Recenzja Shame Legacy - Wstyd nie wziął się z przypadku

Mateusz Mucharzewski
2023/06/07 10:00
0
0

Checklista błędów designerskich wypełniona.

Outlast, który mamy w domu

Nieporozumień z sekcjami zręcznościowymi jest mnóstwo. W Shame Legacy nie ma walki, a więc przy spotkaniu z przeciwnikiem nie mamy szans. Na początku rozgrywki znajdujemy jednak specjalną laskę, która służy do otwierania niektórych drzwi. Można się nią obronić. Do tego celu służą dwie mini-gierki. Jedna jest w miarę prosta, ale druga już zawsze sprawiała mi problemy. Zero równowagi, zwłaszcza że panuje tutaj losowość. Inna sprawa, że czasami po prostu przeciwnik od razu nas zabija i nie ma możliwości obrony. Gdzie tu sens i logika? Takich mniejszych problemów jest w tej grze całe mnóstwo. Mając więc przed sobą etapy zręcznościowe moja przyjemność z gry momentalnie opadała. Pomysłów jest kilka, ale żaden nie jest rozwiązany w jakiś sensowny sposób.

Oczywiście oprócz skradania są też fragmenty, w których musimy uciekać przed potworem. Śmieszne jest tutaj to, że dąży on do złapania nas i zabicia. Jest jednak moment fabularny, którym nagle się pojawia, łapie bohatera i odrzuca go na kilka metrów, aby mógł uciec. To jedna z wielu scen w tej grze pokazujących, że projektując Shame Legacy nikt nie poświęcił chwili czasu, aby zastanowić się czy pomysły jakie przyszły do głowy mają sens. W efekcie przechodząc przez całą grę ciągle zastanawiałem się dlaczego ktoś nie zwrócił uwagi na to, że taki a nie inny pomysł na mechanikę czy level design jest po prostu zły. W zasadzie nie towarzyszyło mi to tylko w momencie, w którym moim celem było podążanie przez siebie i eksplorowanie kolejnych lokacji. Nie, że było to pasjonujące. Po prostu nie było tam bezsensownych rozwiązań.

GramTV przedstawia:

Na to wszystko składa się jeszcze ogromna niechlujność jeśli chodzi o warstwę techniczną. Gra nie wygląda specjalnie okazale. Dla porównania mający 6 lat (!!) Outlast 2, który oferuje podobne doznania i otoczenie, prezentuje się o niebo lepiej. Do tego wszystkiego Shame Legacy ma gigantyczny problem z doczytywaniem się tekstur. Takich opóźnień to ja dawno nie widziałem. Nawet tempo ładowania się gry, w czasach szybkich dysków SSD, budzi spore wątpliwości. Nie dość więc, że jest nudno, nijako i bez emocji (w tym elementu grozy) to jeszcze wygląda to brzydko. Tyle dobrego, że przynajmniej na płynność nie muszę narzekać.

Shame Legacy jest więc projektem kompletnie niepotrzebnym. Na pewno nam, graczom, bo lepszych horrorów jest całe mnóstwo. Bez wątpienia jest to też niepotrzebna rzecz w portfolio polskiego Destructive Creations. Nie mam pojęcia co gliwicka ekipa chciała osiągnąć tym tytułem, bo na pewno nie zbuduje nim swojej pozycji na rynku wydawniczym. Może za to skorzystają niedoświadczeni twórcy, którzy bez wątpienia będą mieli okazję do wyciągnięcia wniosków. Nie sądzę jednak, aby z Shame Legacy zgarnęli jakieś sensowne pieniądze. To po prostu gra, na którą szkoda kasy.

Strona 2/2
4,8
Spore zaskoczenie, że to aż tak nieprzemyślany i pozbawiony dobrych pomysłów horror
gram poleca
Plusy
  • Hmm, może tematyka sekty?
  • W sumie 3 godziny i po krzyku
Minusy
  • Bardzo słabe sekcje skradankowe
  • Mnóstwo małych, nieprzemyślanych decyzji
  • Fabuła, która do niczego nie prowadzi
  • Opóźnienia we wczytywaniu tekstur (testowane na Xbox Series X)
  • Kompletny brak elementu grozy
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!