Autorzy wykonali kawał solidnej roboty, wertując historię Indii i dokonując interesujących przetasowań. Większość ciekawostek dotyczących wspominanych w cyklu o Belizariuszu narodów i ich kultury nie odbiega od odkryć naukowych. Na przykład tajemnicze określenie „Ye-tai” to po prostu inna nazwa białych Hunów odpowiedzialnych za upadek państwa Guptów.
Jednym z ciekawszych, choć niestety momentami drażniących zabiegów są postmodernistyczne zapędy Drake’a i Flinta, mające na celu rozbawić czytelników i czytelniczki. Należą do nich choćby wypowiedzi na temat zawiłych filozoficznych kwestii włożone w usta Anastazjusza – katafrakta trackiego pochodzenia – jak również Ousanasa – wojownika z głębi Czarnego Lądu. Poczucie jakiegokolwiek prawdopodobieństwa zdecydowanie narusza nowoczesna mentalność Belizariusza i jego żony oraz ich wspólnych przyjaciół. Choć bohaterki wykreowane przez ten autorski tandem budzą sympatię i z przyjemnością przyklaskujemy ich działaniom, można mieć wątpliwości, czy aby na pewno kobiety wychowane w społeczeństwach z tamtych czasów miałyby aż tak otwarte umysły i były gotowe do takiej emancypacji. Przede wszystkim jednak, czy mężczyźni z tamtych czasów mieliby na tyle otwarte umysły i egalitarne podejście, by je wspierać i zachęcać.
Można by rzec, że znów doszedł do głosu amerykański optymizm, niejako odruchowo już serwowana przez Drake’a i Flinta amerykańska propaganda, a także niemożność zrozumienia, że nie wszyscy wielcy poprzednich epok byliby zdolni podzielać ich demokratyczne opinie.
Kontrowersje może budzić też zbyt współczesne słownictwo w niektórych miejscach, w innych zaś kwiecistość stylu, jak również patos na każdym kroku. Jednakże stylizacja ta wyraźnie została przeprowadzona z premedytacją – nie jest to nieporadność, lecz zabieg artystyczny, który po prostu nie wszystkim musi przypaść do gustu. Uważni czytelnicy i czytelniczki dostrzegą bowiem rytm charakterystyczny dla bliskowschodnich eposów, na przykład Dawid z Sasunu czy Witeź w tygrysiej skórze.
Nieporadność stylu można dostrzec natomiast w składni niektórych partii tekstu, nie wiadomo jednak, czy jest to wina pisarzy czy przekładu.
Do niezaprzeczalnych zalet powieści należą za to zjadliwy humor, wartka akcja i ciekawa fabuła. Autorzy, choć po łebkach, to jednak przybliżają nam fascynujące krainy oraz nacje, które nader rzadko wykorzystuje się w twórczości fantastycznej. Wielką zasługą twórców cyklu o Belizariuszu jest fakt, że zapoznając się z takimi nazwami jak Kuszanie, Andhra, czy królestwo Aksum, możemy poszperać dalej własnym sumptem i rozszerzyć wiedzę o naprawdę interesujące informacje.
Warto zauważyć także, iż cykl o Belizariuszu to nie tyle historia alternatywna, co opowieść z gatunku science fiction rozgrywająca się w dalekiej przeszłości. W sumie interesujący pomysł.
Plusy:
+ zjadliwy humor
+ szybka akcja
+ garść ciekawych pomysłów zawiązujących fabułę
+ przybliżenie interesujących krain i nacji
Minusy:
- egalitarne zapędy autorów wtłoczone w bohaterów z VI w.n.e.
- nazbyt współczesne słownictwo i nadmiar postmodernizmu
- nieporadność w niektórych partiach tekstu
Autor: Eric Flint i David Drake
Tytuł: W sercu ciemności
Przekład: Justyna Niderla-Bielińska
Wydawnictwo: ISA, 2005 rok
Wydanie: oprawa miękka, 432 str.
Cena: 29,90 zł
Strona WWW: tutaj