Anoop Gantayat z serwisu IGN obszernie opisał swoje wrażenia z dema gry Final Fantasy Dissidia na PlayStation Portable, z którym dany mu było spędzić 20 minut na branżowej imprezie Jump Festa na przedmieściach Tokio. "Zdanie "Znowu im sie udało!" wydaje się pasować idealnie do tej sytuacji. Ustawiłem się w kolejce do gry na PSP, którą wszyscy od początku podejrzewali o nie nadawanie sie do niczego, a gdy przyszło co do czego, zostałem powalony na kolana" - rozpoczął swoja relację.
Taka reakcja w związku z grami z serii Final Fantasy na PSP nie jest ostatnio niczym nowym - wielu nie spodziewało się, ile zabawy dostarczy im prequel części siódmej - Crysis Core - który już nie raz usłyszał, że faktycznie jest godny przedstawienia początków historii tej legendarnej już gry. Trudno wymyślić dla niego lepszy komplement.
Z artykułu Anoopa jasno wynika, że Dissidia nie jest zwyczajną bijatyką - co prawda polega na walce dwóch postaci przy użyciu bogatego wachlarzu ciosów i zdolności specjalnych, ale mechanika rozgrywki w tej produkcji różni się od schematu powielanego w gatunku przez lata.
Pierwsza bardzo ważna wspomniana przez autora zmiana to kamera, która nie jest zablokowana tak, aby pokazywać widok z boku walczących. Nie jest również usytuowana za plecami postaci. Okazuje się być płynnym połączeniem tych dwóch rozwiązań, które wcale nie sprawdza się w rozgrywce tak źle, jak można by przypuszczać - dzięki możliwości zablokowania jej na przeciwniku.
Drugą różnicą jest sam sposób zadawania obrażeń. Ataki dzielą się na dwa podstawowe rodzaje - odbierające przeciwnikowi punkty życia i kradnące mu punkty odwagi, która potrzebna jest do wykonywania tych pierwszych. Do ich wyprowadzania służą oddzielne przyciski (kwadrat - zwykły, kółko - "Brave Drain") Im więcej punktów odwagi, tym większe zadawane obrażenia. Istnieje oczywiście również system ataków specjalnych, które można wykonać, gdy napełni się specjalny pasek. Oprócz tego, sterowanie pozwala na wykonywanie podwójnego skoku, bloków i uników.
"Areny, na których odbywają się walki w niczym nie przypominają tych z waszych ulubionych bijatyk" - pisze Anoop. Porównuje je do plansz w typowej grze platformowej - walka może być prowadzona na wielu poziomach, na różnych wysokościach. "Na części z nich czekają przepaście bez dna - spadając tam narazicie się na spore obrażenia" - opisuje. Niektóre ich elementy można również zniszczyć wyjątkowo silnym atakiem (kolumny, platformy), ale po jakimś czasie "zregenerują się" i powrócą do pierwotnej formy.
Wciśnięcie i przytrzymanie trójkąta przy spotkaniu ze ścianą zaowocuje efektownym wbiegnięciem na nią, a ruch ten będzie trwał tak długo, jak długo trzymany będzie przycisk. W niektórych miejscach programiści studia Square Enix posunęli się jeszcze dalej i dodali ciekawa opcję - gdy przy konkretnych kolumnach czy budowlach na ekranie pojawi się trójkąt, wciśnięcie go uruchomi specjalną scenkę wspinania się na nie, którą Gantayowi przypominała wyczyny bohaterów filmu Advent Children. Podobny manewr pomaga sie również wydostać z wspomnianych wcześniej przepaści.
"Podobieństwa do akrobatycznych, wymykających się prawom grawitacji walk z Advent Children są nie do przeoczenia" - stwierdził Aanop. Były one szczególnie widoczne w pokazywanym na tej samej imprezie trailerze gry, w którym, wbiegając na klif, ciosy wymieniali Tidus (z części dziesiątej) i Sephiroth (z siódemki).
SE przygotowało demo wyłącznie z trybem dla jednego gracza, z czterema grywalnymi postaciami do wyboru. Serię reprezentowali w nim Warrior of Light (FF1), Firion (FF2) Squall (FF8) i Zidane (FF9). Dzięki materiałom reklamowym można również się domyślać, że w grze znajdą się również wspomniani wcześniej Squall i Sephiroth oraz Judge ze świata Ivalice (FF12, Tactics).
Anoop wspomina w swoim tekście, że demo sugerowało w pewnych miejscach kilka niezapowiedzianych przez wydawcę opcji pełnej wersji, takich jak modyfikacja i rozwój postaci. Jeśli chodzi o grafikę, tytuł korzysta z ulepszonego silnika Crisis Core'a. I wygląda jeszcze lepiej, niż wspomniana produkcja, którą wielu przecież postrzegało jako szczyt możliwości przenośnej konsolki Sony.
"Jeśli oczekiwaliście po Dissidii szybkiego skoku na kasę, żerującego na popularności marki Final Fantasy (...) - podobnie jak ja - to myliliście się" - kończy dziennikarz IGN. Według niego, ta gra będzie powiewem świeżości w gatunku bijatyk i ma naprawdę ogromny potencjał na hit. Czy przekonał i Was? Data premiery tej produkcji nie została jeszcze ustalona, ale można być pewnym, że pojawi się na półkach sklepowych całego świata w przyszłym roku.