Nieważne. Istotne jest to, że The Quarry jest tak wciągające, że przechodzi się je na raz. Nawet pomimo tego, że całość trwa około 10 godzin.
Gra dla każdego
The Quarry możemy obejrzeć, by nie zmagać się ze sterowaniem, ale jeśli zdecydujemy się na tradycyjną rozgrywkę, to powinniśmy wiedzieć, że gra nie stanowi wielkiego wyzwania. Mimo to pozwalana dostosowanie poziomu trudności do własnych preferencji. Sam na przykład mam problem z szybkim wciskaniem jednego przycisku, więc w opcjach mogę po prostu ustawić tę sekwencję tak, by zamiast mashowania po prostu trzymać wskazany guzik. Osoby z mniejszym refleksem otrzymują więcej czasu na reakcję podczas sekwencji Quick Time Event. Nie zabrakło również innych funkcji, w tym chociażby zwiększenia czasu na podjęcie decyzji i wspomagania podczas celowania.
Należy wspomnieć, że poszczególne mechaniki rozgrywki w The Quarry nie są wyjaśniane w formie nudnych, statycznych ramek ze szczegółowymi opisami reguł. Twórcy przygotowali niezwykle humorystyczne, stworzone przy użyciu komiksowego stylu krótkie filmiki instruktażowe, które świetnie kontrastują z mrocznym klimatem tytułu. W wyniku takiego podejścia do tematu każdy, nawet ten kto zwykle samouczków nie ogląda, a potem narzeka na to, że sobie nie radzi, tutaj obejrzy wszystkie materiały wideo.
Bardzo nierówna grafika
Pod względem oprawy wizualnej The Quarry jest bardzo nierówne, o czym zresztą pisałem już w pierwszych wrażeniach z rozgrywki. Na szczęście jednak momentów, które zapierają dech lub po prostu w których gra wygląda naprawdę dobrze jest znacznie więcej niż tych gorszych. Czasem jednak stałem i zastanawiałem się, czy nie mam do czynienia z produkcją wydaną w czasach późnego PlayStation 4 lub Xbox One.
GramTV przedstawia:
W The Quarry coś ewidentnie jest nie tak z mimiką, oczy i usta niekiedy wyglądają bardzo nienaturalnie, dziwnie, sporadycznie wypowiadane kwestie nie sychronizują się z ruchem warg postaci. Chodzenie szybkim krokiem sprawia natomiast, że postać zamiast iść to “płynie” lub - jak kto woli - idzie, ale jak robot (tak jakby zaanimowano tylko nogi). Dla kontrastu w momentach, gdy emocje postaci są stonowane i po prostu bohaterowie między sobą rozmawiają lub nawet patrzą na siebie widać, ile pracy włożono w wygląd twarzy poszczególnych bohaterów. Nie mogę zapomnieć również o tym, że eksploracja pogrążonego w mroku lesie to coś wspaniałego. Do czasu aż na kogoś nie skoczy potwór, rzecz jasna.
Podsumowanie
The Quarry podoba mi się z wielu powodów. Nie obejdzie się bez banalnych stwierdzeń, ale uwierzcie mi na słowo - historia jest ciekawa, a wyjaśnienie całej zagadki… No cóż, nie spodziewałbym się takiego wytłumaczenia. Każdego z bohaterów udało mi się zapamiętać, a przypomnę że mamy tu aż dziewięć grywalnych postaci. Z każdym się zżyłem, jednym kibicowałem, innym życzyłem jak najgorzej (wiem, jestem okropny). Wszystko to sprawiło, że z jednej strony wciąż miałem ochotę w to grać (czy oglądać), z drugiej natomiast chciałem jak najszybciej dotrzeć do finału, aby dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi.
Aha, jeszcze jedna sprawa. The Quarry wzoruje się na horrorach klasy B, ale w żadnym razie nie jest kiczowate. Momentami oferuje klimat rodem z Resident Evil, zwłaszcza remake’ów RE 2 i RE 3, kiedy to zwiedzamy korytarze ogromnej posiadłości. Jak już napisałem wcześniej, nie ma jump-scare’ów, gra straszy ale budując klimat, trzymając odbiorcę w napięciu (czasem oczywiście niepotrzebnie, ale dzięki temu nigdy nie wiemy, co i kiedy się wydarzy). Czy czujecie się wystarczająco zachęci, by zagrać? Mam nadzieję, że tak, bo The Quarry to najzwyczajniej w świecie pozycja obowiązkowa.
W gram.pl od 2008 roku, w giereczkowie od 2002. Redaktor, recenzent. Podobno dużo gra w Soulsy, choć sam twierdzi, że to nieprawda. To znaczy gra, ale nie aż tak dużo.