerr
Gramowicz
08/10/2023 22:57

Mnie formuła tych gier całkowicie się przejadła. Nieważne, czy gram w "czystą" Forzę, czy FH - od kilku ładnych lat testując każdą nową odsłonę odnoszę wrażenie, że gram w kółko w to samo i marnuję czas.

Altairus napisał:

Wielka szkoda :( Czekałem kilka lat na powrót poczekam i teraz

Nie ukrywam, że sam jestem mocno zawiedziony, bo po powrocie wiele rzeczy ładnie się kręciło w temacie i wiele osób nas słuchało po nowym początku... no ale decyzja "z góry" była inna, z nią niestety zbytno walczyć nie mamy jak. Były jeszcze pewne próby, no ale się nie udały. 

A ubolewam nad tym, bo akurat o grach z Harpenem lubiłem bardzo rozmawiać.

Altairus
Gramowicz
04/10/2023 14:26
Muradin_07 napisał:

Na ten moment niestety podcast jest zawieszony... i nie wiemy czy w ogóle powróci :( 

Altairus napisał:

Przepraszam że tak nie w temacie ale czy Pr0gram został zawieszony ? Jestem trochę do tyłu z odcinkami słucham teraz 200 a widzę że od 5miesięcy nic nowego nie nagraliście ;( 

Muradin_07 

Wielka szkoda :( Czekałem kilka lat na powrót poczekam i teraz




Trwa Wczytywanie